Ponieważ w budżecie miasta znalazło się w tym roku o ok. 42 mln zł mniej, niż zaplanowano, trzeba było skorygować program wydatków. — Z powodu zwolnienia z płacenia PIT osób do 26. roku życia oraz obniżki dolnej stawki podatkowej wpływy do naszego budżetu uległy zmniejszeniu o 22 mln zł — wyjaśnia przewodniczący komisji, ekonomista, prof. Mirosław Gornowicz. — Z powodu pandemii znacznie mniej osób korzysta z kolei z miejskiej komunikacji publicznej i przez to wpływów do budżetu mamy o kolejne 12 mln zł mniej. I tak dalej.
Profesor M. Gornowicz dementuje też pojawiające się tu i ówdzie pogłoski, że „gdyby nie te tramwaje, to nie mielibyśmy dziur budżetowych“. Jak wyjaśnia: — Art. 243 ustawy o finansach publicznych zdecydowanie określa, że nie można wydatków bieżących jednostek samorządu terytorialnego pokrywać z kredytów bankowych. Za to wszelkie miejskie inwestycje, jak właśnie m.in. tramwaje. Finansuje je przecież Unia Europejska, a my musimy zabezpieczyć jedynie 15% potrzebnej kwoty z tytułu tzw. „wkładu własnego“.
Dlatego prezydent Olsztyna rozesłał do kierowników podległych sobie jednostek polecenie ograniczenia wydatków o 8%, co pozwoli zamknąć budżet miasta. — Przecież to ci kierownicy najlepiej wiedzą, z czego mogą zrezygnować w sposób najmniej bolesny — komentuje przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów. — Prezydent wie o sprzeciwach osób dotkniętych tymi budżetowymi redukcjami, nie mamy jednak wyjścia. Sprawowanie władzy oznacza czasem konieczność podejmowania trudnych decyzji.
Komisja zajęła się także oceną zakończonego kilka dni temu pięcioletniego sporu z hiszpańską firmą budowlaną FCC Construction. Hiszpanie wygrali w 2016 roku przetarg na wybudowanie ulicy Obiegowej, budowę linii tramwajowej wraz z zajezdnią tramwajową oraz przebudowę dwóch skrzyżowań. Ponieważ Hiszpanie nie wywiązywali się z terminów robót (o czym pisaliśmy m.in. tutaj: Koniec sporu o zerwanie kontraktu ''tramwajowego'' w Olsztynie. Zawarto ugodę), miasto zerwało kontrakt i przystąpiło do realizacji tej inwestycji przy pomocy innych wykonawców. FCC Construction pozwało wtedy miasto o ponad 320 mln - czyli 1/4 rocznego budżetu stolicy Warmii i Mazur - a Olsztyn w tzw. pozwie wzajemnym zażądał 37 mln. Po kilku latach ciągania się po sądach obie strony zgodziły się na mediację przeprowadzoną przy pomocy mediatora wyznaczonego przez sąd. Jej efektem było potwierdzenie przez FCC Construction zasadności odstąpienia przez gminę Olsztyn od umowy, zatrzymanie przez miasto Olsztyn ponad 25 mln tzw. „gwarancji bankowej" wpłaconych przez FCC na poczet realizacji kontraktu oraz potwierdzenie, że władze OIsztyna oraz osoby pracujące przy tym projekcie po stronie miasta wykonywali swoje obowiązki w sposób prawidłowy. Dodatkowo FCC zapłaci miastu jeszcze 2,5 mln zł tytułem niewielkiej rekompensaty.
— To pozasądowe rozwiązanie wieloletniego sporu spotkało się z podejrzliwością, za którą skrywany był zawód, że wyczerpało się źródło ataków na prezydenta — dodaje szef Komisji Budżetu. — Trzeba chyba niczego nie rozumieć, a o złej woli nie chcę nawet tutaj wspominać — komentuje z irytacją. — Przecież gdyby nie mediacja i polubowne zakończenie sporu, trwałby on zapewne jeszcze latami i pociągał za sobą kolejne, niepotrzebne koszty. Dodatkowo miasto zyskało 27,5 mln zł., które mogło przeznaczyć na ratowanie tego kontraktu i wyłonienie nowego wykonawcy.
Kolejne, tym razem już większego kalibru, kwestie budżetowe dotyczące oświaty oraz pomocy społecznej Komisja Budżetu i Finansów omówi we wtorek, 15 grudnia.
Komentarze (17)
Dodaj swój komentarz