Dziś jest: 22.11.2024
Imieniny: Cecylii, Stefana
Data dodania: 2022-06-15 17:00
Ostatnia aktualizacja 2022-06-20 09:59

Kamila Helwak

Trwa proces znanego ginekologa z Olsztyna. Czy przyczynił się do niepełnosprawności dziecka?

Trwa proces znanego ginekologa z Olsztyna. Czy przyczynił się do niepełnosprawności dziecka?
Oskarżony Jan M. wraz z obrońcą (15 czerwca)
Fot. Łukasz Kozłowski / Olsztyn.com.pl

W środę (15 czerwca) w Sądzie Rejonowym w Olsztynie odbyła się trzecia rozprawa dotycząca nieumyślnego narażenia rodzącego się dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia. Oskarżony został znany w Olsztynie ginekolog Jan M.

reklama

26 stycznia bieżącego roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku skierowała do Sądu Rejonowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko lekarzowi z Olsztyna Janowi M. za nieumyślne narażenie rodzącego się dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Do nieprawidłowości miało dojść 6 grudnia 2014 roku w jednym z Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Olsztynie.

Błąd lekarza miał polegać na zaniechaniu podjęcia decyzji o kontynuowaniu zapisu KTG, monitorującego pracę serca rodzącego się dziecka. Według prokuratury, oskarżony nie podjął żadnych działań, które polepszyłyby stan zdrowia dziecka pacjentki. Dziewczynka urodziła się w stanie krytycznym z mocnym niedotlenieniem; jest niepełnosprawna.

Na rozprawie, która odbyła się w środę (15 czerwca) lekarz stwierdził, że wykonywał wszystko zgodnie z odpowiednimi zaleceniami.

- Zapis KTG trwał 45 minut w jednym ciągu. Ze względu na to, że były wczesne deceleracje (zwolnienie bicia serca płodu - dop. autor) wykonywane z zaleceniami, rekomendacjami o aktywnym prowadzeniu porodu, pacjentka została podniesiona na nogi, żeby odpocząć od łóżka. Przez godzinę nic się nie działo – powiedział Jan M.

Obecny zdalnie na rozprawie biegły z zakresu ginekologii i położnictwa Krzysztof Cz. zaznaczył jednak, że znaczna część zapisu KTG jest nieprawidłowa, zatem ciężko stwierdzić, co się naprawdę działo.

- Przedwczesne zatrzymanie zapisu KTG uniemożliwia ocenę, co się działo później. Zdarza się, że z jakichś powodów czas w aparacie nie jest dostosowany do aktualnego. Część zapisu pana doktora była nieprawidłowa, zatrzymano oksytocynę i później był efekt, jaki był. Na podstawie tego zapisu nie da się powiedzieć, jaki to był rodzaj deceleracji. Czy to były deceleracje zmienne, czy to były deceleracje wynikające z czynności skurczowych – wyjaśnił.

Prokurator Edyta Bartoszuk z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku zapytała biegłego czemu miałby służyć dłuższy zapis KTG: - Czy dłuższy zapis KTG miał prowadzić do oceny czy deceleracje świadczą o nadmiernej reakcji skurczowej macicy na oksytocynę czy też miało wykluczyć ewentualne inne zagrożenia dla płodu?

- Miało to wykluczyć inne zagrożenia. Każdy moment wydłużenia zapisu pozwalał na upewnienie się, że zagrożenie wynikało tylko z podawania oksytocyny – odpowiedział oskarżony.

Pełnomocnik poszkodowanej powiedział mediom, że chce sprawiedliwego wyroku i ukarania ginekologa za szkody wyrządzone powódce.

- Przede wszystkim oczekujemy sprawiedliwego wyroku, żeby sąd przeanalizował w całości akta, opinię biegłego i zapoznał się z tym materiałem. My z pewnością będziemy wnosić o ukaranie Jana M. - powiedział Michał Goclik.

Pełnomocnik powódki, Michał Goclik

- Pan doktor nie przyznaje się do winy i oczywiście prowadzimy to postępowanie po to, aby wyjaśnić, że wszelkie wątpliwości, które prokuratura badała bardzo wnikliwie. Prokuratura doszła do wniosku, że nie można tutaj mówić o umyślności w działaniu pana doktora i akt oskarżenia został skierowany do sądu z zarzutem popełnienia tego czynu w sposób nieumyślny – powiedział natomiast mediom obrońca doktora, Maciej Osowiecki.

Stwierdził również, że niektórych skutków porodu nie da się przewidzieć i tak było również w tym przypadku.

- Poruszamy się tutaj w kwestii przewidywania możliwości wystąpienia pewnych zdarzeń w trakcie tego porodu, które naszym zdaniem - mimo wielu opinii, które zostały wydane - pan doktor przewidzieć nie mógł, bo po prostu były to rzeczy, których nie można było w żaden sposób zdiagnozować medycznie. Były to powikłania niezależne od pracy ginekologa i położnej – dodał.

Poza oskarżeniami za narażenie rodzącego się dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, lekarz Jan M. ma również od powódki założoną sprawę cywilną trwającą już... 7 lat. Domaga się ona od szpitala odszkodowania i renty. W tamtym roku nastąpiła zmiana składu orzekającego, gdyż główny sędzia zginął w pożarze. O tym pisaliśmy tutaj: Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie zginął w pożarze domku letniskowego.

Oskarżony Jan M. nie chciał udzielać mediom żadnych oficjalnych wypowiedzi, zaznaczył tylko, że "czuje się osaczony i molestowany" przez powódkę.

Ogłoszenie wyroku 15 lipca.

Galeria
Tagi: prawo medycyna

Komentarze (34)

Dodaj swój komentarz

  • I super 2022-06-15 17:21:12 188.146.*.*
    Oby na zawsze miał zakaz wykonywania zawodu, samo podejrzenie już go dyskwalifikuje, na szczęście teraz nikt go nie zatrudni
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 15 2

www.autoczescionline24.pl