Lekcje historii w szkole średniej - popularnym, olsztyńskim ''klasztorze'' – dramat, strach i popłoch – tak przynajmniej zdaniem starszych roczników miały wyglądać nasze lekcje. Szybko okazało się, że to nie jest prawda, albo starsi koledzy nie potrafili rozgryźć niesamowitej osobowości profesora A.K. Puszka coli i batonik Grześ – koniecznie w czekoladzie – to, odpowiednio wcześnie przygotowane - koiło nerwy naszego profesora, a przy odrobinie szczęścia powodowało, że profesor zapominał o odpytywaniu – oczywiście ku naszej uciesze. Lekcje historii w jego wykonaniu – niesamowicie ciekawa opowieść, zamiast suchych faktów przekazywanych ''z góry'' w belferski sposób. Jak byśmy teraz powiedzieli – Szacun!
Skoro o niesamowitych osobowościach mowa – należy tu wspomnieć o człowieku, który sprawiał, że wszyscy chcieliśmy uczyć się języka angielskiego nawet 5 razy w tygodniu, bo tylko profesor A.Dz potrafił nam zastosować niezwykłą terapię...samochodzikową:) Profesor w szufladzie swojego biurka trzymał, mały plastikowy samochodzik, który wręczał – każdemu kto potrzebował sporej dawki śmiechu, czy to po nieudanej klasówce z matematyki, czy chemii. Samochodzik wręczany ze szczerego serca, działał zawsze na poprawę nastroju, nie tylko ''wyłowionej'' przez profesora osoby z ponurą miną, ale i całej klasy, która za każdym razem śmiała się do rozpuku, bo nasz profesor był jak Jaś Fasola ze swoją specyficzną, komediową mimiką twarzy. Obok samochodzika w szufladzie profesora był jeszcze jeden gadżet – plastikowy pistolecik. Wyobraźcie sobie sytuację – koleżanka zestresowana odpowiada przed profesorem, zdecydowanie jej nie szło, aż tu nagle profesor z poważną miną wyciąga plastikowy pistolecik – bodajże różowego koloru – i celuje do koleżanki – zawsze pomagało odstresować odpytywanego.
Byli też nauczyciele, którzy zapadli w mojej pamięci z powodu ogromnego stresu jaki przeżywaliśmy całą klasą przed wejściem na lekcję. Prawdziwą, mroczną legendą była, a nawet wciąż jest - profesor ucząca Chemii. Pani profesor była wymagająca i często odpytywała kilka osób na jednej lekcji – stąd nasz stres. To czym wyróżniała się Pani profesor to fakt - że nie lubiła wstawać ze swojego krzesła. Jeśli ktoś przeszkadzał na lekcji, szepcząc z kolegą a siedział zbyt daleko – dostawał kawałkiem kredy. Kiedyś Pani profesor chcąc poprawić to co napisał kolega na tablicy postanowiła ''podjechać krzesłem'' do tablicy, krzesło przechyliło się a Pani profesor zniknęła nam z oczu, upadając na podłodze. Spróbujcie powstrzymać śmiech kiedy ktoś mrozi Cię wzrokiem?:) Pani Profesor znana była również z ciekawych komentarzy – jak choćby Karolinko jak idziesz do tablicy to podnoś wyżej nogi bo ci się kręgosłup zetrze:)
A Wy? Pamiętacie swoich nauczycieli? A może zapisywaliście w zeszytach ich sławne powiedzonka? Podzielcie się – pisząc w komentarzach.
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz