Pod koniec kwietnia skontaktował się z nami jeden z Czytelników. Według jego relacji, podczas podróży tramwajem spotkał się z agresją ze strony kontrolerów biletów, którzy mieli go uderzyć i „powalić na ziemię”. Wszystko z powodu… późnego zakupu biletu.
Zgodnie z regulaminem kontroli biletów w środkach komunikacji miejskiej, każdy pasażer ma obowiązek skasować lub aktywować bilet w pierwszej kolejności po wejściu do pojazdu. Jest to punkt, którego wielu użytkowników komunikacji miejskiej nie zna – często więc pierwszym krokiem jest znalezienie miejsca, zostawienie zakupów lub innego bagażu. Bardzo często w ten sposób z komunikacji miejskiej korzystają studenci.
Kontrolerzy zwykle przymykają jednak oko na tego typu przypadki. Zupełnie inaczej ma się sprawa, gdy pasażer bilet kupuje po przejechaniu kilku przystanków. A to właśnie z tego typu sytuacją zmierzyli się kontrolerzy w tramwaju lnii nr 5.
Kontaktujący się z nami Czytelnik przyznał, że nie udało mu się kupić biletu od razu po wejściu do tramwaju. Winny temu jest telefon mężczyzny, który „lubi się zacinać”. Niefortunnie przydarzyło się to właśnie podczas kontrolowanej podróży. Urządzenie trzeba zrestartować, a następnie otworzyć aplikację i zakupić bilet, a to – zwłaszcza w starszych modelach – może potrwać. Pech chciał, że w międzyczasie przez głośniki został ogłoszony komunikat o kontroli biletów.
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy słyszałem ten komunikat – przekazywał Czytelnik. - Pewnie był, ale byłem skupiony na telefonie, jak tylko mogłem kupiłem bilet.
Kontrolerzy zauważyli, ze pasażer nie miał biletu w momencie ogłoszenia kontroli. Awaria telefonu nie jest w tym przypadku „okolicznością łagodzącą”. Mężczyzna mógł kupić przecież bilet w biletomacie.
Kolejną kwestią była ta dotycząca legitymacji kontrolujących. Zgodnie z opisem Czytelnika, oraz materiałem dostarczonym redakcji portalu Olsztyn.com.pl, kontrolerzy nie chcieli okazać upoważniających do wystawienia wezwania do zapłaty „plakietki”. Z tego właśnie powodu mężczyzna włączył nagrywanie w telefonie, co „dolało oliwy do ognia”.
Po pierwsze – kontroler nie ma obowiązku okazywać legitymacji po zakończonej kontroli. Z informacji przekazanej przez ZDZiT wynika, że zarejestrowane zajście odbyło się po przeprowadzonej kontroli, gdy wszyscy sprawdzający bilety schowali legitymacje.
Po drugie – sprawa legalności samego nagrania. Zgodnie z ustawą, urzędnik jest osobą pełniącą funkcję publiczną i może być podczas pracy (szczególnie w miejscu publicznym) nagrywany. Kontrolerzy biletów nie posiadają jednak takiego statusu (wg wyroku Sądu Najwyższego z 25 września 2013 roku) – nagrywanie ich nie jest więc dozwolone. Więcej – jest szczególnie groźne, zwłaszcza w zawodzie, w którym często występują zmagania z nieszanującymi drugiej strony „klientami”. W przypadku Czytelnika widocznym jest, że nagrywając próbował zebrać dowód w przypadku późniejszych problemów.
- Nie korzystam często z komunikacji miejskiej, nie znam tych ludzi – wyjaśniał mężczyzna. - Prosiłem, żeby się wylegitymowali, a tego nie zrobili. Zacząłem nagrywać, bo po prostu nie wiedziałem kto ode mnie chce dokumenty.
Następnie jeden z kontrolerów, próbując wyrwać telefon, miał uderzyć Czytelnika łokciem. Po dotarciu do pętli przy Wysokiej Bramie przy opuszczaniu pojazdu mężczyzna miał zostać „powalony na ziemię”. Według pozyskanych przez nas nieoficjalnych informacji ze ZDZiT sprawa wyglądała trochę inaczej. Uderzenia w trakcie przepychanki nikt nie neguje, nagranie z monitoringu pokazywać ma jednak potknięcie mężczyzny, po którym kontrolerzy „odskoczyli”.
Nie zmienia to jednak faktu, że dwójka kontrolerów zachowywała się agresywnie. W komentarzach pod opublikowanym na naszym Facebooku filmem pojawiło się wiele osób, które miało z nimi styczność, a o ich „postawności” mówią osoby, które z nimi współpracują i współpracowały. Dotyczące ich komentarze pod materiałem wideo utrzymywały się w podobnym tonie – spotkania z tą dwójką kontrolerów nie należą do najprzyjemniejszych.
- Sam byłem świadkiem bardzo chamskiego zachowania kontrolerów wobec kobiety, która próbowała kupić bilet, a biletomat był niesprawny – pisał jeden z komentujących. - Gdy zareagowałem, usłyszałem parę „epitetów”.
Zachowanie to dostrzegają pasażerowie, którzy zostali „przyłapani” na jeździe bez biletów oraz osoby postronne. Najgorzej wychodzą na tym jednak pozostali kontrolerzy. Ich zawód nie należy do najprostszych – codziennie muszą zmagać się z ignorancją, próbami oszustw, chamskimi odzywkami, a nawet agresją.
- To są ludzie, którzy po prostu wykonują swoją pracę – mówił w rozmowie z portalem Olsztyn.com.pl Piotr Czajkowski, kierownik wydziału sprzedaży i kontroli biletów ZDZiT. - Dzięki nim miasto ma więcej pieniędzy, mamy nowoczesne, czyste autobusy. Bez nich byśmy jeździli ruinami.
Czajkowski dodał, że to, co dzieje się w Internecie – nie tylko pod filmem opublikowanym na Facebooku, ale także na różnych grupach – prowadzić może do dalszych problemów. Jako przykład podał Kraków, gdzie doszło do napaści na kontrolerów biletów. Warto także wspomnieć o eskalującej nienawiść do kontrolerów plotkę, jakoby mieli wypłacaną premię za przyznanie większej ilości mandatów w miesiącu. Kierownik wydziału sprzedaży i kontroli biletów stanowczo temu zaprzecza mówiąc, że otrzymują oni tylko podstawowe wynagrodzenie, bez dodatków za mandaty.
O hejcie, jaki dotknął kontrolerów pisał także kontaktujący się z portalem Olsztyn.com.pl mężczyzna.
- Wielka prośba, abyśmy nie oceniali wszystkich kontrolerów jedną miarą. Ta dwójka zrobiła względem mojej osoby źle, mam nadzieję, że poniosą karę, ale niech nie cierpią poprzez to zdarzenie inni – czytamy w komentarzu pod materiałem wideo.
Z naszych informacji wynika, że do finału sprawy nadal daleko. Jak przekazał Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT, materiał wideo zarejestrowany przez monitoring w pojeździe jest obecnie analizowany. Z drugiej strony, Czytelnik również postanowił wstąpić na drogę prawną i wysłać do zarządu dróg stosowne pisma. Domaga się wyjaśnienia sprawy, która doprowadzić miała do uszczerbków na zdrowiu.
Komentarze (54)
Dodaj swój komentarz