Data dodania: 2005-09-20 00:00
Czad zabił dwoje ludzi
Tragiczny początek sezonu grzewczego. Małżeństwo z Dajtek śmiertelnie zatruło się tlenkiem węgla - rozpalili w piecu, mimo że z powodu remontu kominy były szczelnie zakryte folią.
Starsi ludzie z domu przy ul. Okrągłej najprawdopodobniej rozpalili w niedzielę po południu w piecu centralnego ogrzewania, który stał w piwnicy. Kilka godzin później rodzina znalazła ich nieprzytomnych. Wezwała pogotowie, ale lekarze mogli tylko stwierdzić zgon.
- W piwnicy było bardzo duże stężenie tlenku węgla, wielokrotnie przekraczało dopuszczalne normy - mówi Krzysztof Pardo ze straży pożarnej. - Już po godzinie przebywania w pomieszczeniu, gdzie jest tak wysokie stężenie tlenku węgla, człowiek traci przytomność.
Strażacy wietrzyli budynek przez dwie godziny. Później zaczęły się oględziny i wyjaśnianie przyczyn tragedii. - W budynku był remontowany dach. Stwierdziliśmy, że wszystkie kominy były zakryte folią - mówi Krzysztof Pardo.
Strażacy znaleźli w domu także psa zatrutego tlenkiem węgla. Zwierzę przeżyło, teraz jest w schronisku dla zwierząt.
Zleciliśmy sekcję zwłok małżonków, sprawdzamy wszystkie informacje, także te o kominach zakrytych folią, przesłuchujemy świadków. Za kilka dni będzie można powiedzieć coś więcej o sprawie - mówi Krzysztof Stodolny, szef prokuratury Olsztyn-Północ.
Kilka tragedii rocznie
Małżonkowie z Dajtek to pierwsze ofiary czadu w tym sezonie grzewczym. Każdego roku dochodzi do kilku takich tragedii. Częściej jednak kończy się na krótkim pobycie w szpitalu. M.in. tak było w przypadku 27-letniej Anny Kolasińskiej z Zatorza. - Mieszkam w starej kamienicy, gdzie woda jest ogrzewana piecykiem gazowym. Zimą kąpałam się i straciłam przytomność. Wiadomo, okna są stare, więc przed zimą się je zakleja i nie otwiera. Zakręciło mi się w głowie i chciałam wyjść z łazienki. Nie zdążyłam. Miałam dużo szczęścia. Upadłam twarzą do drzwi i właśnie powietrze, jakie przedostawało się szczeliną z przedpokoju, uratowało mi życie.
Jak się ustrzec przed czadem?
Zgodnie z prawem budowlanym instalacje wentylacyjne i kominowe powinny być regularnie sprawdzane. Ale wielu właścicieli budynków oszczędza na usługach kominiarskich. - Przewody wentylacyjne muszą być kontrolowane raz w roku. Kominy, do których podłączone są piece gazowe - dwa razy w roku, a jeśli piece opalane są węglem czy drewnem, to cztery razy w roku - mówi Leonard Siemieniuk, prezes Spółdzielni Kominiarz.
Teraz kominiarze, tuż przed sezonem grzewczym, mają więcej pracy. Bo zwykle kominy są czyszczone raz w roku, właśnie jesienią. To najczęściej jedyne czyszczenie w ciągu roku. - Koszt nie jest duży - mówi Leonard Siemieniuk. - Za nasze usługi bierzemy od 30 do 50 zł.
Kominiarze apelują też, by ludzie, aby było im cieplej, nie zatykali przewodów wentylacyjnych.
Przegląd piecyka gazowego kosztuje od 50 do 150 zł, zależnie od typu. - Mam pełne ręce roboty. Teraz umawiam się z klientami na pierwsze dni października - mówi Władysław Lasota, zajmujący się serwisem pieców. - Od początku września dzwonią do mnie stali i nowi klienci z prośbą o przejrzenie pieca. Najważniejsze, że coraz więcej osób ma świadomość, że drobny wydatek daje im bezpieczeństwo.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz