Dziś jest: 25.11.2024
Imieniny: Erazma, Katarzyny
Data dodania: 2005-02-11 00:00

magda_515167

Akt oskarżenia w sprawie podstępnej aborcji jest już w sądze

Pierwszy w kraju akt oskarżenia w sprawie podstępnej aborcji jest już w sądzie w Elblągu. - Głęboko wierzę, że uda nam się udowodnić, że relacja mojej klientki, choć straszna, jest prawdziwa - mówi pełnomocnik dziewczyny, której bez jej wiedzy usunięto ciążę.

reklama
Za zorganizowanie i przeprowadzenie zabiegu odpowie pięć osób, w tym dwóch lekarzy i położna. Po ponadpółrocznym śledztwie precedensowa sprawa trafia na wokandę dzięki uporowi i odwadze Anity Ł., dwudziestokilkuletniej olsztynianki. Jej historię opisaliśmy w czerwcu, gdy złożyła na policji zawiadomienie, że podstępnie usunięto jej ciążę. Na początku 2003 roku dziewczyna spotykała się z Tomaszem K., synem swojego szefa. Gdy zaszła z nim w ciążę, chłopak nie był zachwycony. - Ale zaproponował, byśmy razem zamieszkali u niego w Działdowie. Namówił mnie też na wizytę u miejscowego ginekologa - opowiadała dziewczyna. Była wtedy w siódmym-ósmym tygodniu ciąży. Lekarz stwierdził nadżerkę i dla dobra dziecka zalecił jej usunięcie. - O tym, co mi zrobiono, zorientowałam się po kilku dniach. Znikły mdłości, zaczęłam się inaczej czuć. Poszłam do lekarza w Olsztynie i usłyszałam to, czego się obawiałam - że nie jestem już w ciąży - wspominała Anita. Prokuratura w Działdowie, która zajmowała się sprawą, w akcie oskarżenia w pełni przyjęła wersję dziewczyny. - Od początku konsekwentnie przedstawiała zdarzenia. Trudno jej nie wierzyć - przyznaje Krzysztof Tyburski, zastępca prokuratora rejonowego w Działdowie, i dodaje: - To, co mówi dziewczyna, jest jasne, klarowne i - choć okrutne - logiczne. Za podstępną aborcję odpowie pięć osób: * Tomasz K., chłopak Anity. Zarzucono mu nakłonienie ginekologa do podstępnej aborcji; * Wiktor G., znajomy Tomasza K. i ginekologa. Jego oskarżono o skontaktowanie obu panów. - Nie wziął za to pieniędzy, potraktował jako koleżeńską usługę - mówi prokurator * Jerzy D. - ginekolog, Mariusz H. - anestezjolog i Wiesława P. - położna odpowiedzą za to, że wspólnie, w porozumieniu i podstępem, pod pozorem usuwania nadżerki 20 marca 2004 usunęli ciążę Anity Ł. - Uważamy, że cała trójka wiedziała, jaki zabieg przeprowadza - mówi prokurator Tyburski. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Wszyscy, prócz położnej, przebywają na wolności dzięki poręczeniom majątkowym wynoszącym od 5 do 15 tys. zł. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy ze źródeł zbliżonych do prokuratury, oskarżenie będzie domagało się kar więzienia bez zawieszenia. Tomasz K., który wiosną nazywał wersję byłej dziewczyny "wymysłami", wczoraj nie chciał rozmawiać z "Gazetą". - Niech pani śledzi dalej tę sprawę - powtarzał tylko. Pełnomocnik Anity, mecenas Paweł Dowgwiłłowicz: - Akt oskarżenia jest zakończeniem pewnego etapu tej sprawy. Teraz czeka nas batalia w sądzie. Głęboko wierzę w to, że uda nam się udowodnić, że wersja mojej klientki, choć straszna, jest prawdziwa. Pani Anita nie pracuje już w firmie należącej do ojca Tomasza K.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl