Główny Urząd Statystyczny w opracowaniu „Prognoza ludności na lata 2023–2060” przewiduje, jak w perspektywie najbliższych dekad będzie wyglądać sytuacja demograficzna Polski. Wnioski nie są pozytywne. Z dokumentu wyłania się wizja postępującej depopulacji. Według najbardziej pesymistycznego wariantu za 36 lat między Odrą a Bugiem będzie mieszkać zaledwie 26,7 mln osób. Uśrednione wyniki mówią o 30,9 mln, a przecież dziś wielu określa Polskę, jako niespełna 40-milionowe państwo (dane GUS za 2022 r. mówią o 37,8 mln mieszkańców).
Warmińsko-mazurskie znalazło się w czołówce województw, którym, według prognoz GUS, w roku 2060 grozi największe wyludnienie (scenariusz główny/średni)
Polska 2060: kraj seniorów i imigrantów
We wszystkich trzech scenariuszach GUS-u (niskim, średnim/głównym, wysokim) Polska w roku 2060 będzie krajem seniorów. Największy wzrost liczby osób w wieku 65 lat i więcej szacowany jest w scenariuszu wysokim. W porównaniu z rokiem 2022 wzrost ma sięgać 50%. W scenariuszu średnim dane mówią o blisko 37%, a w niskim 22%.
Co za tym idzie drastycznie zmaleje liczba osób w wieku produkcyjnym. W skrajnych scenariuszach (niski i wysoki) szacuje się, że liczba ta w 2060 r. wyniesie odpowiednio 13,3 mln i 16,6 mln, co w porównaniu do 22,2 mln w roku 2022 oznacza spadek o 25% w scenariuszu wysokim i aż o 40% w niskim.
Prognozowana ludność Polski w 3 scenariuszach (źródło: "Prognoza ludności na lata 2023–2060”)
Autorzy opracowania przyjrzeli się też możliwej migracji. W raporcie czytamy, że Polska staje się krajem atrakcyjnym dla migrantów z biedniejszych części świata. Biorąc to pod uwagę scenariusze: średni i wysoki przewidują wyraźny napływ imigrantów w perspektywie kolejnych lat. W szczytowym momencie (w roku 2028) do Polski miałoby przyjechać 254 tys. osób. Dla porównania w roku 2022 rejestrowana liczba imigracji na pobyt stały wyniosła 15,6 tys.
Zupełnie inną perspektywę w temacie migracji przedstawia scenariusz niski. Badacze zakładają w nim, że sytuacja gospodarcza Polski znacząco się pogorszy, przez co przestaniemy być atrakcyjnym rynkiem pracy dla cudzoziemców. Ruszy za to emigracja zarobkowa Polaków do bogatszych krajów.
We wszystkich trzech scenariuszach analizie poddano zachowanie imigrantów z Ukrainy. W wariancie wysokim przyjęto, że z około miliona uchodźców z Ukrainy (którzy przybyli do końca 2022 r.) na stałe w Polsce zdecyduje się zostać 58%. W średnim 37 procent, a w niskim 15%.
Autorzy raportu podkreślają, że wyniki prognoz są obarczone błędem predykcji. Eksperci z Rządowej Rady Ludnościowej za najbardziej prawdopodobny uznali scenariusz średni (glówny). Pozostałe scenariusze mają natomiast pokazywać alternatywne ścieżki rozwoju demograficznego.
Olsztyn miastem widmo
W raporcie zmianom demograficznym przyjrzano się też w skali mikro, a więc na poziomie gmin. Według danych GUS za 2022 roku stolicę Warmii i Mazur zamieszkuje 168 tys. osób z czego 98 tys. w wieku produkcyjnym. Te statystyki wkrótce mają się mocno zmienić.
W roku 2040 Olsztyn ma zamieszkiwać 150 tys. osób, a w 2060 już tylko 126,5 tys., co mocno zbliżyłoby stolicę regionu do liczebności dzisiejszego Elbląga (113 tys. w roku 2022). Za niespełna cztery dekady w naszym mieście liczba osób aktywnych na rynku pracy zmniejszy się z 98 tys. (w roku 2022) do 60 tys. Przybędzie natomiast emerytów, którzy będą stanowić 38 procent populacji (48 tys.).
GUS prognozuje też dalsze problemy z przyrostem naturalnym. Ostatnim rokiem, w którym więcej olsztynian przychodziło na świat, niż się z nim żegnało był 2019 (+0,3). Od tamtego momentu badacze obserwują postępujący problem z zastępowalnością pokoleń. Według najnowszych prognoz ma być tylko gorzej.
Prognoza dotycząca liczebności Olsztyna na podstawie danych GUS
Już w roku 2030 badacze przewidują w Olsztynie zaledwie 1226 urodzeń, przy 2029 zgonach. W perspektywie roku 2060 liczby są jeszcze bardziej dramatyczne: 897 urodzeń i 2099 zgonów [CZYTAJ RÓWNIEŻ: Olsztyn - zielona metropolia czy miasto widmo?].
Zmiany w demografii miasta będą miały duży wpływ na organizację usług publicznych. Mniej urodzeń to cięcia związane chociażby z funkcjonowaniem porodówek [CZYTAJ RÓWNIEŻ: Porodówki na Warmii i Mazurach do likwidacji? Posłowie PiS krytykują "plan Leszczyny"]. Więcej seniorów to z kolei konieczność rozwijania m.in. sektora domów pomocy społecznej.
Brak rąk do pracy to z kolei konieczność otwarcia na imigrantów. Zgodnie z wynikami dla całego kraju również w Olsztynie szczytowy napływ imigrantów szacowany jest na rok 2028. Wtedy na pobyt stały miałoby do nas przyjechać 749 osób.
Warto tutaj zaznaczyć, że dane GUS wyraźnie różnią się od danych przekazywanych przez samorządy. Przykładowo olsztyński ratusz liczbę ludności oblicza na podstawie danych meldunkowych. Z kolei GUS korzysta z informacji na podstawie spisów ludności. Inaczej też rozliczane są urodzenia. Ratusz bierze pod uwagę urodzenia na podstawie miejsca zdarzenia, a nie faktycznego miejsca zamieszkania matek, które często przyjeżdżają rodzić do Olsztyna z ościennych gmin.
Gmina pod Olsztynem bierze pełną pulę
Nie wszyscy jednak mają stracić na demograficznych przemianach. Zwycięzcą na arenie ludnościowych przepływów ma być powiat olsztyński, a zwłaszcza gmina Stawiguda, która zgarnie największą część tortu.
W roku 2022 Business Insider nazwał gminę Stawiguda „ziemią obiecaną”. A to dlatego, że tylko w ciągu dekady (2012-2022) liczba mieszkańców wzrosła w niej o ponad 110 proc., co było najlepszym wynikiem w skali kraju.
Licząca dziś ok. 14 tys. mieszkańców gmina (GUS, 2022) według prognoz będzie rosnąć nadal. Barierę okrągłych 20 tys. osób ma złamać w roku 2049. Prognozy na 2060 rok mówią o 20228 mieszkańcach. Co ważne i różniące od prognoz dla Olsztyna, ponad połowa z nich ma być w wieku produkcyjnym (10 228).
Zyskiwać mają też inne gminy przylegające do Olsztyna m.in. Dywity, Gietrzwałd czy Barczewo. Nie będą to jednak tak spektakularne skoki, jak w przypadku jednostki zarządzanej przez wójta Michała Kontraktowicza [Masowe przeprowadzki do Stawigudy. Tu co roku postanawia zamieszkać najwięcej osób w Polsce].
Komentarze (69)
Dodaj swój komentarz