Jak bumerang powraca w Olsztynie temat likwidacji żółtych przycisków do włączania zielonego światła dla pieszych. Tym razem, nasi czytelnicy, poruszyli temat w kontekście likwidacji bezkolizyjnych lewoskrętów na kilkunastu olsztyńskich skrzyżowaniach.
- Wciąż słyszymy, że w mieście wprowadza się zmiany w trosce o kierowców i rowerzystów. Kiedy ta troska spłynie na olsztyńskich pieszych, których automatycznie traktuje się jak uczestników ruchu drugiej kategorii, którzy o swoje ''zielone'' muszą poprosić? - pisze Pan Bartek.
Olsztyńscy piesi regularnie wracają do tematu likwidacji przycisków, gdyż ich zdaniem nie tylko nie mają one sensu, ale w wielu przypadkach zamiast ułatwiać - utrudniają pokonanie przejścia dla pieszych.
By pieszy mógł przejść przez ulicę, wciąż w wielu miejscach musi wcisnąć żółty przycisk. Jeśli pieszy trafi w ''okienko czasowe'' wzbudzi zielone światło. Nie zawsze jednak otrzymujemy zielone, po dotknięciu przycisku. System obsługujący skrzyżowanie musi znaleźć miejsce dla pieszego, biorąc pod uwagę wszystkich uczestników ruchu. W praktyce na wielu skrzyżowaniach wciąż piesi czekają nawet dwie zmiany świateł na pokonanie ''zebry''.
- Czasami odnosi się wrażenie, że dotknięcie żółtego przycisku nie ma znaczenia – swoje trzeba odczekać. Najgorsze są jednak sytuacje, kiedy samochody otrzymują czerwone światło, a my nadal czekamy na przejściu – również mając czerwone. Wtedy wielu nie wytrzymuje i przechodzi '' na czerwonym'' – pisze Pan Bartek.
Problem z niekonsekwencją działania przycisków drażni pieszych. W niektórych przypadkach zielone światło nie zapala się bez włączenia przycisku, w innych włącza się niezależnie od tego urządzenia. Piesi czują się zdezorientowani. Dlaczego kierowcy nie muszą niczego wciskać żeby dostać zielone światło? - pytają piesi.
Olsztyńscy piesi zauważają jeszcze inny problem żółtych przycisków. Generalnie zamontowane są po lewej stronie.
- Dlaczego skoro od zawsze uczy się, żeby chodzić prawą stroną chodnika? - dodaje nasz czytelnik.
Problemu z żółtymi przyciskami nie dostrzega Zarząd Dróg Zieleni i Transportu. Drogowcy tłumaczą, że na głównych arteriach wprowadzono bowiem automatyczne wzbudzanie zielonego światła, a przyciski są tam po to, by z nich korzystać poza godzinami szczytu.
- Mniej więcej trzy lat temu zaczęliśmy wprowadzać na głównych ciągach automatyczne wzbudzanie zielonego światła na przejściach i przejazdach dla rowerzystów. W godzinach najintensywniejszego ruchu pieszych i rowerzystów, najczęściej między godz. 6 a godz. 22, na głównych kierunkach sygnał zielony włącza się automatycznie. Późnymi wieczorami i nocami, oczywiście jeśli sygnalizacja nie jest przełączana w pulsujące żółte, zielone wzbudza się przyciskiem. Dzięki temu kierowcy nie stoją na skrzyżowaniu dłużej niż wynika to z cyklu sygnalizacji dla ruchu kołowego. Takie rozwiązania są wprowadzone m.in. wzdłuż ulicy Sikorskiego, na przejściach dla pieszych przy ratuszu, wzdłuż Wojska Polskiego, Limanowskiego czy Warszawskiej – w sumie na kilkudziesięciu przejściach dla pieszych – tłumaczy rzecznik ZDZiT w Olsztynie, Paweł Pliszka.
Z tą deklaracją nie do końca zgadzają się jednak piesi, którzy twierdzą, że wielokrotnie by pokonać przejście na skrzyżowaniu ulicy Jagiellońskiej i alei Wojska Polskiego trzeba stać nawet dwie zmiany świateł, a więc o automatycznym wzbudzaniu ''zielonego'' dla pieszych nie ma mowy.
- Czasami wcisnę tam przycisk i się zapali, czasami nie wcisnę i się zapali, a czasami choćbym żółtemu przyciskowi zaśpiewał – to i tak muszę stać nawet dwie zmiany świateł – pisze Pan Bartek.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz