Anna Mierzyńska, białostocka działaczka społeczna, odwiedziła jedną z piekarni firmowych Cymes. Po wejściu do sklepu jej oczom ukazała się reklama, informująca o promocyjnej cenie ciasta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie „fatalna” nazwa wypieku, która poruszyła działaczkę. Za „obrzydliwe oraz deprecjonujące” uznała określenia ciasta jako „Cycki Murzynki”.
Swoimi odczuciami podzieliła się na Twitterze. Zdaniem Mierzyńskiej nazwa kultowego ciasta uderza w dwie grupy osób: kobiety oraz Afroamerykanów. Określenie „Cycki Murzynki” ma być zatem rasistowskie i seksistowskie.
Z jej opinią nie zgodziła się znaczna część internautów. Ocenili oni Mierzyńską jako "pozbawioną poczucia humoru", a jej działania jako „lewacki kretynizm”. Ta z kolei wskazywała na „niski poziom poczucia wrażliwości” komentujących.
Działaczka zaapelowała do olsztyńskiej piekarni o zmianę kontrowersyjnej i obraźliwej nazwy.
- Nazwa „Cycki Murzynki” nie została wymyślona przez nas. Jest tak samo normalna jak sernik czy makowiec. Czy „Murzynek” w takim razie też jest obraźliwy? - komentuje dyrektor Piekarni i Cukierni „Cymes” w Olsztynie, Tomasz Ołów.
Dyrektor przyznaje, że wpis działaczki jest mu znany. Nie zamierza jednak podejmować żadnych działań w kierunku zmiany nazwy ciasta.
- Dotarły do mnie głosy o tej sprawie, ale nie planuję nic z tym zrobić. Co najważniejsze, zdjęcie reklamy ciasta prezentowane przez tą panią nie pochodzi z żadnej z olsztyńskich piekarni. W naszym mieście nie było takiej promocji. To tabliczka z piekarni w Białymstoku. Nie wiem czemu ta Pani do nas kieruje swoje oskarżenia – mówi nam dyrektor.
Komentarze (19)
Dodaj swój komentarz