O sprawie pisaliśmy chociażby w artykule pt. „Radny Mirosław Arczak nie ustępuje. Czy na Pieczewie powstanie cmentarz dla zwierząt?”.
W nocy ze środy na czwartek radny Arczak zamieścił odpowiedź urzędników na swoją interpelację. Czytamy w niej, że cmentarze dla zwierząt zazwyczaj są lokalizowane na obrzeżach miast, na prywatnych terenach. Zastępca prezydenta Halina Zaborowska-Boruch wymienia kilka lokalizacji.
– Cmentarz Małych Zwierząt w Rzędzianach – 17 km od granicy Białegostoku, Cmentarz Psi Los – 3 km od granicy Warszawy, Cmentarz i Krematorium dla Zwierząt „Tęczowy Most” - 15 km od Wrocławia… – wyliczyła Halina Zaborowska-Boruch.
W odpowiedzi radny Arczak zauważył, że są także miasta, w których granicach administracyjnych znajdują się podobne obiekty, zarządzane w dodatku przez miejskie spółki.
– Problemem wydaje się konkretna lokalizacja, a nie samo grzebowisko. Mam nadzieję, że to początek poszukiwania alternatywnej lokalizacji, zwłaszcza, że są miasta (np. Toruń i Słupsk- dziwnym trafem w odpowiedzi pominięto akurat te miasta), które pokazują jak można zorganizować taką działalność w ramach miejskich spółek. A to mogłaby być jedna z usług naszego Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów, a nie zaszkodzi, jeżeli wachlarz usług będzie szeroki. Mogą z tego skorzystać mieszkańcy okolicznych gmin – zauważył Mirosław Arczak.
Radny dodał również, że podkreślony przez niego fragment odpowiedzi władz miasta (dotyczący braku podjętych działań ze strony gminy w celu utworzenia grzebaliska, ponieważ to mogłoby sprowokować przeciwników inwestycji do jej oprotestowania, a w dodatku szybki rozwój miasta, który ograniczałby jej lokalizację, gdyż takich terenów nie powinno się umieszczać w pobliżu zabudowy mieszkaniowej) nie jest obiektywny.
– Już z pierwszych zdań odpowiedzi na moją interpelację widać, że ponad 10-letni brak decyzji i działań urzędu opiera się na bardziej na przeczuciach i subiektywnej ocenie sytuacji niż na twardych argumentach. Brakuje tam jeszcze np. barwnego opisania obaw o... duchy zwierząt, które na pewno będą przechadzać się po okolicy – skomentował złośliwie Arczak.
W odpowiedzi na interpelację radnego, Halina Zaborowska-Boruch przypomniała, że projekt cmentarza dla zwierząt został podejmowany chociażby w 2019 roku w ramach OBO.
Zgłosiła go Elżbieta Krywko. Jak wyjaśnia, reprezentuje środowisko ludzi mających zwierzęta. Ta inicjatywa wyszła od nich. A nie jest to małe grono. Szacuje się, że w Olsztynie mieszka blisko 40 tys. zwierząt domowych, głównie psów i kotów. To właśnie ich właściciele są za budową cmentarza.
– Ten temat wzbudza żywy odbiór. Zainteresowanie jest bardzo duże. Takiego miejsca brakuje, co pokazał fakt istnienia na Pieczewie prowizorycznego cmentarza dla zwierząt, o czym donosiła prasa przed dwoma laty – powiedziała Elżbieta Krywko.
Został jednak zaopiniowany negatywnie.
– W odpowiedzi wyjaśniono, że w świetle obecnych norm prawnych (unijnych i polskich) padłe zwierzęta domowe stanowią odpad kategorii I, a więc szczególnego ryzyka, w związku z czym podlegają bezpośredniej utylizacji tj. spopieleniu w odpowiedniej spalarni – wyjaśnia zastępca prezydenta.
I dodała, że głównie chodzi o długo trwające procedury, gdyż grzebowiska mogą potencjalnie oddziaływać na środowisko: – Taka inwestycja wymaga więc, uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia, ale także decyzji zatwierdzenia dokumentacji geologicznej i następnie uzyskania pozwolenia na budowę.
Przed uzyskaniem pozwolenia, trzeba jeszcze opracować dokumentację projektową, natomiast sama procedura dotycząca uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach może trwać ponad rok. To odrzuciło projekt z puli OBO.
Z kolei radny Arczak uważa, że nie ma woli urzędniczej, aby stworzyć takie miejsce. Przyznaje, że grzebowisko nie jest fanaberią zwierzolubów, tylko zostało decyzją radnych uchwalone w 2007 roku.
– Podstawą tych starań nie jest żadna fanaberia „zwierzolubów”, tylko uchwalony w 2007 r. miejscowy plan zagospodarowania rejonu Pieczewo, w którym wprost zapisano „możliwość zorganizowania cmentarza dla zwierząt” na jednej działek. Od tego czasu nie zrobiono nic w tym kierunku, poza kilkoma pokrętnymi odpowiedziami dla tych, którzy przekonywali o potrzebie takiego miejsca w Olsztynie – przyznał Mirosław Arczak.
Radny ma nadzieję, że refleksje w mediach społecznościowych staną się przyczynkiem do dialogi między władzami miasta a ludźmi, którzy chcieliby takiej inwestycji.
– Chciałem zapoczątkować dyskusję. Można by było zacząć od lokalizacji, bo wcale się nie upieramy przy Pieczewie, a skończyć na formie pochówku. Mamy tę przewagę, że zaczynamy od zera, a na świecie takie grzebowiska są różnie rozwiązane. Na jednych chowa się zwłoki, na innych wstawia się urny z prochami. Zobowiązuję się, że ten temat będę na pewno kontynuował – zakończył radny Arczak.
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz