KE zarzuca polskim władzom naruszenie przepisów Traktatu o Unii Europejskiej poprzez ustanowienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która nie spełnia standardów niezależności i bezstronności. W jej skład wchodzą bowiem wyłącznie sędziowie wskazani przez Krajową Radę Sądownictwa wybraną przez Sejm. Funkcjonowanie w naszym systemie prawnym tak skonstruowanej Izby Dyscyplinarnej umożliwia dyscyplinarne ściganie sędziów za treść orzeczeń. Do tego postępowania przystąpiło jeszcze kilka państw popierających stanowisko Komisji Europejskiej: Belgia, Holandia, Szwecja, Dania oraz Finlandia, co nie zdarza się zbyt często w trakcie postępowań sądowych przed TSUE. Ich przedstawiciele wskazywali, że niezależność sądów w Polsce jest ważna dla wszystkich obywateli UE. W pozwie KE czytamy, że w Polsce staje się praktyką naruszanie niezależności sądów nie tylko przez władzę wykonawczą, ale także przez władzę ustawodawczą. Ta ostatnia wprowadza bowiem do obiegu prawnego przepisy niezgodne z Konstytucją RP.
Polskę reprezentowała przed TSUE wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska, dr nauk prawnych i nauczyciel akademicki, która jest także sędzią i przed przyjęciem posady w Ministerstwie Sprawiedliwości prowadziła praktykę orzeczniczą na sali sądowej. Próbowaliśmy odnaleźć informację o wystąpieniu pani minister przed TSUE na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, nic tam jednak nie znaleźliśmy. Na szczęście polskie portale prasowe, które wysłały swoich przedstawicieli do Luksemburga, informują, że:
Minister wnioskowała o oddalenie skargi jako bezpodstawnej. Zarzuciła KE, że skarga nie jest oparta na prawie, ale na możliwych interpretacjach. Powiedziała również, że Komisja Europejska przedstawia manifesty polityczne.
- Zagrożenie dla sądownictwa w Polsce nie płynie ze strony nacisków politycznych, lecz powiązań towarzyskich i koleżeńskich w sądach – powiedziała Dalkowska, twierdząc, że w przeszłości w sprawach dyscyplinarnych „koledzy orzekali o sprawach kolegów”.
— Wiceminister Dalkowska oświadczyła podczas rozprawy, że niezależność sądów nie jest w Polsce naruszana a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie zależy od wpływów politycznych. Stwierdziła także, że polskim sędziom nie grozi odpowiedzialność dyscyplinarna z powodu treści wydawanych przez nich orzeczeń — relacjonuje z kolei Paweł Juszczyszyn. — To oczywiście nieprawda. Przypadek sędziego Tulei oraz mój są żywymi przykładami tego, że niezależni sędziowie wydający orzeczenia niewygodne dla polityków są w Polsce represjonowani. Orzeczenie, z powodu którego zostałem zawieszony w obowiązkach i oddsunięty od orzekania w sądzie - żądanie ujawnienia list poparcia do KRS - było przecież wykonaniem wyroku TSUE z 19 listopada 2019. A orzeczenia tej instancji wiążą wszystkie podmioty prawa w każdym kraju UE.
Podczas wtorkowej rozprawy TSUE zadała stronom procesu szereg szczegółowych pytań. 18 marca 2021 rzecznik generalny TSUE, bułgarski sędzia Jewgenij Tanczew, wyda opinię w tej sprawie. — Potem TSUE będzie potrzebowała jeszcze paru tygodni na ostateczne rozpatrzenie sprawy i wiążącego wyroku możemy spodziewać się prawdopodobnie w połowie przyszłego roku — podsumowuje sędzia Juszczyszyn. — Także w UE przysłowiowe „młyny sprawiedliwości“ mielą powoli.
— To dobrze, że mamy silne wsparcie od wspólnoty europejskiej w kwestii przestrzegania prawa w Polsce. Nie zwalnia nas to jednak od porządowania naszych spraw własnymi rękoma. Wallka o praworządną RP wciąż trwa — dodaje. — Nie chodzi tu przy tym wcale o taki, czy inny los będący udziałem moim czy kolegi Tulei. Najbardziej istotną kwestią jest fakt, że praktykowane obecnie przez przedstawicieli polskiego państwa procedury postępowania wobec sędziów powodują w tym środowisku tzw. „efekt mrożący“. W ostateczności pozbawi to obywateli skutecznej ochrony przez niezależny sąd i wymiar sprawiedliwości stanie się farsą. Nikt nie obroni już wtedy wolności obywatelskich.
KE uznała, że nowy model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce narusza prawa UE i 25 października 2019 r. wniosła skargę do TSUE w tej sprawie. KE, poza argumentem o braku niezależności, krytykuje to, że nowy system odpowiedzialności dyscyplinarnej umożliwia kwalifikowanie treści orzeczeń podejmowanych przez sędziów sądów powszechnych jako przewinienie dyscyplinarne.
W skardze podniesiono ponadto, że nowy system nie zapewnia rozpoznania spraw dyscyplinarnych sędziów w rozsądnym terminie, a także prawa do obrony. Ma to wynikać z przepisów, które mówią o tym, że czynności związane z wyznaczeniem obrońcy oraz podjęciem przez niego obrony nie wstrzymują biegu postępowania dyscyplinarnego.
Kolejny zarzut KE dotyczy ograniczenia prawa sądów do kierowania do Trybunału wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym. Za takie działania może również grozić postępowanie dyscyplinarne.
Igor Tuleya został zawieszony w wykonywaniu czynności służbowych, jego pensja została obniżona o 25 procent. Prokuratura Krajowa może postawić mu zarzuty za to, że wpuścił dziennikarzy na ogłoszenie swojego orzeczenia w sprawie głosowania przez PiS nad budżetem w Sali Kolumnowej Sejmu w grudniu 2016 r.
Kiedy Paweł Juszczyszyn wezwał Kancelarię Sejmu do ujawnienia list poparcia do Krajowej Rady Sądownictwa, prezes sądu, Maciej Nawacki, zawiesił go w pracy sędziego. Juszczyszyn wrócił do orzekania, ale decyzja została zaskarżona. W lutym rozpatrzono skargę zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Juszczyszyn został zawieszony, a dodatkowo obniżono mu wynagrodzenie o 40 proc.
Łukasz Czarnecki-Pacyński
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz