Dziś jest: 24.11.2024
Imieniny: Chryzogona, Emmy, Flory
Data dodania: 2016-10-04 08:52

ol

Zatrważające dane dotyczące zachorowalności na raka dzieci z naszego regionu

Zatrważające dane dotyczące zachorowalności na raka dzieci z naszego regionu
Oddział Hematologii i Onkologii w Olsztynie
Fot. spelnionemarzenia.org.pl

Rośnie liczba zachorowań na nowotwory u dzieci na Warmii i Mazurach. Co zrobić, żeby jak najwcześniej wykryć u dziecka niepokojące zmiany, a tym samym zwiększyć jego szanse na wyleczenie? Pytamy ordynator Oddziału Klinicznego Onkologii i Hematologii Dziecięcej olsztyńskiego Szpitala Dziecięcego w związku z dzisiejszym Światowym Dniem Onkologii.

reklama

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Onkologii. To więc idealna okazja, by zwiększyć świadomość społeczną na temat zachorowań na nowotwory, zwłaszcza u dzieci. Jak wskazują bowiem dane w 2015 roku na Warmii i Mazurach zdiagnozowano 34 nowe zachorowania na nowotwory u dzieci. W tym roku tylko do końca września jest ich już 40.

Skąd tak niepokojący wzrost?

- Też jestem zaskoczona tym faktem, ale żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by zbadać czy doszło do większej ekspozycji dzieci w poprzednich latach na tzw. czynniki kancerogenne, czyli czynniki zwiększające ryzyko rozwoju nowotworu. Mogą to być np. substancje chemiczne w żywności, środki ochrony roślin. W nowotworach dziecięcych większe znaczenie mają czynniki genetyczne, ale pamiętajmy że są one modelowane przez środowisko. A więc jeśli prawidłowo odżywiamy dziecko, zachęcamy je do aktywności fizycznej, zwiększamy jego szanse na to, by było zdrowe, pomimo niekorzystnych predyspozycji genetycznych. Aby chronić dziecko przed zachorowaniem, powinna o siebie dbać już kobieta w ciąży, a nawet przyszli rodzice przed okresem poczęcia dziecka. Zdrowy styl życia opłaca się na każdym etapie – mówi dr n. med. Wanda Badowska ordynator Oddziału Klinicznego Onkologii i Hematologii Dziecięcej Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Niepokojące jest również to, że dzieci rodziców wykonujących specyficzne zawody narażone są na zachorowania bardziej niż ich rówieśnicy.

- Częściej chorują dzieci rodziców wykonujących zawody np. mechaników samochodowych, którzy mają na co dzień do czynienia z oparami benzyny, smarami, chemikaliami. Bardziej narażone na zachorowanie są także dzieci osób wykonujących inne zawody, w których jest codzienna styczność z różnymi chemikaliami, np. stolarzy, strażaków, fryzjerek. Ponadto uważa się, że te same czynniki działające na rodziców wpływają na powstawanie wad wrodzonych lub nowotworów wieku dziecięcego. Uszkodzenie genów dziecka może zajść już w momencie szybkich podziałów komórkowych w łonie matki – wyjaśnia dr Badowska.

W jakim wieku dzieci najczęściej zapadają na choroby nowotworowe?

- Pierwszy szczyt zachorowań przypada na wiek przedszkolny – od 2. do 6. roku życia, drugi – na wiek nastoletni. Dlatego najważniejsze, żeby rodzice dokładnie obserwowali swoje dziecko i zgłaszali pediatrze wszystkie niepokojące objawy – dodaje dr Wanda Badowska.

Ważne jest, by bacznie obserwować swoje dziecko i reagować na wszystkie niepokojące zmiany.

- Pierwszą oznaką białaczki może być nagły spadek aktywności dziecka. Dziecko nie chce się bawić, czuje się zmęczone, a ponadto ma nawracające infekcje, krwawe wylewy, sińce, wybroczyny nieadekwatne do urazu. Trudniej rozpoznać guzy w brzuchu, które w początkowym stadium trudno zauważyć gołym okiem i dlatego czasami diagnozujemy je jak są już bardzo duże. Wówczas stadium rozwoju choroby jest wysokie, co skutkuje koniecznością zastosowania bardziej agresywnej chemioterapii i mniejszą szansą na pełne wyleczenie. Dlatego apeluję, żeby bardzo dokładnie przyglądać się dziecku. Jeśli zauważymy, że dziecku powiększył się obwód brzucha, warto zrobić mu morfologię krwi i usg jamy brzusznej. Te badania najlepiej wykonywać profilaktycznie raz w roku, a w razie pojawienia się niepokojących objawów (np. powiększenia lub bolesności brzucha, krwiomoczu), częściej. Morfologia i usg brzucha dają mnóstwo informacji na temat stanu zdrowia dziecka, a jednocześnie są nieinwazyjne. Leczymy obecnie dwoje dzieci z rozpoznaniem bardzo złośliwego nowotworu – neuroblastomy. W obu przypadkach dzieci miały wykonane usg jamy brzusznej z innego niż nowotwór powodu i zostały „wyłapane” na etapie małego guza – tłumaczy ordynator.

Do olsztyńskiego Szpitala Dziecięcego trafiają dzieci w różnym stadium zaawansowania choroby. Jak twierdzi dr Wadowska, niestety wciąż do placówki trafiają dzieci z zaawansowanym nowotworem.

- Niestety, sporo dzieci przyjmujemy do szpitala z zaawansowanym nowotworem. Kilka lat temu onkolodzy z naszego szpitala przeprowadzili cykl szkoleń dla lekarzy rodzinnych z regionu na temat wczesnego diagnozowania nowotworów. I rzeczywiście obecnie lekarze rodzinni częściej zlecają dzieciom dodatkowe badania. Brakuje jeszcze świadomości u rodziców, dlatego przy każdej nadarzającej się okazji apelujemy do nich o czujność. Co zrobi lekarz, gdy dziecko nie trafi do niego? Niepokoi nas również fakt, że coraz częściej raki, czyli tzw. nowotwory nabłonkowe, które dotąd były spotykane głównie u dorosłych, rozpoznajemy także u dzieci. Wciąż najczęściej diagnozujemy u dzieci białaczki, sporo jest też tzw. guzów litych, np. nerki i neuroblastomy.

Doktor Wadowska przypomina jednak, że organizm dzieci znacznie lepiej radzi sobie z chorobą nowotworową, jako że nie jest nadwyrężony używkami, miażdżycą, wieńcówka, itp., dlatego jest w stanie lepiej znieść chemioterapię. A to skutkuje lepszym wyleczeniem.  

Źródło: WSSD Olsztyn

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl