Dziś jest: 22.11.2024
Imieniny: Cecylii, Stefana
Data dodania: 2022-11-19 18:59
Ostatnia aktualizacja 2022-11-20 11:33

Aleksandra Szczepaniak

[WYWIAD] ''Stałam przed lustrem i się krytykowałam''. Czy pasja ją zmieniła?

[WYWIAD] ''Stałam przed lustrem i się krytykowałam''. Czy pasja ją zmieniła?
Miłka Wasiak, autorka bloga "Be active & attractive"
Fot. archiwum prywatne

Sportowiec, nauczycielka języka angielskiego, perfekcjonistka i chodzący wulkan energii. O kim mowa? Poznajcie Miłkę Wasiak, autorkę bloga „be active and attractive”, która swoim zapałem i motywacją zaraziła już ponad 4 tys. czytelników. Czy poprzez bieganie chciała wyleczyć swoje kompleksy?

reklama

Wywiad pierwotnie ukazał się w 2021 roku na łamach portalu Olsztyn.com.pl

Miłka Wasiak prowadzi bloga od 2016 roku. Idea, która jej przyświeca, zawarta jest w nazwie, choć, jak mówi sama autorka, dziś najchętniej by ją zmieniła. Na blogu olsztynianka opowiada o swoich treningach, motywacji i podróżach. Jest inspiracją dla wielu swoich czytelników. My natomiast zapytaliśmy ją o to, kto jest jej największą motywacją i czy jako nastolatka miała kompleksy. Z Miłką Wasiak o rywalizacji, mamie, rytuałach, „zdrowej głowie” i najlepszym miejscu do biegania w Olsztynie.

Nie jesteś rodowitą olsztynianką, ale tu mieszkasz, zgadza się?

- Tak. Pochodzę ze wsi pod Działdowem, około 80 km od Olsztyna. Przeprowadziłam się tutaj na studia magisterskie 7 lat temu i od tamtej pory cały czas tu mieszkam.

Opowiedz, jak to się stało, że zaczęłaś biegać?

- Przygoda z bieganiem rozpoczęła się od mojego małego marzenia, którym było zdobycie medalu. Gdy byłam młodsza, grałam w piłkę nożną z moją szkolną drużyną, ale nigdy nie doszłyśmy do takiego etapu, aby być na podium i zdobyć medal. Wtedy patrzyłam na te wszystkie dziewczyny z medalami i myślałam, że fajnie byłoby taki zdobyć. Kilka lat później zapierałam się, że nie będę biegać, ale spróbowałam i bardzo mi się to spodobało. Było to bardziej rekreacyjne bieganie, bo zwykle kończyło się na 20 lub 30 minutach truchtania. W 2015 roku znalazłam informację o biegu uniwersyteckim i postanowiłam w nim wystartować. To były moje pierwsze zawody i moje pierwsze 10 km w życiu. Bieg ukończyłam, zdobyłam swój wymarzony medal i zajęłam 3 miejsce wśród najlepszych studentek UWM-u. To wydarzenie i to, co wtedy czułam bardzo mi się spodobało, dlatego stało się początkiem mojej biegowej przygody. Poczułam motywację, zaczęłam regularnie biegać i brać udział w zawodach.

Czy na rozpoczęcie biegania wpłynęła chęć poprawy Twojej sylwetki?

- Nie, właściwie nigdy nie myślałam o bieganiu w ten sposób. Chęć schudnięcia nie była powodem, dla którego rozpoczęłam przygodę z bieganiem. Kiedyś uważałam, że ta aktywność w ogóle nie jest dla mnie. Co prawda jako dziecko nigdy nie rezygnowałam z aktywności fizycznej, ćwiczyłam na lekcjach wychowania fizycznego, grałam w gry zespołowe, jeździłam też dużo na rowerze, ale do biegania nie byłam przekonana. Start w pierwszych zawodach miał ogromny wpływ na rozpoczęcie mojej przygody. Chęć pokonywania własnych granic, wyznaczanie nowych celów biegowych i dążenie do nich sprawiło, że nie poprzestałam na jednych zawodach.

A jak było kiedyś? Nie miałaś nigdy kompleksów związanych z wagą jako nastolatka?

- Miałam kompleksy, ale nic z nimi nie robiłam. Często byłam z siebie niezadowolona. Stałam przed lustrem i krytykowałam samą siebie. Gdy byłam nastolatką nie mówiono o tym, że aktywność fizyczna ma tak duży wpływ na poczucie własnej wartości i zadowolenie z życia.

Kiedy zaczęłaś opisywać swoje hobby na fanpage’u na Facebooku? Dlaczego postanowiłaś to robić?

- To był chyba okres świąteczny w 2015 roku. Wcześniej sugerował mi to mój trener i kilka innych osób. Mówili, że ciekawie piszę i mogłabym spróbować. Ja z kolei byłam do tego sceptycznie nastawiona, bo blogosfera jest naprawdę ogromna. Pomyślałam, że jeżeli 100 osób polubi moją stronę to już będzie sukces. Gdy ta liczba się pojawiła, byłam zaskoczona. Potem obserwatorów zaczęło przybywać. Teraz czytają mnie ludzie z różnych zakątków świata. Czasami nawet specjalnie tłumaczą sobie moje posty na język angielski! To bardzo miłe, budujące i motywujące do dalszego dzielenia się swoimi pasjami i przemyśleniami.

Jaki cel Ci przyświeca? Blog to taki Twój osobisty pamiętnik czy może chcesz przez niego motywować innych?

- Jedno i drugie. Miło mi, gdy ktoś mówi mi lub pisze do mnie wiadomości, że dałam mu jakiś bodziec do działania. Super, że zmienił coś w swoim życiu po przeczytaniu mojego wpisu.

Teraz pracujesz czy studiujesz?

- Obecnie pracuję i studiuję. Jestem nauczycielem języka angielskiego w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących w Olsztynie. Studiuję też surdopedagogikę (dział pedagogiki specjalnej, zajmującej się nauczaniem i wychowaniem osób głuchych i niedosłyszących – przyp. red.).

Czyli blog jest tylko i wyłącznie Twoim hobby?

- Tak, robię to z pasji. Nie zarabiam na tym, nie mam też żadnych sponsorów. Niestety firmy patrzą głownie na ilość obserwatorów na blogu. Być może jestem jeszcze zbyt mało popularna, żeby mogli się mną zainteresować. Uważam jednak, że nie zawsze ilość obserwatorów i wrzucanych postów wiąże się z jakością i wartością treści...

A chciałabyś podjąć jakieś współprace?

- Na pewno! Myślę, że to jest naprawdę fajna sprawa. Nie chodzi jedynie o wynikające z nich korzyści finansowe, ale i otrzymywanie sprzętu, który mogłabym przetestować, zdrowej żywności czy innych usług związanych z tym, co robię.

Czy przy regularnej aktywności fizycznej towarzyszy Ci też zdrowe odżywianie? Masz jakąś dietę?

- Zdecydowanie staram się jeść zdrowo, ale nie mam określonej diety. Gotuję sama. Uwielbiam jedzenie i zawsze żartuję, że nie wiem czy będę w stanie pokochać jakiegoś mężczyznę, tak jak kocham jedzenie (śmiech). Niestety nie stać mnie na cateringi (jedzenie przygotowywane przez firmę, dostarczane codziennie do klienta, zawierające całodzienną dietę – przyp. red.), ale myślę, że jest to super sprawa, szczególnie dla osób prowadzących aktywny styl życia.

No właśnie, jesteś niesamowicie aktywna. Prowadzisz bloga, biegasz, pracujesz i jeszcze studiujesz…

- Tak, w tym roku zapisałam się już na czwarte z kolei studia podyplomowe. Tym razem odbywają się one on-line. To pozwala mi zaoszczędzić trochę czasu.

Żyjesz zatem w ogromnym pędzie. Musisz planować każdy dzień?

- Tak. Mam kalendarz i w nim wszystko zapisuję. Jestem bardzo zabiegana, ale lubię to. Gdy odznaczam pod koniec dnia wszystkie zadania z listy, czuję ogromną satysfakcję. Czasem są takie chwile, w których myślę, że może by zwolnić, ale później zdaję sobie sprawę, że chyba bym tak nie potrafiła. Przyzwyczaiłam się do takiego stylu życia.

A pozwalasz sobie na jakikolwiek odpoczynek?

- Staram się. Często towarzyszy mi myśl, że odpoczynek to strata czasu, ale walczę z tym przekonaniem. Jestem świadoma, że regenerowanie sił jest ważne i szukam najlepszego balansu w swoim życiu. Marzy mi się jakiś weekendowy pobyt w spa, by móc się zrelaksować w 100 procentach. To jedno z moich postanowień na ten rok.

Skąd w Tobie taka zawziętość i motywacja? Czy to wynika z tego, że uprawiasz sport?

- Myślę, że tak. Ostatnio dużo rozmyślałam na ten temat. Przebiegnięcie zamierzonego dystansu, czy codzienne treningi wymagają poświęcenia i zaangażowania. Dużo się uczę dzięki bieganiu. Staram się to wykorzystywać w swoim życiu codziennym. Ten mój upór został wypracowany. Nie zawsze w sporcie szło mi tak jak chciałam. Kolejne próby i niepoddawanie się wykształciły we mnie tą zawziętość.

Jesteś perfekcjonistką?

- Tak, jestem, choć to nie jest wcale takie dobre. Wiele rzeczy chciałabym robić perfekcyjnie, a niektóre z nich osiągać w krótkim czasie. Jestem jednak świadoma tego, że często, aby się czegoś nauczyć, opanować jakąś umiejętność, trzeba wielu prób i ćwiczeń. Tego uczy mnie właśnie sport. Czasami jest się zmuszonym wykonać 100 powtórzeń, zanim dana czynność wyjdzie dobrze.

Dużo podróżujesz. Za granicą również bierzesz udział w biegach. Zwiedzanie świata jest podyktowane „zaliczaniem” biegów?

- Zwykle podróżuję dzięki programowi Erasmus+. Gdy jadę do danego kraju, sprawdzam, czy w okolicy nie ma jakiegoś ciekawego biegu i wówczas biorę w nim udział. Zdarza się też, że start w zawodach jest moim głównym celem podróży.

Gdy biegniesz, skupiasz się na rywalizacji czy koncentrujesz się na sobie?

- Skupiam się tylko na sobie i własnym celu. Rozpraszanie się innymi uczestnikami nie wpływa na mnie dobrze. Czasami chęć wyprzedzenia kogoś i obranie sobie jego za cel faktycznie pomaga, ale nie traktuję tego jako rywalizację. Raczej jak wyzwanie dla samej siebie.

A co czuje człowiek po skończonym biegu? Zmęczenie, ekscytację?

- Na pewno satysfakcję i uczucie zrealizowania celu. Czuję się wtedy spełniona.

Posiadasz jakieś swoje rytuały, które wykonujesz przed startem?

- Na pewno dobre, duże śniadanie i rozgrzewka. Teraz zaczęłam też pracować nad treningiem mentalnym. Staram się powtarzać sobie pewną mantrę przed biegiem. Psychika sportowca jest bardzo ważna. Myślę, że czasem nawet ważniejsza niż dobra forma. Bywa tak, że ciało jest jeszcze w stanie walczyć, ale do głowy przychodzą myśli „nie dasz rady”.

Trenujesz na siłowni czy na świeżym powietrzu?

- Bieganie tylko na świeżym powietrzu. Na siłowni mogę ćwiczyć, mogę się rozciągać, ale biegania na bieżni mechanicznej nie cierpię, dlatego tego nie robię.

A gdzie w Olsztynie najbardziej lubisz biegać?

- Najczęściej biegam na nowo powstałej obwodnicy Olsztyna, prowadzącej na Bartąg i Stary Olsztyn. To głównie dlatego, że mieszkam w pobliżu. Bardzo urokliwa jest też trasa nad Jeziorem Długim, ale ze względu na to, że nie chcę tracić czasu na dojazdy, łatwiej i szybciej jest mi wyjść z mieszkania i po prostu biec przed siebie.

Wolisz biegać po betonowych ścieżkach miasta czy raczej polną drogą na wsi?

- Zdecydowanie wolę biegać wśród natury. Kocham to robić na wsi u moich rodziców pod Działdowem. Tam nie ma ludzi, samochodów, same pola i lasy. Wtedy też odpoczywam  psychicznie. Nie ma tam żadnych bodźców w postaci reklam, bilbordów, jestem ja i moje bieganie.

Najlepszy czas na bieganie? Wśród sportowców zdania zwykle są podzielone...

- Każdy powinien znaleźć „swój czas". Chociaż czasami nie chodzi o najlepszą porę dnia, a w ogóle o czas na aktywność fizyczną. Ja lubię biegać po śniadaniu. Jednak nie zawsze jest to możliwe ze względu na pracę. Wtedy staram się biegać w ciągu dnia.

Miałaś kiedyś moment zwątpienia w to, co robisz?

- Jasne. Chciałam zrezygnować z biegania i z pisania. Jednak głosy bliskich osób i tych, które mnie czytają sprawiły, że nadal jestem obecna w social mediach, a także na trasach biegowych. Na moim fanpage’u posty nie pojawiają się codziennie, ponieważ chcę, aby niosły ze sobą jakąś wartość, często przesłanie, refleksję. Z biegania chciałam zrezygnować, jednak to były chwilowe myśli w momentach, gdy zmagałam się z urazem. W minionym roku dwa razy borykałam się z kontuzjami, tuż przed ważnymi dla mnie biegami i wówczas również naszły mnie wątpliwości. Jestem jednak uparta i nie poddaję się łatwo. Zawsze walczę.

Jak kontuzja wpływa na psychikę sportowca?

- Kontuzja tak naprawdę najbardziej wpływa właśnie na psychikę. Niemożność robienia tego, co się lubi, w sposób, w jaki by się chciało jest przytłaczająca. Zwykle tłumaczę sobie, że to jest tylko okres przejściowy i takie rzeczy się zdarzają. Trzeba mieć świadomość, że kontuzje są wpisane w sport, nawet ten amatorski.

Jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie?

- Ja czuję bezradność. W ostatnim roku na wiele rzeczy zwracałam uwagę, dbałam o siebie, a mimo to pojawiały się kontuzje. Wtedy też nie wiedziałam, co było ich przyczyną. Konsultowałam się z kilkoma specjalistami i każdy z nich mówił co innego. W przypadku kontuzji najlepiej jest na jakiś czas odpuścić, co nie jest proste, szczególnie, gdy aktywność fizyczna odkrywa znaczącą rolę w naszym życiu. Trzeba jednak wytłumaczyć sobie, że kontuzja i chwilowa niedyspozycja nie spowodują regresu.

Czytając Twoje posty miałam wrażenie, że wręcz tryska z nich energia. Bardzo motywujesz innych. Czy sama też taka jesteś? Wszędzie Cię pełno?

- Wydaje mi się, że sama też jestem bardzo energiczna. Dużo robię i cały czas jestem w ruchu. Nie dopuszczam do siebie pesymizmu. Często myślę, że byłoby wspaniale, gdyby doba była dłuższa, ale wtedy sobie uświadamiam, że wówczas też zagospodarowałabym ją od samego rana do wieczora. Myślę, że energię do działania odziedziczyłam po mojej mamie. To kobieta, której wszędzie jest pełno i rozwija się na wielu płaszczyznach, pomimo tego że już od dawna jest na emeryturze. Czasem denerwuję się, że nakłada na siebie zbyt wiele obowiązków, ale potem łapię się na tym, że robię dokładnie to samo.

Mam pytanie o nazwę twojego bloga…

- Chciałabym ją zmienić (śmiech).

Dlaczego?

- Nazwa powstała bardzo spontanicznie. Wtedy nie miałam też innych pomysłów. Dla wielu nazwa „be active and attractive” (ang. „być aktywnym i atrakcyjnym”) może być jednoznaczna. Mnie chodziło o bycie aktywnym w każdym aspekcie życia i w tym co robimy. Właśnie przez taką aktywność stajemy się atrakcyjni. Wymyślając nazwę w ogóle nie chodziło mi o fizyczną atrakcyjność. To nie tak, że tylko dzięki ćwiczeniom i wyrzeźbionej sylwetce stajemy się piękni. Ludzie aktywni, ludzie, którzy rozwijają się w wielu dziedzinach swojego życia stają się atrakcyjni.

Starasz się wplatać w swój dzień też drobną aktywność fizyczną? Na przykład zamiast samochodu wsiadasz na rower…

- Tak, po mieście jeżdżę rowerem. Staram się robić to także zimą. Wprowadzam też ruch w szkole, w której uczę. Pomimo że nie jestem nauczycielem wychowania fizycznego, jestem wychowawcą i z moimi dzieciakami często wychodzimy w plener. Organizuję im też warsztaty.

Czujesz się spełniona?

- To trudne pytanie. Tak jak mówiłam, jestem perfekcjonistką. Czy czuję się spełniona? Mogę powiedzieć, że się spełniam. Cały czas się rozwijam we wszystkim, co robię i dążę do tego, by być w tym lepsza. Wtedy czuję satysfakcję i spełnienie.

A masz jakieś swoje inspiracje? Co Cię motywuje?

- Nie mam idoli. Myślę, że ja jestem dla siebie największą inspiracją i motywacją. Za nikim nie podążam. Chcę być autentyczna.

Rodzina wspiera Cię w Twojej pasji?

- Pewnie. Wspierają mnie i cieszą się razem ze mną.

Wsparcie rodziny jest dla Ciebie ważne?

- Tak, aczkolwiek chyba ważniejsze jest to, że ja sama jestem szczęśliwa. Gdy ja jestem zadowolona, wszyscy wokół też.

Rozmawiala Aleksandra Szczepaniak

Galeria

Komentarze (12)

Dodawanie komentarzy zostało wyłączone.

  • Miłka W. 2022-11-20 07:17:21 79.191.*.*
    Tylko rok byłam wychowawczynią w klasie, gdzie było wielu chłopców. Żaden tata do mnie nie dzwonił. Dzwoniły mamy ;). I raz powiedziałam to, co wspomniała wyżej komentująca osoba, było (zdecydowanie później), dodając, że jestem u Rodziców prawie 100km poza Olsztynem i nie jestem w stanie zająć się sprawą. Takie komentarze świadczą o sobie komentującej, która... nie potrafi się przedstawić ;).
    Przenieś Oceń: 13 14
  • wyborca PIS 2022-11-20 01:37:35 176.221.*.*
    Cóż jest warte bieganie ścieżkami, które nie prowadzą do świątyni?
    Przenieś Oceń: 6 12
  • Warmiak1999 2022-11-19 21:45:12 95.160.*.*
    To ta pańcia, która będąc wychowawczynią mojego Syna, zbeształa mnie że jest już po pracy, gdy zadzwoniłem do niej w sprawie sytuacji przemocowej w jej klasie. Nie wiem jakim jest biegaczem i nauczycielem, ale pedagogiem beznadziejnym.
    Przenieś Oceń: 27 17
  • Mieszkańcy Olsztyna 2022-11-19 21:36:16 88.156.*.*
    Niezła, może jakieś nudesy jej dajcie
    Przenieś Oceń: 8 1
  • gregs 2022-11-19 20:24:46 195.191.*.*
    Kontuzje w bieganiu amatorskim to często wynik złego prowadzenia przez "trenerów biegania", złego przygotowania siłowego, techniki biegowej, brak rozciągania. Ludzie chcą tylko biegać, a reszta się nie liczy.
    Przenieś Oceń: 8 0
  • Jolka 2022-11-19 19:44:41 37.109.*.*
    Posiadasz jakieś swoje rytuały przed startem? "Na pewno dobre, duże śniadanie" Nic tylko pogratulować takiego posiłku przed wysiłkiem
    Przenieś Oceń: 9 0
  • Z Zatorza 2020-03-08 16:21:37 95.160.*.*
    Znam Miłkę, fajna dziewczyna, ale jeżeli chodzi o bieganie to niestety nie robi żadnego progresu.
    Przenieś Oceń: 55 2

www.autoczescionline24.pl