Jest w tej grupie taki sympatyczny zwyczaj, że każdą osobę, która rozpoczyna po raz pierwszy morsowanie, „starzy wyjadacze” witają wspólnym okrzykiem i brawami. „Oby do wiosny” - powtarzają często dla dodania sobie otuchy przed wejściem do lodowej przerębli. Aby jednak mieć dostęp do wody należy wcześniej wyciąć przy pomocy piły tarczowej kawałki lodu (ostatnio o grubości blisko 25 cm) i wyciągnąć je z jeziora. A jak się lód wycięło lód, to wystarczy już tylko wejść z brzegu do wody i spokojnym krokiem udać się dalej, najlepiej do miejsca, w którym poziom wody sięga wysokości serca. Każda taka „lodowa przyjemność” obowiązkowo powinna być poprzedzona intensywną rozgrzewką.
Jezioro Skanda nadaje się doskonale na takie kameralne morsowanie, szczególnie po tym jak w 2018 roku jego brzeg został zagospodarowany zgodnie z wnioskami mieszkańców w Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim. Jest tam teraz m.in. 25-metrowy pływający pomost, wiata z grillem, boisko do siatkówki plażowej z trybunami, stojaki na rowery, punkt samodzielnej naprawy rowerów i specjalny zjazd dla niepełnosprawnych. Miejsce to znajduje się w niewielkiej odległości od kilku dużych osiedli, stąd stało się docelowym punktem spacerów wielu mieszkańców stolicy Warmii i Mazur.
Obecna zima jest wyjątkowo korzystna dla amatorów zimowych kąpieli. Nadeszły bowiem długo oczekiwane prawdziwe zimowe warunki pogodowe jakich nie było w ostatnich latach. Dzięki prawdziwie mroźnej i śnieżnej zimie, uczestnicy spotkań w Skandzie poczuli smak wytrawnego morsowania.
Ostatnie spotkanie odbyło się w niedzielę (14 lutego) w dzień imienin Walentego. Było wyjątkowe i zapewne na długo zapisze się w pamięci jego uczestniczek i uczestników. Na kilka godzin przed rozpoczęciem morsowania wycięto wielkie owalne miejsce wolne od lodu w kształcie serca, które pokolorowano. Utworzono ponadto specjalne miejsce do świątecznego fotografowania, a na wodę rozsypano kilkaset czerwonych serduszek. Jednak największa niespodzianka czaiła się kilkadziesiąt metrów od brzegu, a była nią możliwość skorzystanie z mobilnej… sauny!
Początek powstania grupy miłośników zimowych spotkań w jeziorze pod szyldem 4 Team Morsy Skanda Olsztyn, miał miejsce w 2015 roku i to nie nad Skandą, a nad jeziorem Krzywym.
- Na plaży miejskiej morsowaliśmy mniej więcej dwa lata, ale było tam sporo chętnych takich zimowych kąpieli, pomyślałem więc, żeby się przenieść na znacznie bardziej kameralny akwen czyli nad Skandę - powiedział mi Zbigniew Rudzki, jeden z najbardziej doświadczonych przedstawicieli 4 Team Morsy Skanda Olsztyn. - To samo stwierdził wtedy mój kolega Leszek. Postanowiliśmy nie tylko się przenieść, ale rozszerzyć nasze zainteresowania na okres pozimowy czyli na turystykę rowerową, bieganie i na ping-ponga. No i od 2017 roku nazwaliśmy się tak jak się nazywamy. Nasza grupa jest nieformalna, nie mamy żadnego kierownictwa, żadnych zebrań czy wyborów, żadnej sprawozdawczości. Nie pobieramy też żadnych składek, bo uważamy, że jak są pieniądze to mogą się zrodzić niesnaski i konflikty. Wszystko robimy spontanicznie, radośnie i z wzajemną przyjemnością. Po prostu się spotykamy i to jest fajne. Uważamy, że wody wystarczy dla wszystkich. Kilku naszych kolegów, na czele z Leszkiem, zajmują się prowadzeniem naszego Facebooka.
A po chwili dodał: - Warto było przygotować to walentynkowe spotkanie. Cieszyliśmy się wszyscy ze wspaniałej atmosfery jaka panowała w sercowym przeręblu i w gorącej saunie. Miło było spotkać się w tak wspaniałym gronie. Jesteśmy pewni, że to trzeba będzie kiedyś powtórzyć…
Przygotowanie tak udanego spotkania olsztyńskich morsów wymagało wielkiego nakładu pracy. O tym, kto brał w niej udział dowiedziałem się na miejscu przy ognisku, tuż po zakończeniu spotkania. I tak pomysłodawcą walentynkowego morsowania był Damian (przedstawiciel handlowy jednej z olsztyńskich firm), za ognisko odpowiadał Zbigniew Rudzki (były pracownik Olsztyńskiego Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjnych, obecnie rencista), wycinaniem lodu zajął się Leszek (były pracownik Budimexu, poszukuje pracy), wszelkie dekoracyjne serducha były dziełem Jadwigi (żona Zbigniewa, prowadzi własną działalność gospodarczą), scenerią zajęła się Marzena (pracuje w handlu), a Jacek I (taksówkarz) i Jacek II (przedstawiciel handlowy) służyli wszelką pomocą, natomiast Czarek (pracownik firmy Energa Polska) utrwalił te wyjątkowe wydarzenia fotograficznie.
Lech Janka
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz