DŁZP powstał stosunkowo niedawno, dzięki inicjatywie użytkowników mediów społecznościowych. "Łapanie" za to i owo, jako sposób nawiązywania interakcji, funkcjonuje jednak od zarania dziejów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należy przypuszczać, że za pupę Kleopatrę łapał Juliusz Cezar. Albo odwrotnie.
Aby właściwie obchodzić dzisiejsze święto należy pamiętać o kilku złotych zasadach. Istnieje długa lista osób, których kategorycznie za pupę łapać nie należy. Na czołowym miejscu znajduje się szef. Łapanie szefa za pupę może zostać odebrane, jako próba zastąpienia go na stanowisku. Szefowie na podobne zapędy reagują wymówieniem umowy o pracę. Należy uważać.
Przyjęło się, aby unikać łapania za pupę obcych ludzi. Zwłaszcza, jeśli ma to miejsce w olsztyńskiej komunikacji miejskiej. Ogólne poddenerwowanie awarią systemu ZDZiT sprzyja emocjonalnym reakcjom. Może się to skończyć pozwem o molestowanie. W rodzinie też nie wszystkie osoby wchodzą w grę. Zakazaną listę otwierają teściowie.
Kogo i jak łapać? Technika zależy od preferencji i kubatury osoby łapanej. Do świętowania najlepiej zaprosić tzw. „drugą połówkę”. Tutaj też jednak można napotkać na problemy. Nie wszystkie „drugie połówki” lubią być łapane. Dziś jednak można się zasłonić kalendarzem i wyrecytować nasz artykuł, jako argument ostateczny.
Nie ma za co i miłego świętowania.
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz