Szanowna Redakcjo,
Mam na imię Magda i skończyłam w tym roku 26 lat. Dwa lata temu skończyłam studia na Uniwersytecie Warszawskim. Bądź co bądź, to uczelnia ciesząca się uznaniem. Wybrałam ekonomię, ponieważ zarówno nauczyciele, jak i rodzice od czasów liceum podpowiadali mi, że świetnie odnajdę się na tego rodzaju kierunku. Mieli rację. Od pierwszego roku czułam, że to dziedzina dla mnie. Zdecydowanie jestem umysłem ścisłym.
Miałam nadzieję, że po zdobyciu wyższego wykształcenia i stażu w znanej firmie z łatwością znajdę pracę w Olsztynie. Od razu wiedziałam, że po studiach Warszawa nie stanie się moim domem. Wróciłam do Olsztyna, gdzie czekała na mnie rodzina i przyjaciele. Myślałam, że będzie to też praca. Niestety bardzo się pomyliłam.
W internecie pojawia się mnóstwo ofert, ale głównie dotyczących pracy na kuchni, w barze, sklepie czy na budowie. Nie chcę umniejszać takim zawodom, ale wychodzę z założenia, że nie po to szłam na studia, żeby tak pracować. Przez pół roku po powrocie do miasta masowo wysyłałam CV do lokalnych firm. Oczywiście wybierałam oferty związane z moim wykształceniem. Nie zakładałam, że od razu zacznę zarabiać kokosy. W najgorszym wypadku, byłam nawet gotowa na minimalne wynagrodzenie. Liczyło się to, aby móc stawiać pierwsze profesjonalne kroki w zawodzie.
Szybko zdałam sobie sprawę, że to zadanie graniczy z cudem. Wtedy zaczęłam wybierać jakiekolwiek oferty skierowane do pracowników umysłowych. Marzenia zeszły na dalszy plan, zderzyłam się ze ścianą.
Raz co prawda pojawił się promyczek nadziei, kiedy zostałam zaproszona na rozmowę przez jedną z lokalnych firm. Ale mój zapał skończył się już chwilę po wejściu gabinetu prezesa. Po tym jak zadał mi szereg pytań związanych z działalnością firmy, ze sztucznym moim zdaniem uśmiechem powiedział, że moje kwalifikacje i zbyt małe doświadczenie nie sprawdzą się na stanowisku, na które aplikowałam. Wyszłam z biura zła i zażenowana. Coraz bardziej wydaje mi się, że 5 lat zarywania nocy i zakuwania poszło na marne.
Po kilku dniach załamania postanowiłam jednak tak łatwo nie odpuszczać. Poszłam do urzędu pracy, ponieważ słyszałam od znajomych, że niektórym udało się znaleźć nawet sensowne zatrudnienie. Jednak niestety nie dołączyłam do ich grona. Po wypełnieniu formularza i odczekaniu swoje, obsługująca mnie pani powiedziała, że obecnie nie ma w okolicy żadnej oferty pracy, spełniającej moje kryteria i związanej z kierunkiem studiów. Podobno trzeba czekać. Myślę, że to już w tym momencie pic na wodę. Po prostu w tym mieście nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem.
W urzędzie pracy doradzono mi też przekwalifikowanie się w celu szybszego znalezienia opcji pracy. Nic z tych rzeczy. Nie po to była wieloletnia nauka i wyrzeczenia.
Dużo słyszy się o rozkapryszonych dzieciakach po studiach, które mają za wysokie oczekiwania albo o tych, którzy ukończyli niszowe kierunki, jakieś kreowanie trendów i narzekają na brak pracy w tym zakresie. Ale przecież ekonomia to od lat przyszłościowa dziedzina. Aż trudno mi uwierzyć, że tu w Olsztynie, ba mieście wojewódzkim tak trudno rozpocząć dorosłe życie.
Część moich kolegów, których spotkał podobny los, zdecydowała się na emigrację do większych miast. Krakowa, Gdańska czy Warszawy. A to też świetnie wykształceni ludzie. Niektórzy skończyli prawo, pedagogikę czy budownictwo. Frustruje mnie ten olsztyński rynek, a za nic w świecie nie zamierzam zatrudnić się na jakieś kasie czy recepcji. Mam wyższe ambicje.
Doszłam ostatnio też do wniosku że w Olsztynie firmy są totalnie zamknięte na wykształcone, młode osoby. Nikt nawet nie daje szansy. Liczą się lata doświadczenia. A z tego co słyszałam, lokalne firmy mają ostatnio fazę masowych zwolnień. Więc chyba nie mam na co liczyć.
Teraz wciąż kilka razy dziennie przeglądam internet w poszukiwaniu ogłoszeń. Sensowne wydają się tylko te w innych miastach. Nie chciałabym opuszczać rodzinnego miasta, ale daję sobie jeszcze kilka miesięcy i jeśli nic się nie poprawi czeka mnie wyjazd.
Kilkukrotnie czytałam na Waszym portalu, że miasto zamierza inwestować w innowacyjne rozwiązania, przyciągnąć inwestorów i rozwinąć rynek pracy. Ja jednak póki co efektów nie widzę.
A | A | A
![](/static/avatars/531/5310/531075.jpg?1700737336)
Data dodania: 2025-02-09 19:04
Aleksandra Sawczuk
[LIST OD CZYTELNICZKI] „W tym mieście nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem”
W ostatnim czasie redakcja portalu Olsztyn.com.pl otrzymała list od jednej z Czytelniczek, 26-letniej Magdy. Dziewczyna wyraziła w nim głęboki żal oraz rozczarowanie, spowodowane brakiem możliwości znalezienia pracy, po ukończonych na, według niej, jednej z lepszych w Polsce uczelni, Uniwersytecie Warszawskim, studiach. Magda jest bowiem absolwentką ekonomii. Jako, że nie planowała docelowo zamieszkać w stolicy, po zakończonej nauce wróciła do miasta rodzinnego, czyli Olsztyna. Okazało się, iż po rozpoczęciu poszukiwania pracy, spotkała się niejako ze ścianą. Jak stwierdziła, nie ma tu pracy dla osób z jej wykształceniem. Poniżej publikujemy treść listu od młodej Czytelniczki.
reklama
![Ten artykuł został utworzony dzięki waszemu zgłoszeniu!](/static/img/zgloszenie-baner.png)
Komentarze (36)
Dodaj swój komentarz