Data dodania: 2005-10-05 00:00
Urzędnicy nie zmienili siedziby lokalu wyborczego
Nie pomogły skargi starszych olsztyniaków ani petycja do ratusza. Mieszkańcy osiedla Kormoran, by wybierać prezydenta, będą wspinali się do do lokalu wyborczego po prawie 40 stopniach. - Można było to zmienić, potrzebne są jednak chęci - mówi Walery Piskunowicz, szef delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie.
Lokal Komisji Obwodowej nr 43 od lat jest przy ul. Pstrowskiego w budynku Liceum nr 6.
W okolicy mieszka wielu starszych ludzi lub młodych, którzy mają dzieci w wózkach.
By się dostać do lokalu, trzeba pokonać wysokie schody albo nadłożyć kilkaset metrów. W dniu wyborów parlamentarnych mieszkańcy prosili o przeniesienie komisji w bardziej dostępne miejsce. Pod wnioskiem podpisało się kilkadziesiąt osób z Dworcowej i Pstrowskiego.
Prośba trafiła do ratusza 26 września. Czesław Jerzy Małkowski, prezydent Olsztyna, obiecał, że ją rozważy. - Jak będą możliwości, nie powinno być problemów - zapewniał nas dzień po wyborach.
Niestety, dziś wiadomo, że na wybory prezydenckie nic się nie zmieni. Jeśli będzie kolejna tura, to mieszkańcy nawet dwa razy, będą wspinać się po schodach. - Wszystkie plakaty zawierające obwieszczenie o wyborach podają ten adres. Nie jest możliwe wydrukowanie i rozplakatowanie nowych obwieszczeń w tak krótkim czasie - tłumaczyła wczoraj Aneta Szpaderska, rzecznik Ratusza.
Szef delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie Walery Piskunowicz ma inne zdanie. - Można było to zrobić, potrzebne są jednak chęci. Wiązałoby się to z dodatkowymi wydatkami na druk nowych obwieszczeń - mówi Piskunowicz.
Szpaderska zapewnia, że na wybory samorządowe ratusz zaplanuje lokal w innym miejscu. Na pocieszenie informuje, że okrężna droga bez schodów prowadząca do szkoły przez boisko będzie lepiej oznakowana, co pozwoli podjechać autem pod sam budynek.
Wyborcy są jednak rozgoryczeni. Tegoroczna maturzystka, niepełnosprawna Bogusia Gontarz, pierwszy raz w życiu poszła na wybory. Zdziwiła się, gdy zobaczyła strome schody do lokalu. - Człowiek sprawny nie zdaje sobie sprawy, jaki to problem. Oczywiście szkołę można obejść albo objechać, ale to utrudnienie. Droga jest nierówna, prowadzi pod górkę i jest dużo dłuższa - mówi jej mama Jolanta Gontarz.
Cała rodzina Gontarzy podpisała się pod prośbą o przeniesienie lokalu.
- Póki komisja nie zostanie przeniesiona, ja na wybory nie pójdę - denerwuje się Halina Judzińska, która pomagała ludziom dostać się do komisji. - Nie życzę nikomu, żeby przez opieszałość urzędników zdarzyło się tu jakieś nieszczęście. Jeśli ktoś dostanie na schodach zawału czy złamie nogę, kto będzie za to odpowiadał?
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz