Polityk Koalicji Obywatelskiej, Jacek Protas był gościem porannej rozmowy z Robertem Mazurkiem w radiu RMF. Znany z charakterystycznego stylu prowadzenia wywiadów dziennikarz, wykorzystał okazję do zapytania o swoje rodzinne miasto - Lidzbark Warmiński, z którego pochodzi także szef wojewódzkich struktur PO.
Sprawą wywiadu z Protasem zainteresowało się prawicowe, olsztyńskie pismo "Debata". W tekście poruszane są różne kwestie dotyczące całej rozmowy. Fragment dotyczący pytań o Termy Warmińskie rozpoczął się od pytania o temperaturę wody w termach.
Pojęcie wód termalnych bywa różnie definiowane. Według niektórych stosowanych w Polsce definicji kwalifikują się wody podziemne o temperaturze wyższej, niż średnia roczna temperatura w okolicy. Tradycja balneologiczna przyjmuje, że wody termalne muszą mieć powyżej 20 stopni Celsjusza. Przyjęte w 2011 prawo geologiczne i górnicze wskazuje, że wody termalne powinny osiągnąć tę temperaturę przy wypływie z ujęcia.
W tekście "Debaty" znalazł się dopisek dotyczący "opłacalnej" temperatury wód termalnych w okolicach 60 stopni. Jest to temperatura najczęściej wykorzystywana do celów leczniczych. W niektórych miejscach, jak w Jeleniej Górze, aby osiągnąć tę temperaturę należy schładzać wodę.
Jacek Protas wskazuje, że wydobywana w odwiercie w Lidzbarku Warmińskim bez problemu zaliczona jest do wód termalnych, osiągając aż 24 st. C. Dodatkowo, jak twierdzi europoseł, są to wody lecznicze, co dla miasta starającego się o status uzdrowiska jest szczególnie ważne.
Nie zmienia to jednak faktu, że wodę znajdującą się w termach trzeba "dogrzewać". W ciągu roku przedsiębiorstwo może wydawać na ten cel ponad milion zł.
Kolejną kwestią jest wygłoszona przez szefa wojewódzkich struktur PO liczba odwiedzających termy. Według Protasa, rocznie wizytuje je nawet 500 tysięcy osób. Dawne wyliczenia wskazują, że miasto osiągnęło by "lekki zysk" przy 800 osobach odwiedzających termy dziennie (ok. 300 tys. rocznie). Zapytaliśmy Termy Warmińskie o liczbę odwiedzających je rocznie osób, nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi.
Budowa term od początku obarczona była kontrowersjami. Niektórzy zarzucali Jackowi Protasowi, wówczas marszałkowi województwa warmińsko-mazurskiego, że projekt, realizowany w jego rodzinnym mieście, jest prywatną "fanaberią" polityków PO. Sprawę niegospodarności przy projekcie badała prokuratura, nie znaleziono jednak śladów złamania prawa.
Od kilku lat samorządy powiatu lidzbarskiego i Lidzbarka Warmińskiego (współwłaściciele term) starają się sprzedać obiekt. Starosta lidzbarski, Jan Harhaj podkreśla, że projekt od początku miał być budowany w "partnerstwie publiczno-prywatnym". Tutaj kontrowersyjna okazała się cena wywoławcza, wynosząca ponad 46 mln zł, czyli prawie połowę ceny wykonania obiektu. Samorządowcy wskazują jednak, że duża część środków przeznaczonych na budowę pochodziła z funduszy europejskich.
Komentarze (44)
Dodaj swój komentarz