— Z pierwszej Tarczy Antykryzysowej skorzystaliśmy wiosną 2020 i to pomogło nam przetrwać ten trudny czas — wyjaśnił Tadeusz Janczewski, właściciel warsztatu samochodowego TADEK w Olsztynie. — Przyjęcie tamtych dotacji zobowiązywało nad do utrzymania wszystkich miejsc pracy i to się wtedy udało. Były to jednak kwoty znacznie wyższe, niż obecnie proponowane 5 tysięcy złotych. A to jest akurat miesięczny koszt utrzymania jednego pracownika. Każdy przedsiębiorca, który będzie chciał skorzystać z tej dotacji, będzie musiał się dobrze zastanowić, jeżeli zatrudnia w swojej firmie więcej, niż jedną osobę.
— Te 5000 miesięcznie to nie jest żadne wsparcie — dodał Tomasz Szmitkowski, właściciel restauracji Cudne Manowce w Olsztynie. — A ta pomoc dotyczy to tylko tych przedsiębiorców, którzy mają z pracownikami podpisane umowy o pracę z opłaconymi składkami ZUS. Kiedy jednak ktoś zatrudniał ludzi na inne umowy to już pomoc mu się nie należy? Jeżeli ktoś nie prowadził firmy w roku 2019 to nie mógł porównać strat poniesionych w roku 2020 i wtedy nie przysługuje mu żadna pomoc ze strony państwa. Wprawdzie teraz mogę ubiegać się o umorzenie składek ZUS za niektóre miesiące ubiegłego roku, ale przedtem musiałem je przecież zapłacić.
Restaurator porównał też sytuację polskich przedsiębiorców z ich francuskimi kolegami. — Kiedy we Francji rząd planował lockdown, to najpierw porozumiał się z organizacjami z różnych branż, żeby jak najmniej zaszkodzić gospodarce swojego kraju. W Polsce rząd pozamykał, co się da, a teraz myśli, jak tu pomóc przedsiębiorcom, żeby nie zbankrutowali. Wielu z nich jest już od miesięcy bez dochodu i bez żadnej pomocy ze strony państwa. Polski rząd ogłosił, że udzieli pomocy wybranym branżom według PKD. Ale jeżeli ktoś założył kiedyś firmę pod innym PKD, które nie mieści się w obszarze przewidzianym przez rząd, to nawet, jeżeli jest teraz restauratorem i ma zakaz działalności, pomocy też nie otrzyma. To prawdziwy śmiech na sali — podsumował olsztyński przedsiębiorca.
Przypomnijmy rozmowę z główną księgową Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie, panią Beatą Szydlik, która poinformowała, że zaproponowane przez rząd zwolnienie instytucji kultury ze składek ZUS za okres: lipiec – wrzesień 2019 nie dotyczy MOK, ponieważ w żadnym miesiącu roku 2020 nie odnotowano spadku przychodów o co najmniej 75% w stosunku do analogicznego miesiąca roku poprzedniego. Więcej: Zwolnienie ze składek ZUS – nie dla każdego.
Portal money.pl poinformował, że rząd ma plan przywołania do porządku niepokornych przedsiębiorców, którzy – walcząc o przetrwanie – zaczęli otwierać swoje biznesy zamknięte rządowym rozporządzeniem. To zamknięcie ma spowodować zatrzymanie transmisji koronawirusa. Przedsiębiorcy zapewniają, że są w stanie utrzymać w swoich lokalach reżim sanitarny, a przez to uchronić swoich gości przed zakażeniem, jednak rząd „pozostaje na te zapewnienia głuchy” - czytamy w portalu. Jak się dowiadujemy w tym artykule: „nie tylko sanepid, ale także policja dostała w poufnej korespondencji rekomendacje, by wzmóc kontrole. Wszystko przez to, że bunt przedsiębiorców i akcja #otwieraMY przybiera na sile”.
Jak pisaliśmy w połowie stycznia w artykule: Otworzył klub nocny na starówce w Olsztynie. Na imprezę przyszła też policja i sanepid [ZDJĘCIA, WIDEO] właściciel klubu V.S.20 w Olsztynie, przyparty finansowo do muru, otworzył swój lokal. Na tym otwarciu pojawił się, w asyście policji, sanepid, aby wręczyć przedsiębiorcy wysoki mandat. Walczącego o przetrwanie biznesmena wsparli parlamentarzyści: Monika Falej i Paweł Papke. W sobotę ponownie kilku funkcjonariuszy policji, straż pożarna, a także przedstawiciele sanepidu i celnicy odwiedzili lokal. Żadna ze służb nie znalazła podstaw do zamknięcia klubu, a sanepid sporządził notatkę z kontroli. Po dwóch godzinach goście ponownie mogli wejść do lokalu.
W wielu relacjach prasowych przewija się wątek nielegalności kar nakładanych przez sanepid, które są potem masowo uchylane przez sądy.
mjs, łcp
Komentarze (29)
Dodaj swój komentarz