O tym, że referendum w Olsztynie nie odbędzie się informowaliśmy w ostatni czwartek: Referendum się nie odbędzie! Zabrakło 2 tysięcy podpisów.
Wtedy też skontaktowaliśmy się z Piotrem Jastrzębskim, jednym z głównych jego inicjatorów i poprosiliśmy o komentarz w sprawie.
- Ta informacja przed chwilą do mnie dotarła, jeszcze nie zapoznałem się z postanowieniem komisarza, więc ciężko mi jest to skomentować w tej chwili - usłyszeliśmy.
* * *
Czytaj również: Piotr Jastrzębski dla Olsztyn.com.pl: "Referendum to pierwszy krok, ale w przyszłość nie wybiegam''.
* * *
Jednak jeszcze tego samego dnia, w późnych godzinach wieczornych, Jastrzębski wydał oświadczenie, w którym m.in. przeprasza za zbyt małą liczbę zebranych podpisów.
Poniżej publikujemy pełną treść oświadczenia:
Referendum się nie odbędzie
Ta wiadomość nadeszła nieco z zaskoczenia, w przykrym czasie niepokoju z powodu rozprzestrzeniającego się koronawirusa. Teraz najważniejsze jest zdrowie naszych najbliższych i nas samych. Referendum tak naprawdę zeszło na dalszy plan. Świat jaki znamy, zmienił się tak bardzo w przeciągu kilku tygodni. Trudno przewidzieć najbliższą przyszłość, nawet jeśli jest się optymistą.
Dziękuję Tym wszystkim, którzy poparli naszą inicjatywę referendalną. Dziękuję każdemu z osobna, i wszystkim wspólnie. Razem pokazaliśmy to, że nasz głos jest słyszalny i że chcemy zmian. Wielu olsztynian wykazało się odwagą, chylę czoła przed nimi i podziwiam postawę. Jest nas sporo, ponad 10 tysięcy.
Przepraszam za to, że zebraliśmy za mało podpisów olsztynian. Nie stała za nami żadna organizacja polityczna, żadne struktury. Wszystko opierało się na społecznej pracy grupy osób, którym dobro miasta leży na sercu. Mieliśmy dobre chęci, lecz tym razem się nie udało. A jak mawiał Winston Churchill – „Sukces nigdy nie jest ostateczny, a porażka nigdy nie jest totalna. Liczy się tylko odwaga”. Czas zbierania podpisów pod poparciem inicjatywy referendalnej, to niezapomniane godziny spotkań, rozmów – głównie o Olsztynie i o wizji na przyszłość. Te inspirujące zdania i myśli zostaną na dłużej. Zaś po zainicjowaniu akcji referendalnej uaktywnił się Pan Prezydent, który obiecał wcielić w życie wiele odłożonych na półkę planów. Jak z nimi będzie, pokaże przyszłość.
Mam świadomość, że najważniejsze jest życie i zdrowie ludzi. Rozprzestrzeniający się koronawirus wywrócił świat jaki znamy do góry nogami. Porzekadło mówi, że nawet nieczynny zegar dwa razy w ciągu doby ma rację. Tyle, że mieć rację to niewiele. Dlatego gdyby do referendum doszło, to w obecnej sytuacji nie śmiałbym naciskać, by olsztynianie poszli zagłosować. Przed nami poważne wyzwanie – walka z epidemią. Mam nadzieję, że tę walkę wygramy wszyscy, niezależnie od naszych globalnych czy też lokalnych poglądów.
Osobiście traktuję to, co wydarzyło się przez ostatnie kilkadziesiąt dni, jako ważne doświadczenie. Mimo porażki nie żałuję zaangażowania w tą inicjatywę. Wspólnie pokazaliśmy, że Olsztyn potrzebuje nowej wizji.
Pod oświadczeniem pojawiło się wiele komentarzy. Głos zabrał m.in. poseł Porozumienia z Olsztyna, Michał Wypij, który napisał: - Wyrazy ogromnego szacunku. W tak niesprzyjających warunkach zebrać ponad 10 tys. podpisów poparcia inicjatywy - to zasługuje na słowa najwyższego uznania. Niech wstydzą się ci, co w chwili próby schowali głowy w piasek. Zabrakło naprawdę niewiele ale co się odwlecze...
Podobne zdanie wyraził miejski radny, Mirosław Arczak, który liczy na stworzenie katalogu oczekiwanych zmian "nowej wizji Olsztyn".
- Niespodziewany to finał Waszej inicjatywy - czytamy w poście Arczaka. - Jeśli z licznych rozmów o mieście z mieszkańcami faktycznie coś Wam utkwiło w głowach i sercach oraz chcecie zrobić z tego użytek przy pomocy dostępnych narzędzi, to oczywiście zapraszam do kontaktu. Teraz nie ma już niejasności i podejrzeń o "drugie dno", więc warto stworzyć katalog oczekiwanych zmian, najczęściej zgłaszanych postulatów i Waszego zarysu "nowej wizji" Olsztyna, o której piszesz.
Z racji tego, że oświadczenie zostało wydane na prywatnym profilu, trudno było tam znaleźć nieprzychylne opinie, bowiem - co wydaje się być oczywiste - głos zabrali w znaczącej większości przyjaciele i znajomi. O "drugą stronę medalu" należałoby przejrzeć lokalne serwisy internetowe, w których aż roiło się od komentarzy wręcz wyśmiewających grupę referendalną. Niektóre lokalne media poszły nawet o krok dalej i efekt zbiórki podpisów nazwały kompromitacją.
Szczegółowe dane dot. 4 589 wadliwych podpisów:
1 489 osób - brak prawa wybierania na terenie miasta Olsztyna;
1 204 - wadliwie podany adres;
787 - wady dotyczące numeru PESEL;
735 - duplikat numeru PESEL;
175 - wadliwie podane nazwisko, imię (m.in. nieczytelne);
166 - data poparcia inna niż dopuszczalna lub brak daty poparcia;
17 - zgon popierającego przed dniem, w którym mógł udzielić skutecznego poparcia;
16 - wady dot. podpisu (brak podpisu, podpis innej osoby)
Komentarze (24)
Dodaj swój komentarz