W artykule Gmina Biskupiec. Nie damy Ci zamieszkać w nowym domu – i co nam zrobisz?! przedstawiliśmy historię małżeństwa z gminy Biskupiec. Dla przypomnienia: Państwo Pawełkiewiczowie skończyli budowę nowego domu w Rzecku już ponad rok temu. Jednak, ponieważ prowadząca do posesji gminna droga nie jest przejezdna, przepisy prawa nie pozwalają inspektorowi nadzoru budowlanego dokonać odbioru nowo zbudowanego obiektu. A bez tego odbioru nie można w tym obiekcie zamieszkać. I tak niefortunni inwestorzy próbują doprosić się od gminy wysypania na drodze paru wywrotek żwiru. Sami nie mogą tego uczynić, bo droga nie należy przecież do nich i błędne koło się zamyka. Urząd, a także Rada Gminy, konsekwentnie odmawiają wszelakiej pomocy i… tyle. Do listy „niespodzianek”, jakie serwuje Pawełkiewiczom miejscowa władza, można także zaliczyć wizytę nieumundurowanego funkcjonariusza Straży Miejskiej z Biskupca, który pojawił się nieoczekiwanie, „strzelił” właścicielom domu parę fotek i zniknął, zanim zdążyli do niego podejść i zapytać kim jest i co tu robi. Pani Agnieszka Pawełkiewicz pokazała wtedy na Facebooku filmik z monitoringu, pytając, czy ktoś owego tajemniczego gościa rozpoznaje. I nagle, ni stąd, ni zowąd, wjechał na teren ich posesji - także nieumundurowany - policjant, by zawiadomić ich o wezwaniu na przesłuchanie w związku ze zniesławieniem urzędników gminy Biskupiec poprzez umieszczenie na Facebooku ww. filmiku z monitoringu. Pani Agnieszka odebrała to jako kolejną próbę szykanowania swojej rodziny przez przedstawicieli biskupieckiej władzy.
Przygotowując ww. artykuł opublikowany 12 grudnia, zwróciliśmy się oczywiście do policji z prośbą o wyjaśnienie, czy rzeczywiście osoby mające stawić się na przesłuchanie są zawiadamiane osobiście przez policjanta, zamiast otrzymywać takie wezwania pocztą? Spytaliśmy także, czy - skoro jest to prywatna posesja - policjant ma prawo tak sobie tam wjechać w celach służbowych, bez nakazu wystawionego przez prokuratora? Czy nie jest to ewidentne, nieuprawnione oraz nieuzasadnione naruszenie tak zwanego „miru domowego”?
Odpowiedź od policji, podpisana przez podkom. Annę Balińską z Zespołu Prasowo-Informacyjnego KMP w Olsztynie, nie pozostawia wątpliwości, że odwiedzający Pawełkiewiczów funkcjonariusz działał zgodnie z zasadami swojej służby:
Szanowny Panie Redaktorze, w odpowiedzi na Pana pytania informuję, że formy wezwania wynikają z przepisów Kodeksu Postępowania Karnego, który przewiduje doręczenie wezwania m.in. za pośrednictwem operatora pocztowego, przez pracownika organu wysyłającego jak również w toku prowadzonych przez organ czynności. W trakcie bezpośredniego lub telefonicznego kontaktu policjanci mogą wyjaśnić wszelkie wątpliwości oraz ustalić dogodny termin do stawiennictwa. Otrzymując wezwanie za pośrednictwem operatora pocztowego osoba wzywająca ma z góry ustalony termin oraz godzinę do stawiennictwa, co może kolidować z jej obowiązkami. W opisywanym przez Pana przypadku policjant wykonywał czynności służbowe w związku z prowadzonym postępowaniem sprawdzającym. Na miejsce dojechał służbowym samochodem, który pozostawił przed wjazdem na posesję. Na teren posesji wszedł pieszo przez otwartą bramę. Po uzgodnieniu terminu opuścił teren posesji.
Nieco inną wersję tego wydarzenia przedstawia jednak pani Agnieszka Pawełkiewicz: – Nasza posesja zaczyna się od łąki. Stoi tam także napis informujący: TEREN PRYWATNY, WSTĘP WZBRONIONY. Tą łąką dojeżdżamy do domu, ponieważ prowadząca do niego droga gminna fizycznie nie istnieje. Nawet zatrzymując swój samochód przed bramą wjazdową na nasze podwórko, pozostawał policjant przez cały czas na naszym terenie prywatnym.
Właścicielka posesji zdecydowanie zaprzecza także, jakoby otrzymała od wizytującego ją policjanta jakikolwiek dokument nakazujący jej stawienie się na przesłuchanie w komendzie policji w Biskupcu: – Nie wręczył mi żadnego wezwania, gdyby to zrobił miałby jakieś potwierdzenie. Niech je pokaże. Jedyne, czego dokonał, to przedstawił się, powiedział, że szuka Agnieszki Pawełkiewicz, spytał czy udostępniłam film na swoim Facebooku, a kiedy potwierdziłam, że w ten sposób poszukiwałam sprawców najazdu na mój teren, poinformował mnie ustnie, że mam być na komisariacie, bo zniesławiłam pracowników gminnych umieszczając film nagrany monitoringiem na moim Facebooku. Pokazał mi całą dokumentację, jaką złożyli urzędnicy na policji w tej sprawie oraz nie prowadził żadnych więcej działań wyjaśniających. Podał mi tylko dokładny termin stawienia się na komisariacie.
Państwo Pawełkiewiczowie spróbowali zwrócić uwagę policjanta, że właśnie dokonał wtargnięcia na prywatny teren, identycznego jak wcześniejsze wtargnięcie nieoznakowanego pojazdu Straży Miejskiej z Biskupca. – A on na to, że nie jest ogrodzone, więc każdy może wjechać, z czym my się nie zgodziliśmy. Mąż pani Agnieszki stwierdził wtedy, że mógłby zastawić mu drogę wyjazdu ze swojego terenu, na co policjant ostrzegł go, że narobi sobie wtedy kłopotów.
– Dziś już wiem, że nigdy na tak doręczone wezwanie nie powinnam była zgłaszać się na komisariacie – podsumowuje pani Agnieszka. – Będę za to reagować na każde kolejne wtargnięcie na mój teren i domagać się od policji wyjaśnień
Komentarze (35)
Dodaj swój komentarz