Adrian Zandberg, poseł Lewicy Razem, spotkał się w piątek ze związkowcami, którzy opowiedzieli mu o swoich postulatach. Powiedzieli m.in., że pensje w olsztyńskim ratuszu stoją od 13 lat w miejscu. Symboliczną podwyżkę przyznano raz – w 2018 roku.
Związkowcy dodali, że urząd miasta ma także ograniczać pracownikom dostęp do regulaminu wynagrodzeń i to budzi wątpliwości urzędników.
Poseł Lewicy wystąpił na konferencji prasowej i przybliżył mediom sytuację związkowców.
– Sytuacja jest niewesoła. Rozmawialiśmy o dramatycznie niskich płacach, które powodują, że ludzie uciekają z pracy dla miasta, uciekają z tego zawodu. Rozmawiałem o mocno wątpliwych zasadach uznaniowego przyznawania podwyżek. Pracownicy chcą podwyżek, które pozwolą na to, żeby praca w urzędzie i innych instytucjach pozwalała na przeżycie – podkreślił Adrian Zandberg.
Adrian Zandberg
Poseł dodał, że urzędnicy liczą na jasne kryteria awansu i podwyżek i wynagrodzeń. Jego zdaniem decyzje podejmowane arbitralnie nie są w porządku i generują konflikt.
Zandberg zaznaczył, że prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz nie rozmawiał ze związkowcami.
– Nie traktuje pracowników i związkowców poważnie. Jestem tutaj i będę zwracać się do pana prezydenta, żeby postulaty związkowców potraktował poważnie i żeby przede wszystkim doszło do spotkania między stronami – zauważył poseł Lewicy Razem.
Następnie głos zabrała Ewa Wyka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Administracji Samorządowej Urzędu Miasta Olsztyna. Zaznaczyła, że związek zawodowy pracowników ratusza już wcześniej pisał odezwy do prezydenta i radnych. Pracownicy prosili zmianę w systemie wynagradzania.
– Chodzi nam o to, żeby wprowadzić politykę płacową, bo takowej nie ma. Żeby pracownicy byli rzeczywiście wynagradzani za swoją pracę i żeby wiedzieli, kiedy mogą spodziewać się awansu, po jakim czasie mogą otrzymać podwyżki. Nie może być tak, że prezydent miasta, który wykonuje prace na rzecz miasta, zapomina o osobach, które mu w tej pracy pomagają – powiedziała Ewa Wyka.
Ewa Wyka
Dodała, że listy płac można zweryfikować. Znajdują się one na stronach związkowych.
– Zobaczylibyście, że ludzie z wieloletnim stażem pracy zarabiają najniższe wynagrodzenie. A podwyżki, które stosuje się w przypadku niektórych, wynoszą 30 zł po wielu latach pracy. Nie wydaje się to być prawidłowe.
Przewodnicząca związku zawodowego zauważyła, że realia ekonomiczne się zmieniły. Prezydent Olsztyna mówi o wzroście kosztów utrzymania miasta, wzroście kosztów inwestycji. My, mieszkańcy, za to wszystko płacimy.
– My też jesteśmy mieszkańcami Olsztyna. Jeżeli spada realna wartość pieniądza, a usługi wzrastają, to trzeba pamiętać o wynagrodzeniach pracowników – zauważyła.
Wyka odniosła się do informacji, że prezydent Piotr Grzymowicz, powiedział o podwyżce dla urzędników. Przyznała, że rzeczywiście pracownicy ratusza otrzymali ją.
– To było 170 zł netto. Od 2008 do 2018 roku to była pierwsza podwyżka, którą otrzymałam. Moje wynagrodzenie wzrosło o 4 proc. W tym czasie przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 80 proc. – wyjaśniła.
Przewodnicząca związku zawodowego dodała, że usłyszała, że przyszłoroczne podwyżki mają wynieść ok. 300 zł brutto. Jej zdaniem jest to zbyt mało dla osób, które od ponad 20 lat pracują w urzędzie, mają wyższe wykształcenie i zarabiają najniższą krajową.
Do sprawy odniósł się Krzysztof Tomasik reprezentujący pracowników MOPS-u, żłobków i DPS Kombatant. Zwrócił uwagę, że w instytucjach, które reprezentuje, 70-80 proc. pracowników zarabia najniższą krajową.
– Ta kwota, o której pan prezydent wspomniał, że chce podwyższyć płace dla pracowników, absolutnie nie naprawia wieloletnich zaniedbań w polityce finansowej. Mamy żal do pana prezydenta o zaniedbania. Rokrocznie apelujemy, żeby ująć nas w planie budżetowym, chociażby uwzględnić rewaloryzacje inflacyjne pensji – powiedział Krzysztof Tomasik.
Krzysztof Tomasik
Jego zdaniem, prezydent nie ma planów na przyszłość dotyczących wynagrodzeń urzędników, a zapowiadane 300 zł to jednorazowa podwyżka.
Głos zabrał także Jarosław Szunejko, szef regionalnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Podziękował posłowi i działaczom partii Razem za wsparcie pracowników olsztyńskiego ratusza.
– To są urzędnicy. Chciałbym obalić mit, że urzędnik to taki pracownik, który zarabia krocie i niewiele robi. Otóż nie jest tak. To ciężka, wyczerpująca praca za marne pieniądze. OPZZ murem będzie stało za tymi ludźmi, którzy chcą powalczyć o swoje – powiedział Jarosław Szunejko.
Jarosław Szunejko
Szef OPZZ ma nadzieję, że prezydent Piotr Grzymowicz zrozumie postulaty urzędników, a obie strony dojdą do porozumienia, aby nie zaostrzać form protestu.
Bartosz Grucela z zarządu partii Razem powiedział, że jego ugrupowanie stoi po stronie pracowników. Powiedział, że związkowcy z ratusza zwrócili się do partii Razem z prośbą o pomoc.
– Za sytuację wynagrodzeń w ratuszu odpowiada wieloletnia polityka prezydenta Olsztyna i koalicjantów z Platformy Obywatelskiej. Poziom wynagrodzeń pracowników pokazuje, jak miasto oszczędza na swoich mieszkańcach. Oszczędza na wynagrodzeniach, na sporcie, kulturze, nie dofinansowuje organizacji pozarządowych, wreszcie nie wspiera samorządowych rad osiedli – zaznaczył Bartosz Grucela.
Bartosz Grucela
Działacz Lewicy uważa, że taka polityka jest błędna. Dodał, że sam przez kilka lat pracował w urzędzie marszałkowskim, gdzie sytuacja pracowników związana z wynagrodzeniami czy nierównymi drogami do awansu była podobna jak w urzędzie miasta.
Na koniec wypowiedział się ponownie Adrian Zandberg.
– Państwo i samorządy muszą zacząć odpowiednio wynagradzać ludzi, którzy dla tego państwa i dla tych samorządów pracują. Ta sytuacja, z którą mamy do czynienia w Olsztynie, jest postawiona na głowie i prowadzi do tego, że zniechęca ludzi do pracy na rzecz wspólnoty – przyznał poseł Lewicy Razem.
Zapewnił, że będzie naciskał na adekwatne wynagradzanie urzędników.
Komentarze (37)
Dodaj swój komentarz