Dziś jest: 23.11.2024
Imieniny: Adelii, Felicyty
Data dodania: 2022-07-02 16:49

Kamila Helwak

[WYWIAD] Łukasz Pepol, olsztyński fotograf o pracy z ludźmi i swojej pasji

[WYWIAD] Łukasz Pepol, olsztyński fotograf o pracy z ludźmi i swojej pasji
Łukasz Pepol
Fot. Kamila Helwak / Olsztyn.com.pl

Znany olsztyński fotograf, Łukasz Pepol związany jest z zawodem od 19 roku życia. Fotografia biznesowa, portretowa, reklamowa – te pojęcia nie są mu obce. W wywiadzie zdradził nam m.in. jakie zdjęcie wykonał jako pierwsze, co lubi fotografować i... czy można się z tego utrzymać?

reklama

Co przedstawiało pierwsze zdjęcie, które Pan wykonał?

- Ważne zdjęcie, które podarowałem mojemu bratu w prezencie przedstawiało żebraka, który miał bardzo mądre oczy. Pamiętam, że wtedy byłem bardzo dumny z tego zdjęcia, bo wydawało mi się niesamowite. Dzisiaj patrzę na nie z taką kpiną, ale w tamtym czasie było dla mnie kamieniem milowym i wydaje mi się, że potem takich zdjęć było bardzo dużo. Cały czas jestem nienasycony i niezadowolony z tego, co robię. Najlepiej bym wszystko poprawiał i ciągle wymyślał nowe rzeczy.

Czy z samej fotografii można się utrzymać?

- Oczywiście, ja też zajmuję się fotografią reklamową, komercyjną, ale głównie jestem portrecistą. To jest droga, w której zawodowo się realizuję. Robię zdjęcia biznesowe, portretowe, fotografuję muzyków, artystów, więc to jest dla mnie wyzwaniem, kiedy staram się opowiedzieć coś o danej osobie. Fotografia portretowa przyszła do mnie sama. Z czasem zrozumiałem, że fotografowanie ludzi, to jest to, czym chcę się zajmować. Jest to też trudny proces, bo z niektórymi osobami ciężko się wchodzi w kontakt. Mam do tego ogromny szacunek i poświęcam na to dużą uwagę. To jest robota na mój temperament, która daje mi satysfakcję i adrenalinę.

Co trzeba robić, aby się wyróżnić na tle innych fotografów?

- Najkorzystniej jest wtedy, gdy klienci mówią innym o mojej usłudze albo osoby, które ze mną pracowały. Wydaje mi się, że zdjęcia, które robię i mają one opowiadać coś o człowieku, to jest przemyślana koncepcja. Staram się dać dobry produkt, żeby było to przemyślane i zgodne, a nie przypadkowe. W przypadku artystów, są to wolni ludzie, którzy ciągle eksperymentują, poszukują czegoś nowego, chcą zdobywać wielu odbiorców, więc każda płyta jest dla nich nowym wyzwaniem. Staram się dużo rozmawiać z ludźmi o ich pomyśle na dany projekt. Każdy fotograf robi tematy po swojemu. To jest trochę jak charakter pisma. To, że moja fotografia odróżnia się od innych i na odwrót, to jest naturalne.

Słyszałam, że fotografuje Pan też ludzi, m.in. Mameda Khalidova, zespół Enej czy Beatę Bublewicz. Jak się z nimi współpracowało? Skąd napłynęły te propozycje?

- Mamed miał reklamować produkt. Musiał wyglądać na zdjęciach bardzo męsko i bardzo zdecydowanie. Myślę, że na tamtej sesji mi zaufał, więc postanowiłem stworzyć realny efekt wyczerpującego sparingu. Podczas sesji traktował mnie jak trenera i akceptował moje sugestie. Zdjęcia zespołu Enej robiłem dość dawno, jeszcze zanim stali się tak bardzo popularni. Wymyśliłem koncept na zdjęcia i chciałem zaprezentować ich jako zespół topowy. Z Beatą Bublewicz się kojarzyliśmy. Zrobiłem jej kilka sesji, gdy startowała do sejmu. Dużo rozmawialiśmy na temat, co chce wnieść swoją osobą do polityki. Budowanie jej portretu było ściśle związane z tym, jak ma wyglądać i co ma prezentować. Zawsze staram się pytać osoby, które fotografuję, do kogo chciałyby dotrzeć tymi zdjęciami. Gdy robię fotografie biznesowe, to pytam czy ta osoba chce skrócić dystans ze swoimi klientami czy wręcz przeciwnie. Słucham potrzeb moich klientów i staram się to realizować najrzetelniej jak potrafię.

Fotografuje Pan głównie Zatorze. Jak zmieniło się na przestrzeni lat?

- Tak się złożyło, że zacząłem mieszkać na Zatorzu z wyboru, bo wcześniej mieszkałem w centrum, a Zatorze wybrałem jako tą dzielnicę, która mi się po prostu podobała. Uważam, że tam jest coś najciekawszego w Olsztynie i tak zacząłem ten temat fotografować. Długo nie przypuszczałem, że może z tego powstać wystawa. Robiłem te zdjęcia dla siebie. Cały czas jednak zajmowałem się fotografią komercyjną, portretową, reklamową. To było trochę do szuflady, po czym nagle gdzieś jedno zdjęcie pokazałem czy opublikowałem w mediach społecznościowych i nagle dostałem informację zwrotną, czy mam coś jeszcze. Można powiedzieć, że "pracowałem" nad tą wystawą 7 lat.

10 czerwca w Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie odbył się wernisaż Pana prac „Magia Zatorza Łukasza Pepola poprzez CEiIK utrwalona”.

- Dostałem propozycję od Włodzimierza Kosieradzkiego, który tam pracuje, żeby zorganizować wystawę. Spotkaliśmy się na miejscu, on pokazał mi przestrzeń i musiałem zobaczyć, ile zdjęć tutaj może się pojawić, bo przy drugiej edycji wystawy nie ukazano całego cyklu (28 zdjęć), tylko 22 zdjęcia. Nie chciałem przeładować tej przestrzeni. Stwierdziłem, że ta wystawa na Zatorzu jeszcze nie wisiała, co też jest dość ciekawe, bo zawsze była w centrum. Podczas wernisażu dostawałem różne pytania: Jak dane zdjęcie było zrobione? Czy nie było montowane cyfrowo? Otwarcie wystawy jest na tyle trudnym momentem, że przychodzi dużo osób i wiem, że każdy chce ze mną porozmawiać i muszę to zrobić w taki sposób, by nie zaniedbać reszty grupy.

Jak powstała wystawa zdjęć z Nowego Yorku?

- W Nowym Yorku dostałem zlecenie na wykonanie zdjęć komercyjnych. Nie fotografowałem wtedy miasta, tylko starałem się znaleźć tam klimat – skupiałem się na ludziach. Stwierdziłem, że fotografowanie zabytków nie ma sensu, bo zrobili to już lokalni fotografowie i to w znakomity sposób. Architektura nie jest tam na pierwszym miejscu. Po wejściu na Empire State Building, po spojrzeniu na ludzi z wiatrem we włosach i od razu chciałem to uchwycić na zdjęciach.

Dlaczego Pana fotografie są czarno-białe? Ile trwa obróbka takich zdjęć?

- Czarno-biała fotografia jest fotografią klasyczną. Nie będę ukrywał, że jestem konserwatywny w tym temacie i bardzo lubię taką formę wypowiedzi, tak samo jak lubię stary jazz. Czasami kolor jest dla mnie zbyt wulgarny, agresywny. Buduję moje zdjęcia tak, aby miały światło, formę, kadr, jakąś treść, a kolor jest często zbędny. Obróbka nie raz zajmuje 5 minut, czasem 5 tygodni. Jak wiem, że mogę coś dopracować bardziej to poświęcam na to czas. W przypadku wystaw trzeba robić to bardzo spójnie.

A czego Pan najbardziej nie lubi w fotografii?

- W obrazie fotograficznym można tak dużo rzeczy zrobić, żeby ta fotografia była piękna i bardzo dużo można zrobić, że będzie wręcz obrzydliwa. Ja jestem uczulony na pewnego rodzaju kompozycyjne rzeczy i czasami, gdy dostaję zdjęcia od ludzi, którzy proszą mnie o opinię, to ja te zdjęcia bardzo długo oglądam. Jak jestem zachwycony, to od razu piszę, że jest świetne, ale jak ktoś wysyła mi kiepskie zdjęcia, to myślę jak dyplomatycznie odpisać, żeby tej osoby absolutnie nie obrazić.

W momencie, gdy trwał najgorszy czas pandemii koronawirusa, jak przebiegała Pana praca?

- Mój aparat przez ten cały czas leżał na półce. To było dla mnie bardzo dziwne. Ja nie jestem raczej fotografem reportażowym, ale wiem, że to był też dla takich idealny temat, żeby w czasie pandemii pracować i opowiedzieć jakieś historie.

Co Pan pomyślał, gdy dostał Pan informację, że Zdzisława Łukaszewska ze stowarzyszenia „Nasze Jakubowo” potrzebuje ilustracji do książki „Zatorze. Magiczna Dzielnica Olsztyna”?

- Pani Zdzisława się do mnie zgłosiła już na wernisażu w 2014 roku i zapytała czy mogę dać jakieś zdjęcia mojego autorstwa do monografii Zatorza. Kilka z nich do tej książki poszło, w tym jedno na okładkę. W związku z tym, że stowarzyszenie „Nasze Jakubowo” ma cudowny sposób lokalnego patriotyzmu, że chciało taką książkę o Zatorzu napisać, stwierdziłem, że trzeba pomóc. Udostępniłem kilka tych zdjęć nieodpłatnie, dlatego, że zrobiłem je dla siebie.

Co by Pan powiedział początkującym fotografom?

- Przede wszystkim trzeba ciągle pracować – robić zdjęcia, a nawet bardzo dużo, jednak pokazywać mało. Myśleć nad tym, co się robi, bo mam wrażenie, że fotografia cyfrowa teraz trochę zwalnia. Dużo analizować co się robi, pokazywać zdjęcia osobom, którym się ufa, oglądać zdjęcia mistrzów, zakochiwać się w tym i szanować swoją oraz czyjąś pracę.

Rozmawiała Kamila Helwak

Komentarze (4)

Dodaj swój komentarz

  • Sąsiedzi. 2022-08-29 12:45:19 93.105.*.*
    Zapraszam na Alternatywy 4 w Olsztynie na ulicę Kasprowicza 12.A.B. Po remoncie budynek gorzej jak przed remontem. Popękane ściany Lokator zwraca uwagę starszej kobiecie żeby wnuki nie biegali po mieszkaniu , żeby kobieta w nocy nie chodziła , A sam robi remont i nie daje spokoju. W skrzynki pocztowe wrzucane jest suche odchody po psie czy kocie. Suszarnie tylko do dyspozycji Zarządu Wspólnoty. Tragedia , Patologia .
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 9
  • .R.O. 2022-07-04 11:04:09 83.23.*.*
    Bardzo fajny gość z Łukasza! Profesjonalny, rzetelny, zaangażowany, a do tego kontaktowy i empatyczny. Człowiek z pasją. Takich w Olsztynie potrzeba więcej! Ujawniajcie się :) to miasto ma klimat dzięki takim ludziom.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 0
  • Mr. In Statu Nascendi 2022-07-03 01:11:11 46.10.*.*
    Łukasz Pepol to profesionalista w każdym calu, artysta i dobry pozytywny człowiek.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 7 0

www.autoczescionline24.pl