Przypomnijmy, w miniony piątek, 5 lutego, opublikowaliśmy wizerunek młodego mężczyzny, który był podejrzany o podpalenie windy w jednym z bloków przy ul. Żołnierskiej w Olsztynie. Straty oszacowano na 4 tys. zł. Policjanci zwrócili się o pomoc do mediów oraz mieszkańców miasta w ustaleniu danych sprawcy.
Krótko po publikacji do naszej redakcji zadzwoniła matka chłopca, która miała żal, że w mediach pojawił się wizerunek jej syna. Kobieta uważała, że policjanci narazili jej rodzinę na hejt ze strony sąsiadów i znajomych. W tej sprawie napisała do nas także maila.
Czy ktoś zdaje sobie sprawę co zrobił!!!? Mieszkamy tu od lat ludzie nas znają, a mimo to przez miesiąc czasu policja nie potrafiła znaleźć człowieka mieszkającego dwa bloki dalej?! Który wcale się nie ukrywał, tylko nie wiedział, że go szukają, bo nie miał pojęcia o podpaleniu i że jest o to podejrzany. Wydaliście wyrok na niego i całą rodzinę znając siłę internetu
- napisała w wiadomości matka.
Zwróciliśmy się w tej sprawie do oficera prasowego policji. Udało nam się ustalić, że chłopak rzeczywiście zadzwonił na komisariat, jednak nie zgłosił się tam osobiście, w związku z tym sprawa wciąż była w toku. Na podstawie jednego telefonu trudno było ustalić, czy to rzeczywiście zadzwonił sam podejrzany.
W środę (10 lutego) olsztyńscy funkcjonariusze poinformowali, że 20-latek zgłosił się na komendę.
- Podejrzany po tym jak zobaczył swój wizerunek w mediach i na portalach społecznościowych postanowił osobiście rozliczyć się z popełnionych błędów. Mężczyzna usłyszał już zarzut zniszczenia mienia, do którego się przyznał. Zgodnie z kodeksem karnym grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności – poinformował Andrzej Jurkun, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Komentarze (34)
Dodaj swój komentarz