Zgodnie z pierwszymi informacjami, obsługa hotelu Marina Club Mazury w Sile otrzymała telefon od roztrzęsionej osoby, która znajdowała się w helikopterze z prośbą o możliwość awaryjnego lądowania. Po chwili w telefonie miał być słyszalny już tylko rozpaczliwy krzyk i kontakt został zerwany.
Niezwłocznie rozpoczęto akcję poszukiwawczą, w której do tej pory biorą liczne jednostki ratownicze, w tym osiem zastępów straży pożarnej, a także śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przeszukuje teren z powietrza.
Na miejsce leci obecnie także śmigłowiec Marynarki Wojennej (PZL-Świdnik W-3WA Sokół), który wyposażony jest w zaawansowaną kamerę termowizyjną, która umożliwi dokładniejsze przeszukiwanie terenu, nawet w trudnych warunkach pogodowych czy nocą.
Dodatkowo strażacy na quadach przeszukują pobliskie lasy, aby upewnić się, że żaden obszar nie zostanie pominięty.
Na chwilę obecną nie udało nawiązać kontaktu z załogą helikoptera czy zidentyfikować dokładnego miejsca jego lądowania.
W akcję zaangażowanych jest 11 zastępów Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej w sumie 51 strażaków oraz dwa drony OSP z Bartąga i Gryźlin.
AKTUALIZACJA (godz. 22:00)
Kilka minut przed godziną 22 służby ustaliły, że... był to jedynie głupi żart, a telefon miał pochodzić z terenu Trójmiasta.
Komentarze (37)
Dodaj swój komentarz