Data dodania: 2006-05-05 00:00
Wystawa na medal od papieża
Papież Benedykt XVI docenił Małgorzatę Okulicz, muzealniczkę z Warmii i Mazur - przyznał jej medal Dobrze Zasłużony za fantastyczne wystawy o historii Kościoła w naszym regionie. By je zrobić, musiała miesiącami przełamywać nieufność księży - chciała im przecież wyrwać niezbędne im monstracje czy kielichy.
Na uroczystość wręczania medalu przyjechało czterdziestu księży dziekanów z naszej diecezji. Laureatka , kierownik działu rzemiosła w zamkowym muzeum,
oprowadziła ich i innych gości po wystawie "Złotnictwo sakralne dominium warmińskiego od XIV do XVIII". Z pasją opowiadała o unikatowych lichtarzach, monstrancjach i krzyżach pochodzących z warmińskich parafii. To właśnie tę wystawę i wcześniejszą tkanin liturgicznych docenił Kościół.
Na pierwszy rzut oka wystawa złotnicza wydaje się niemożliwa - bo jak ściągnąć na wiele miesięcy przedmioty, które na co dzień wykorzystywane są w liturgii? Do tego potrzebna była współpraca i przełamanie oporów księży - przez lata traktowali muzealników jako intruzów, chcących zamknąć w muzeach używane przez nich na co dzień skarby. Jednak udało się. - Zdarzyło się nawet, że proboszcz, który nie mógł pożyczyć obiektów, a widział, jak bardzo mi na nich zależy, specjalnie kupił nowe. Te z XVII wieku znalazły się na wystawie - opowiada Małgorzata Okulicz.
- Z panią Małgorzatą dobrze współpracujemy od kilku lat. Bez obaw udostępniłem wiec dwa srebrne lichtarze z XVIII wieku, każdy waży 20 kg - dodaje ks. prałat Tadeusz Graniczka z katedry we Fromborku.
Na początku roku arcybiskup Edmund Piszcz poprosił Watykan o uhonorowanie Okulicz medalem i dyplomem Benemerenti. - Zwróciłem się o to, widząc efekt i wysiłek, jaki pani Małgorzata włożyła w wystawy pokazujące piękno kultury tej ziemi - mówi arcybiskup. - Ten medal to podziękowanie dla naszego muzeum i pierwszy przypadek, kiedy na Warmii i Mazurach dostaje je muzealnik.
Koledzy z całej Polski już dzwonią do Okulicz z gratulacjami. - To nagroda dla wszystkich, którzy ze mną pracują, bez nich nic by nie powstało. I wielkie uznanie dla dyrektora Janusza Cygańskiego, że akceptuje moje pomysły na tak trudne wystawy - mówi muzealniczka.
Co mówią o Okulicz mówią jej koledzy z muzeum?
- Pracuję z nią już 19 lat. Nie jest typem naukowca. Kiedy coś się jej spodoba, to pracuje przy tym bez wytchnienia. Ma mnóstwo pomysłów na ambitne wystawy i choć teraz zapowiedziała, że trochę przystopuje, ja wcale w to nie wierzę - mówi Barbara Głuchowska z działu rzemiosła.
- "Złotnictwo..." jest już chyba dziesiątą wystawą, którą robimy wspólnie. Zawsze spieramy się o aranżację i ostatecznie z korzyścią dla widzów udaje się nam wypracować wspólne rozwiązanie - opowiada Krystyna Wojtaszek-Markunas.
- To wyróżnienie dostaje profesjonalistka, która potrafi sobie wyznaczyć cel i konsekwentnie do niego dążyć - mówi Janusz Cygański, dyrektor Muzeum.
- Dzięki jej wystawom mamy niepowtarzalną szansę zetknięcia się z rzeczami unikatowymi i często przedtem niedostępnymi - cieszy się Anna Szymańska, konserwatorka dzieł sztuki.
Wszędzie dobrze, ale w drodze najlepiej
Małgorzata Okulicz z zamiłowania i wykształcenia jest historykiem dzieł sztuki. Wymyśliła to sobie już w czwartej klasie podstawówki. Wtedy na turnusie wczasów pracowniczych, na który zabrała ją matka, obejrzała wspaniałe budowle Gniezna, Poznania i postanowiła zajmować się zabytkami. W Muzeum Warmii i Mazur pracuje od 1985 roku. Trudno w to uwierzyć, ale przez kilkanaście lat dojeżdżała do pracy z Mrągowa autobusem. Bagatela 66 km. Budziła się o godz. 4-5 nad ranem i wracała mocno po godz. 17. Aby było taniej, jeździła też "na stopa" i z ekipami budowlanymi pracującymi w Olsztynie. Dziś, kiedy ktoś pyta ją o "własne miejsce na ziemi", odpowiada, że w trasie czuje się jak w domu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz