Na wstępie profesor Wojciech Maksymowicz omówił różnice między pierwotną postacią koronawirusa a jego brytyjską mutacją, która jest coraz częściej obserwowana na Warmii i Mazurach.
– Mamy do czynienia z rozprzestrzenianiem się nowej wersji wirusa. Wersji brytyjskiej, która trochę inaczej przebiega. Na co trzeba zwracać uwagę? W przeciwieństwie do pierwotnej postaci, rzadziej występuje utrata węchu i smaku. Częściej występuje ból gardła a także uczucie zmęczenia i ból mięśni. Ta brytyjska mutacja jest trochę niebezpieczniejsza ze względu na to, że się łatwiej przenosi. Według naukowców nawet o 70 proc. Myślę, że to jest jeden z powodów, dla których mamy zwyżkę. W dodatku obserwuje się nieco wyższą śmiertelność, na poziomie nawet o 30 proc. więcej – przyznał lekarz.
Jego zdaniem ta mutacja została przywieziona zza granicy. Ale oprócz tego wskazał też inny powód wzrostu zachorowań.
– Nałożyło się kilka spraw. Nasza wielka potrzeba powrotu do normalności gospodarki, w tym również otwarcie szkół, niewątpliwie miało swój wpływ. Co by nie mówić, jest to spory ruch. W Olsztynie występuje 13 przypadków na 10 tys. mieszkańców, to jest najwięcej w Polsce. Sytuacja może się zmieniać. Pamiętamy, jak było na Śląsku czy w Krakowie – dodał.
Radzi, żeby być czujnym i stosować się do obowiązujących zaleceń.
– A gdyby za 2 tygodnie okazało się, że jest lepiej, to nie zapominać o tym, że jednak nadal, dopóki nie będziemy wszyscy zaszczepieni, nie możemy sobie pozwolić na to, żeby zupełnie swobodnie ze sobą się komunikować. Bądźmy ostrożni i nie ulegajmy euforii. Posiadajmy pewien dystans wewnętrzny – przyznał Wojciech Maksymowicz.
I przestrzegł: – Na 1000 osób, które zachorują, a to się zdarza w 1,5 dnia, przy poprzedniej wersji wirusa 10 z nich umrze, a w tej nowej postaci – 13. W szpitalach leży wiele osób chorych na Covid-19, w tym młodzi ludzie, którzy mogą niestety nie przeżyć.
Profesor Maksymowicz zaznaczył, że w szpitalu uniwersyteckim nie brakuje tlenu, jednak doskwiera brak leków, w tym Remdesiviru.
– Ostatnią dawkę tego leku zużyliśmy dzisiaj. Przychodzi sukcesywnie z dostaw rządowych, jednak jeżeli chorych jest więcej, to jest większe zapotrzebowanie.
Lekarz podzielił się również dobrymi wiadomościami z Wielkiej Brytanii. Po dużym wzroście zachorowań pod koniec zeszłego roku, teraz obserwuje się zmniejszenie liczby chorych.
Wojciech Maksymowicz jest zdania, że regionalizacja obostrzeń ma sens.
– Jest to rozwiązanie stosowane na świecie w takich sytuacjach. Rzeczywiście, chcąc utrzymać rozwój gospodarki, ludzie muszą pracować, jednak w tym regionie, gdzie wskaźniki zachorowalności są o wiele wyższe, uzasadnione jest zamykanie. Nie gospodarki w całym kraju, ale w regionie najbardziej dotkniętym. Śledzenie zachorowalności powinno być prowadzone na poziomie gmin i tu mamy największy problem – zakończył profesor.
Czytaj również:
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz