Całe spotkanie nie było porywającym widowiskiem. Gdyby goście w pierwszej części nie obijali słupka i poprzeczki, a trafili do siatki, końcowy rezultat mógłby być z goła odmienny.
Kiedy jednak wydawało się, że po sennym meczu zespoły podzielą się punktami, Koki Hinokio został sfaulowany w polu karnym, a rzut karny zamienił na bramkę van Huffel. Trzy minuty później wynik podwyższył po kontrze Andrian Szczutowski.
Kolejne spotkanie "Duma Warmii" rozegra w niedzielę (2 maja) w Radomiu z miejscowym Radomiakiem. Początek meczu zaplanowano na godzinę 19:10.
Stomil Olsztyn - Korona Kielce 2:0 (0:0)
1:0 - Sam van Huffel 90' (k.)
2:0 - Adrian Szczutowski 90'
Stomil: Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Damian Byrtek, Jurich Carolina, Jonatan Straus, Damian Sierant (83' Adrian Szczutowski), Sam van Huffel, Mateusz Skrzypczak (90' Rafał Remisz), Koki Hinokio, Jakub Mysiorski (90' Jakub Tecław), Grzegorz Kuświk (77' Maciej Spychała)
Korona: Marcel Zapytowski - Jacek Podgórski, Rafał Kobryń, Przemysław Szarek, Dawid Lisowski, Jacek Kiełb (72' Marko Pervan), Mario Zebić (82' Paweł Łysiak), Filipe Oliveira, Marcin Szpakowski, Jakub Łukowski, Émile Thiakane (62' Jakub Rybus)
Żółte kartki: Zebić, Łukowski, Szarek, Kobryń (Korona); Szramka (Stomil)
Sędziował: Konrad Kiełczewski (Białystok)
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Damian Nowak, trener Korony: - Mecz rozłożył się na dwie części. W tej pierwszej połówce były okazje, żeby otworzyć wynik spotkania. Szczęście nie było przy nas, bo trafiliśmy w poprzeczkę oraz słupek. Stomil miał zalążek jednej sytuacji bramkowej, my mieliśmy więcej. Natomiast znowu byliśmy nieskuteczni. W drugiej połówce niepotrzebnie wdaliśmy się w taką bezpośrednią walkę. Wiedzieliśmy, że to będzie cechować Stomil. Straciliśmy gole po kuriozalnych błędach. Kluczowy był ten pierwszy. Piłka bardzo długo była w powietrzu i wydawało się, że z tej akcji nic nie będzie. Niestety sprowokowaliśmy rzut karny, a potem druga bramka to efekt, że rzuciliśmy się dużą ilością zawodników do odrabiania strat. Za mało jakości pokazaliśmy, musimy od siebie więcej wymagać. Zamiast spokojnie utrzymywać się przy piłce, to wdawaliśmy się w te elementy, które pasowały przeciwnikowi. Mecz na remis. Możemy mówić czy piłka jest sprawiedliwa czy niesprawiedliwa. Więcej musimy wymagać od siebie, wracamy do domu bez punktów.
Piotr Klepczarek, trener Stomilu: - Naszym założeniem było dzisiaj zdobyć trzy punkty. To nie jest przypadek, że zdobyliśmy zwycięskie bramki w ostatnich minutach. Zespół przez całe spotkanie ciężko na to pracował. Zawodnicy, którzy wyszli w pierwszej jedenastce i ci którzy weszli w drugiej połowie. Z ławki piłkarze też nas wspierali przez całe spotkanie. Nie ma w tym żadnego przypadku, że zdobywamy bramki w końcówce spotkania, tylko to jest ciężka praca zawodników, dyscyplina i zorganizowanie. Trzeci raz to powtórzę tu nie było żadnego przypadku, tu kluczem była ciężka praca naszych zawodników. Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy na naszym obiekcie. Myślę, że gdyby ten mecz odbył się z kibicami, to ta atmosfera byłaby wspaniała. Bardzo tego żałujemy, że nie ma kibiców na obiekcie. Pomimo, że przegraliśmy dwa ostatnie spotkania, to widać było, że spełniamy nasze założenia. Pracujemy dobrze w obronie i atakowaniu. To, że przegraliśmy to jedna rzecz, a druga to, że było bardzo dużo pozytywów. Było widać, że jak będzie to kontynuowane, to w końcu przyjdzie upragnione zwycięstwo i tak się tak stało. Nie ma możliwości, że jedziemy gdzieś ze spokojnymi głowami, bo sezon jest długi i zostało kilka kolejek. Każdy ma swoje cele: zarząd, piłkarze, wszyscy. Możemy je jako drużyna osiągnąć wspólnie, ale każdy chce strzelać gole, zdobywać asysty, każdy z nas chce zakończyć ligę na jak najwyższym miejscu w tabeli. Teraz odnowa biologiczna, dobre jedzenie, dobre nawodnienie i zaczynamy pracę do meczu z Radomiakiem. Ja, zespół i wszyscy, którzy są przy drużynie nie widzimy innego rozwiązania jak walczyć i zdobywać punkty.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz