Do kradzieży doszło w poniedziałek w Stołówce Warmińskiej przy al. Piłsudskiego. Do puszki zbierano pieniądze na rzecz chorej na raka Basi.
- Zdeklarowałam się, że pomogę, bo to córka mojego kuzyna. Puszkę postawiłam w poniedziałek około godz. 12-13, więc stała dosłownie 3-4 godziny. Po godz. 16 koleżanka chciała wrzucić do niej swoje napiwki i wtedy zauważyła, że puszka zniknęła. Okazało się, że przyszedł chłopak, złapał za puszkę i wybiegł. To był młody mężczyzna, brunet – opowiada nam Patrycja Sokal, kierowniczka Stołówki Warmińskiej przy al. Piłsudskiego.
Problemy ze zdrowiem dziewczynki zaczęły się latem tego roku, gdy jej rodzice zauważyli, że Basia ma twarde podbrzusze, a wcześniej moczyła się w trakcie snu. Lekarze, bo wykonaniu wielu badań, orzekli, że Basia choruje na nowotwór złośliwy czwartego stopnia, który dał przerzuty do jamy brzusznej, miednicy na kość udową oraz krzyżową. Diagnoza była szokiem dla rodziców, jednak się nie poddali i rozpoczęło się żmudne leczenie.
Lecz terapia pochłania ogromne sumy, dlatego ruszyła zbiórka na rzecz chorej dziewczynki, w Stołówce Warmińskiej stanęły puszki, ale pieniądze można wpłacić też na konto za pośrednictwem serwisu do zbiórek pieniężnych Pomagam.pl. Potrzeba 50 tys. zł. Na tę chwilę uzbierano niecałe 15 tys. zł. Zbiórka na rzecz Basi dostępna jest TUTAJ.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz