Proceder trwał od początku 2017 r. Wtedy 36-latka poprosiła sąsiada o założenie konta bankowego, którego on miał być formalnym właścicielem, a ona będzie z niego korzystać. 56-latek zaufał jej, bo znał ją od lat i chciał pomóc kobiecie w trudnej sytuacji. Dodatkowo sąsiadka przekonała go, że na konto będzie wpływać wyłącznie jej wypłata.
Okazało się, że olsztynianka wykorzystała zaufanie mężczyzny i posługując się kontem, wzięła kilka kredytów na łączną kwotę około 24 tys. zł. Kobieta nie spłacała rat, a żeby oszustwo nie wyszło na jaw, zmieniła adres do korespondencji. Myślała, że w ten sposób 56-latek nie dowie się, że jego konto zostało obciążone zobowiązaniami.
36-latka była tak bardzo pewna siebie, że kilka miesięcy później założyła kolejne konto w innym banku i próbowała zaciągnąć kolejne pożyczki. Tym razem na kwotę 55 tys. zł. Jednak bank negatywnie zweryfikował wnioski.
Prawda wyszła na jaw przez przypadek, gdy pocztą zaczęły przychodzić wezwania do zapłaty. Listonosz, który od lat znał 56-latka, zauważył, że adres do korespondencji nie zgadza się z jego danymi, w związku z tym doręczył list pokrzywdzonemu. Wtedy mężczyzna zorientował się, że jest ofiarą oszustwa i zgłosił się na komendę olsztyńskiej policji.
36-latka usłyszała zarzuty usiłowania i dokonani oszustwa. Grozi jej kara do 8 lat więzienia.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz