Napisał do nas czytelnik, który był zbulwersowany zamknięciem jedynego wyjazdu z ul. Kasprzaka – w stronę al. Niepodległości. Jego zdaniem w takim przypadku wykonawca prac powinien zmienić znaki przy skrzyżowaniu z al. Obrońców Tobruku, gdyż znajduje się tam znak „zakaz wjazdu”, a zezwolenie na jazdę tędy mają tylko pojazdy budowy.
– Ktoś zamknął niemal na cały dzień (wczoraj, 13 września) wjazd na ulicę Kasprzaka od strony Niepodległości. Co ciekawe, nie poinformował o tym mieszkańców wcześniej. Ale jeszcze ciekawszy jest fakt, że przez praktycznie cały dzień około tysiąc osób mieszkających na ul. Kasprzaka, Grabowskiego i Grzegorzewskiej nie mogło „legalnie” wjechać na swoje osiedle. Jedyna droga, która ma ZAKAZ WJAZDU prowadziła od strony al. Obrońców Tobruku (jest zakaz z obu stron dla zwykłego ruchu poza samochodami budowy). Dlaczego nie zadbano o to, by kierowcy mogli wjechać na osiedle z innej strony, bez narażenia się na mandat? – zapytał pan Michał.
Jak się dowiedzieliśmy, roboty prowadziła tam firma na zlecenie olsztyńskiego MPEC-u.
Magdalena Górecka, rzeczniczka prasowa MPEC Olsztyn, przyznała, że w rejonie ulicy Kasprzaka, w ramach wykonywanych przez podwykonawcę prac przyłączeniowych do miejskiej sieci ciepłowniczej, przejście pod ulicą zaplanowano metodą bezwykopową – by zminimalizować utrudnienia komunikacyjne związane z realizowaną inwestycją. Jednak pojawiły się kłopoty.
– Niestety, podczas wykonywania przecisku napotkano na przeszkody uniemożliwiające kontynuowanie prac tą metodą. Ze względu na zagrożenie uszkodzenia infrastruktury podziemnej przebiegającej w ulicy Kasprzaka, konieczne było natychmiastowe jej zamknięcie i wykonanie przekopu otwartego w trybie awaryjnym – powiedziała w rozmowie z nami Magdalena Górecka, rzeczniczka prasowa MPEC Olsztyn.
Dodała, że podwykonawca w pośpiechu nie zdjął ograniczenia wjazdu dla ruchu poza samochodami obsługującymi budowę, za co został ukarany mandatem.
Komentarze (18)
Dodaj swój komentarz