Do okienka dyżurnego nidzickiej komendy podeszła kobieta informując, że przed chwilą zatrzasnęła w samochodzie swoje 3-miesięczne dziecko. Do niefortunnego zatrzaśnięcia auta doszło, gdy 27-latka pozostawiła kluczyki na przednim siedzeniu kierowcy i zajęła się zapięciem dziecka w foteliku. Po zamknięciu drzwi od strony pasażera, zadziałał centralny zamek, który zablokował wszystkie drzwi i uwięził w ten sposób 3 miesięcznego niemowlaka wewnątrz pojazdu. Cała sytuacja rozegrała się na parkingu przed nidzicką komendą.
Z uwagi na to, że nie można było dostać się do wnętrza pojazdu, policjanci poprosili o pomoc ślusarza. Mężczyzna zgodził się, jednakże nie miał żadnego środka komunikacji, którym mógłby szybko przybyć na miejsce zdarzenia. Oficer dyżurny polecił patrolowi policji, aby ten pojechał pod zakład pracy mężczyzny i przywiózł go radiowozem pod komendę.
W oczekiwaniu na pomoc fachowca, uwięziony w aucie maluszek zaczął płakać. Policjanci obserwując co się dzieję, wraz z matką i osobami obecnymi na miejscu zaczęli... kołysać samochodem, co przyniosło pożądany efekt. Niemowlę uspokoiło się i niczego nieświadome, zasnęło. Po chwili na miejscu pojawił się ślusarz, który po kilkunastu minutach otworzył auto.
Jak później się okazało, 27-latka przyjechała do Nidzicy pożyczonym samochodem, na przesłuchanie w charakterze świadka. Jego właściciel zapomniał powiedzieć jej, że pilot od samochodu jest popsuty o czym niestety sama zdążyła się przekonać.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz