Czy to celowa manipulacja faktami, czy zwyczajna niewiedza? Z czego wynika to, że specjaliści zajmujący się bezpieczeństwem w ruchu drogowym, w mediach opowiadają o tym, jak zwiększona liczba fotoradarów wpływa na zmniejszającą się liczbę wypadków? Oczywiście, że wpływa korzystnie, tyle tylko, że na budżet gmin, bo jak twierdzą kierowcy – to o zapychanie dziur budżetowych kosztem kierowców tu chodzi. Fotoradary stoją często w takich miejscach, że kierowcy zauważają je dopiero zbliżając się do nich – wtedy najczęściej gwałtownie hamują – stwarzając zagrożenie dla innych zmotoryzowanych.
Olsztyńscy urzędnicy, a nawet posłowie pochodzący z Olsztyna (Beata Bublewicz) przodują pod względem podejmowania niepopularnych decyzji w kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego. Bo jak inaczej wyjaśnić ciągłe likwidowanie przejść dla pieszych, w myśl zasady ''jak nie będzie przejścia nie będzie wypadków''? Do historii przeszło ostatnio przejście przez ul. Śliwy na wysokości Stacji Statoil. Podobnie jest w przypadku zielonych strzałek. Na palcach jednej ręki można policzyć dziś strzałki, które pozostawiono. W lutym ubiegłego roku Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wniosła o likwidację sygnalizatora S-2 na skrzyżowaniu ulic Sikorskiego/Obrońców Tobruku w relacji prawoskrętnej. Do likwidacji wyznaczono również zieloną strzałkę na skrzyżowania ulic Boenigka/Wilczyńskiego w relacji prawoskrętnej z ul. Boenigka w Wilczyńskiego. Warunkowego skrętu pozbawieni zostali także kierowcy chcący skręcić w prawo z ulicy Pieniężnego w ulicę 22 Stycznia oraz jadący z ulicy Kanta w Wilczyńskiego. Strzałki nie ma też na skrzyżowaniu ul.Żołnierskiej z ul. Dworcową.Brak zielonych strzałek sprawia, że olsztyńskie skrzyżowania korkują się jeszcze bardziej.
W Olsztynie na siłę stara się także uszczęśliwić pieszych montując na sygnalizatorach guziki, po wciśnięciu których zapala się zielone światło. Tak to niestety nie działa – jeśli nie wstrzelimy się w odpowiedni moment – musimy czekać cały cykl ''zielonego dla kierowców''. Często zdarza się tak, że piesi stoją, a na ulicy nie ma żadnego auta. Swoje jednak muszą odczekać. Co robią piesi? Przechodzą na czerwonym i założenie o zwiększonym bezpieczeństwie i komforcie znika.
Wielu olsztynian ma nadzieję, że sytuacja w mieście teraz ulegnie zmianie za sprawą powołania nowego szefa drogowców – dyrektora ZKM Olsztyn Jerzego Romana. Czy jednak nowy dyrektor to uosobienie rewolucjonisty?
Komentarze (29)
Dodaj swój komentarz