Ukraińcy uciekający przed wojną nie chcą przyjeżdżać na Warmię i Mazury. W niedzielę do Olsztyna miał dotrzeć pociąg z uchodźcami. Jednak pasażerowie wysiedli na wcześniejszych stacjach. Ostatnio grupa około 50 osób wysiadła w Ostródzie.
- Czekaliśmy na tę grupę, było w to zaangażowanych wielu wolontariuszy, m.in. z PCK, harcerze, wolontariusze z parafii greckokatolickiej i pracownicy Urzędu Wojewódzkiego. Mieliśmy gotowe pakiety powitalne z żywnością i środkami higienicznymi, ale uchodźcy zdecydowali inaczej i nie dojechali. My jesteśmy gotowi im pomóc zawsze, gdy tylko taka będzie wola – powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krzysztof Guzek, rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego.
Tego samego dnia inna grupa uchodźców nie przyjechała do Giżycka. Autokar jadący do jednego z hoteli, którym podróżowały głównie kobiety i dzieci, nie dotarł do miasta. Podróżne tuż przed samym końcem trasy wymusiły na kierowcy, aby zawrócił do Warszawy.
Jest kilka powodów takiego zachowania. Niektórzy Ukraińcy uważają, że jadą na prowincję, która w Polsce wygląda inaczej niż na Ukrainie, jednak oni tego nie wiedzą. Przypuszczają, że w mniejszych miastach nie będzie wody czy Internetu.
Część ośrodków, które są gotowe do przyjęcia uchodźców znajduje się nad jeziorami lub w lasach. Ukraińcy nie chcą przybywać do takich miejsc, bo uważają, że nie znajdą tam pracy. Z kolei burmistrz Giżycka, Wojciech Iwaszkiewicz wyjaśnił, że problemem jest także bliskość rosyjskiej granicy.
- Wiele osób mówi, że nie po to uciekało od wojny, żeby znowu trafić pod rosyjską granicę. Nie są spokojni wiedząc, że do Rosji jest tak blisko, oni wolą być bliżej Ukrainy. Sądzą, że za chwilkę wrócą do siebie, do swoich miast – powiedział PAP burmistrz Giżycka.
Obecnie w Giżycku przebywa grupa uchodźców z partnerskiego miasta Dubno. Miasto zorganizowało zajęcia integracyjne dla dzieci, aby mogły się poznać, zanim trafią do placówek edukacyjnych.
Komentarze (59)
Dodaj swój komentarz