26 stycznia bieżącego roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku skierowała do Sądu Rejonowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko lekarzowi z Olsztyna Janowi M. za nieumyślne narażenie rodzącego się dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Do nieprawidłowości miało dojść 6 grudnia 2014 roku w jednym z Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Olsztynie.
Błąd lekarza miał polegać na zaniechaniu podjęcia decyzji o kontynuowaniu zapisu KTG, monitorującego pracę serca rodzącego się dziecka. Według prokuratury, oskarżony nie podjął żadnych działań, które polepszyłyby stan zdrowia dziecka pacjentki. Dziewczynka urodziła się w stanie krytycznym z mocnym niedotlenieniem; jest niepełnosprawna.
Na rozprawie, która odbyła się w środę (15 czerwca) lekarz stwierdził, że wykonywał wszystko zgodnie z odpowiednimi zaleceniami.
- Zapis KTG trwał 45 minut w jednym ciągu. Ze względu na to, że były wczesne deceleracje (zwolnienie bicia serca płodu - dop. autor) wykonywane z zaleceniami, rekomendacjami o aktywnym prowadzeniu porodu, pacjentka została podniesiona na nogi, żeby odpocząć od łóżka. Przez godzinę nic się nie działo – powiedział Jan M.
Obecny zdalnie na rozprawie biegły z zakresu ginekologii i położnictwa Krzysztof Cz. zaznaczył jednak, że znaczna część zapisu KTG jest nieprawidłowa, zatem ciężko stwierdzić, co się naprawdę działo.
- Przedwczesne zatrzymanie zapisu KTG uniemożliwia ocenę, co się działo później. Zdarza się, że z jakichś powodów czas w aparacie nie jest dostosowany do aktualnego. Część zapisu pana doktora była nieprawidłowa, zatrzymano oksytocynę i później był efekt, jaki był. Na podstawie tego zapisu nie da się powiedzieć, jaki to był rodzaj deceleracji. Czy to były deceleracje zmienne, czy to były deceleracje wynikające z czynności skurczowych – wyjaśnił.
Prokurator Edyta Bartoszuk z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku zapytała biegłego czemu miałby służyć dłuższy zapis KTG: - Czy dłuższy zapis KTG miał prowadzić do oceny czy deceleracje świadczą o nadmiernej reakcji skurczowej macicy na oksytocynę czy też miało wykluczyć ewentualne inne zagrożenia dla płodu?
- Miało to wykluczyć inne zagrożenia. Każdy moment wydłużenia zapisu pozwalał na upewnienie się, że zagrożenie wynikało tylko z podawania oksytocyny – odpowiedział oskarżony.
Pełnomocnik poszkodowanej powiedział mediom, że chce sprawiedliwego wyroku i ukarania ginekologa za szkody wyrządzone powódce.
- Przede wszystkim oczekujemy sprawiedliwego wyroku, żeby sąd przeanalizował w całości akta, opinię biegłego i zapoznał się z tym materiałem. My z pewnością będziemy wnosić o ukaranie Jana M. - powiedział Michał Goclik.
Pełnomocnik powódki, Michał Goclik
- Pan doktor nie przyznaje się do winy i oczywiście prowadzimy to postępowanie po to, aby wyjaśnić, że wszelkie wątpliwości, które prokuratura badała bardzo wnikliwie. Prokuratura doszła do wniosku, że nie można tutaj mówić o umyślności w działaniu pana doktora i akt oskarżenia został skierowany do sądu z zarzutem popełnienia tego czynu w sposób nieumyślny – powiedział natomiast mediom obrońca doktora, Maciej Osowiecki.
Stwierdził również, że niektórych skutków porodu nie da się przewidzieć i tak było również w tym przypadku.
- Poruszamy się tutaj w kwestii przewidywania możliwości wystąpienia pewnych zdarzeń w trakcie tego porodu, które naszym zdaniem - mimo wielu opinii, które zostały wydane - pan doktor przewidzieć nie mógł, bo po prostu były to rzeczy, których nie można było w żaden sposób zdiagnozować medycznie. Były to powikłania niezależne od pracy ginekologa i położnej – dodał.
Poza oskarżeniami za narażenie rodzącego się dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, lekarz Jan M. ma również od powódki założoną sprawę cywilną trwającą już... 7 lat. Domaga się ona od szpitala odszkodowania i renty. W tamtym roku nastąpiła zmiana składu orzekającego, gdyż główny sędzia zginął w pożarze. O tym pisaliśmy tutaj: Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie zginął w pożarze domku letniskowego.
Oskarżony Jan M. nie chciał udzielać mediom żadnych oficjalnych wypowiedzi, zaznaczył tylko, że "czuje się osaczony i molestowany" przez powódkę.
Ogłoszenie wyroku 15 lipca.
Komentarze (34)
Dodaj swój komentarz