Według ustaleń dziennika „Fakt” w autokomisie przy ul. Lubelskiej zginęli 50-letni zarządca komisu Krzysztof B., znany jako „Kajtek” oraz 48-letni Krzysztof M., który miał pseudonim „Paragon”. To dwaj przyjaciele, którzy pochodzili z Lidzbarka Warmińskiego. „Kajtek” w Olsztynie prowadził komis i często do pomocy zapraszał kolegę.
Ich wspólny znajomy przyznał w rozmowie z „Faktem”, że tego feralnego dnia było podobnie.
– Kazał „Paragonowi” wziąć taksówkę na jego koszt i przyjechać z Lidzbarka do Olsztyna. Ostatnio interes z samochodami się nie kręcił i Krzysztofa łatwo było wyprowadzić z równowagi. Brał antydepresanty i wiedział, że nie może sięgać po alkohol. Po alkoholu stawał się agresywny, jak to się mówi, odbijała mu korba i to taka przez duże K.
Dziennik poinformował, że Krzysztof B. w ostatnich miesiącach miał wiele problemów. Najpierw miał trafić do więzienia za zastraszanie kobiety, a później antyterroryści znaleźli w jego domu broń. Zostawiła go także żona, a firma transportowa, którą prowadził upadła.
Dodatkowo jego syn miał komunię, na którą mężczyzny nie zaproszono.
Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że obaj mężczyźni zginęli od pojedynczych strzałów z niewielkiej odległości. Śledczy wyjaśniają, czy doszło do morderstwa, czy było to zabójstwo połączone z samobójstwem.
Czytaj również:
Komentarze (31)
Dodaj swój komentarz