Zacznijmy od zapowiedzi rządu. Pierwszą kwestią jest obniżenie PIT ze stawki do tej pory obowiązującej (18 proc.) na 17 proc. Zyskają na tym Polacy – zarabiający najniższą krajową mogą liczyć na 472 zł rocznie z tyłu obniżenia podatku dochodowego od osób fizycznych.
Straci na tym państwo i samorządy. Budżet państwa sfinansuje 3,13 mld zł, natomiast jednostki samorządu terytorialnego 3,12 mld zł.
Należy do tego doliczyć także zapowiadane podwojenie kosztów otrzymywania przychodów – 2 mld zł rocznie oraz zwolnienie osób do 26. roku życia z podatku dochodowego, co w tym roku będzie „kosztować” samorządy stratę 450 mln zł w tym roku i 1,1 mld zł w latach kolejnych. Jeżeli to zsumujemy, to wyjdzie że jednostki samorządu terytorialnego uszczuplą wpływy o ok. 6 mld zł rocznie.
– Jedna trzecia gmin może mieć problem z uchwaleniem budżetów, inwestycje będzie musiała ograniczyć zdecydowana większość – powiedział w rozmowie z portalem Forbes Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic i przewodniczący Związku Miast Polskich.
A jak sytuacja wygląda w Olsztynie? Czy miasto już podliczyło ewentualne „straty”?
– Dopóki przepisy nie wejdą w życie i nie będziemy mieli twardych danych, nie będziemy szacować wysokości tych strat. Nie ulega wątpliwości, że zapowiadane przez rząd zmiany w podatku PIT są dobre dla podatników, ale będą miały negatywne skutki dla finansów miasta. A to właśnie dzięki wpływom z podatków samorząd dba o najbliższe otoczenie – powiedziała w rozmowie z nami Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
Jakie będą negatywne skutki tej reformy? Jak na razie trudno jest jednoznacznie to ustalić. Jednakże nie ulega wątpliwości, że chodzi o inwestycje. Jak podkreśla rzeczniczka ratusza, miasto będzie musiało szukać oszczędności.
– Takie działanie doprowadzi do szukania oszczędności, a co za tym idzie – zrezygnowania z niektórych inwestycji, na czym ucierpią mieszkańcy miasta – dodała Marta Bartoszewicz.
Komentarze (13)
Dodaj swój komentarz