Na mecz z Arką do podstawowej jedenastki wrócili pauzujący za kartki Grzegorz Lech, Tomasz Wełna i Irakli Meskhia, natomiast gospodarze byłi niepokonani od ośmiu spotkań.
Mecz rozpoczął się dość "standardowo", czyli od groźnych ataków miejscowych. Gdynianie dość szybko mogli wyjść na prowadzenie, bowiem już w 7. minucie groźny strzał z ostrego kąta oddał aktywny od pierwszych minut Michał Nalepa. Napór gospodarzy trwał praktycznie nieprzerwanie przez pierwsze pół godziny meczu. Kiedy na trybuny stadionu miejskiego w Gdyni weszli kibice gości, olsztynianie zaczęli grać bardziej odważnie. W 35 minucie znakomitym rajdem z lewej strony boiska popisał się Jarosław Ratajczak, który wpadł w pole karne, minął obrońcę i z ostrego kąta skierował piłkę do siatki.
Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej części gry doszło do kuriozalnej sytuacji. Wobec nienajlepszej postawy swoich pupili, miejscowi kibice pojedyńczo zaczęli wbiegać na murawę. Po chwili jeden z nich chciał wyrwać z bramki szalik Stomilu, który olsztyński golkiper w każdym meczu wiesza w siatce. Napastnikowi nie udało się go jednak zdobyć, bowiem szybką i skuteczną interwencją popisał się Piotr Skiba wraz z rozgrzewającymi się obok kolegami. Podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Wtedy to nie udało się uratować "biało-niebieskich barw". Nerwowa atmosfera przeniosła się także na piłkarzy obu drużyn, którzy po chwili na placu gry doprowadzili do przepychanek. Wobec wydarzeń jakie miały miejsce na stadionie sędzia Mariusz Korpalski z Torunia pierwszą połowę przedłużył aż o 10 minut.
Podczas drugiej części spotkania gra olsztyńskiego zespołu wyglądała niczym "obrona Częstochowy" ze sporadycznymi kontratakami. Gospodarzom trudno było skonstruować dobre sytuacje do wyrównania wyniku. Mało tego, w 82 minucie boisko musiał opuścić boisko zawodnik Arki - Krzysztof Sobieraj, który otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Mimo ogromnej przewagi miejscowych to olsztynianie w doliczonym czasie gry mogli, a wręcz powinni, podwyższyć wynik spotkania. Po jeden z kontr strzał Japończyka Tsubasy Nishi wylądował na słupku bramki strzeżonej przez Konrada Jałochę.
Po zwycięstwie w Gdyni olsztynianie zajmują 5. pozycję w I-ligowej tabeli z dorobkiem 22 punktów. Należy jednak dodać, iż większość spotkań 14 kolejki odbędzie się dopiero w dniu dzisiejszym.
Następny mecz olsztynianie rozegrają ponownie w piątek. Przeciwnikiem podopiecznych Mirosława Jabłońskiego będzie MKS Kluczbork. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 17.
* * *
Arka Gdynia - Stomil Olsztyn 0:1 (0:1)
0:1 - Jarosław Ratajczak 35'
Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Przemysław Stolc (79' Grzegorz Tomasiewicz), Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak, Marcus Vinícius, Antoni Łukasiewicz (66' Michał Renusz), Michał Nalepa, Rafał Siemaszko, Miroslav Božok, Paweł Abbott (40' Rashid Yussuff)
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełna, Jarosław Ratajczak, Łukasz Suchocki, Dawid Szymonowicz, Grzegorz Lech, Irakli Meschia (84' Tsubasa Nishi), Piotr Głowacki (70' Karol Żwir), Rafał Kujawa
Żółte kartki: Nalepa, Sobieraj, Marcjanik, Siemaszko (Arka); Czarnecki, Wełna, Głowacki (Stomil)
Czerwona kartka: Krzysztof Sobieraj (88', Arka, za drugą żółtą)
Sędziował: Mariusz Korpalski (Toruń)
Widzów: 4256
* * *
Wypowiedzi pomeczowe:
Grzegorz Niciński, trener Arki: - Gratuluję zwycięstwa Stomilowi. Chcieliśmy ten mecz wygrać, niestety przegraliśmy. Bramkę straciliśmy w prosty sposób. Nie może być tak, że zawodnik wchodzi pod linię i strzela z bliska. Staraliśmy się do końca wyrównać, nie udało nam się. Graliśmy długo w ataku pozycyjnym. Stworzyliśmy sobie sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Odczuwaliśmy brak Pawła Abbotta, Rashid nie wniósł do gry tyle, co dawał nam Paweł. Ciężko było rozmontować obronę Stomilu. Można gdybać, co by było gdybyśmy pierwsi zdobyli bramkę, a mieliśmy ku temu okazję. Niestety, punkty jadą do Olsztyna, my musimy walczyć o kolejną zdobycz w Chojnicach. Nie chcę na gorąco oceniać, kto zawinił przy bramce. Przeanalizujemy to dokładnie na materiale filmowym. To był splot błędów i jak się chce wygrywać to nie można dopuszczać do takich sytuacji. Nie jest łatwo grać w ataku pozycyjnym, graliśmy za wolno. Zespół starał się do końca, ale zabrakło umiejętności.
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu: - Ciężko wywalczone zwycięstwo. Nareszcie zagraliśmy konsekwentnie w defensywie. Szkoda, że jeszcze nie potrafimy się dłużej utrzymać przy piłce przy przejściu z obrony do ataku. Wtedy nasza gra wyglądałaby jeszcze lepiej. Cały czas pracujemy nad tym. Wiedzieliśmy, że Arka jest dobrym zespołem. Na odprawach zwracaliśmy uwagę, że niezbędna jest konsekwencja w grze i podwajanie. Zespół realizował założenia i za to dziękuję zawodnikom.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz