W środę rząd postanowił wprowadzić dodatkowe obostrzenia w całym województwie warmińsko-mazurskim, mimo że są gminy, gdzie poziom zakażeń jest bardzo niski. Ludzie postanowili protestować.
W czwartek pod urzędem wojewódzkim została zwołana konferencja prasowa z udziałem samorządowców i przedstawicieli branży turystycznej dotycząca ponownego zamknięcia owej gałęzi gospodarki na Warmii i Mazurach.
Jako pierwszy głos zabrał parlamentarzysta Jacek Protas, który zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego o równe traktowanie Polaków i naszego regionu.
– Przypomnę, że nasz region należy do tych, które mają najniższy dochód na mieszkańca, mają najwyższe bezrobocie. To wina wielu rządów, które niestety nieprzychylnie spoglądały na nasz region. W ostatnim czasie mieliśmy wiele dowodów na to, że obecny rząd również nie widzi naszych potrzeb, że byliśmy traktowani po macoszemu, jeżeli chodzi o przyznawanie kolejnych środków, o decyzje o lokalizacji inwestycji centralnych. Ostatnio również okrojone o prawie 30 proc. środki na RPO – przyznał Protas.
Dodał, że mieszkańcy regionu utrzymują się głównie z usług, a ich podstawą jest turystyka. Na Warmii i Mazurach jest wiele hoteli, restauracji czy obiektów rekreacyjnych, które dają zatrudnienie setkom mieszkańców.
– Doczekaliśmy się uwagi rządu, pana Morawieckiego, pana Niedzielskiego, ale niestety w przykry i bolesny sposób, bo jako jedyny region zostaliśmy objęci bolesnymi restrykcjami, jeżeli chodzi o walkę z Covid-19. Rzeczywiście, sytuacja jest nie najlepsza, ale przypomnę, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy wiele regionów było w podobnej sytuacji, w tym Śląsk. I nigdy nie zapadła decyzja, żeby wyizolować jeden region – dodał poseł.
Zauważył, że rzeczywiście kilka powiatów w województwie jest szczególnie dotkniętych wzrostem zakażeń, jednakże jest też wiele innych, gdzie tych zakażeń jest niewiele, a mimo to zostały dotknięte obostrzeniami. W związku z tym, poprzez media, zadał szereg pytań skierowanych do rządu.
– Pytamy pana premiera, na jakiej podstawie prawnej zastosował tak drastyczne środki dla jednego regionu? Jakie są podstawy merytoryczne stojące za taką, a nie inną decyzją? Jaki wskaźnik trzeba przekroczyć, żeby wprowadzono lockdown? Czy inne regiony również będą objęte lockdownem? – zapytał Protas.
I dodał: – Pytamy się, czy pan premier i minister Niedzielski przygotowali jakieś specjalne środki dla naszego regionu – służby zdrowia, przedsiębiorców, samorządowców? Jak górale tupnęli, to dostali od premiera 1 mld zł, dlaczego my nie jesteśmy objęci taką pomocą?
Następnie głos zabrał Piotr Jakubowski, burmistrz Mikołajek. Stwierdził, że jest zaskoczony decyzją rządu o zamknięciu gospodarki na Warmii i Mazurach.
– 2 tygodnie temu wydawało się, że dochodzimy do normalności, że zagłębie turystyczne i hotelowe, jakim są Mikołajki, w jakiś sposób upora się z problemami wywołanymi pandemią. Jednak nasza radość była bardzo krótka – przyznał samorządowiec.
Piotr Jakubowski
Burmistrz Mikołajek rozmawiał z Andrzejem Gutem-Mostowym, podsekretarzem stanu w resortach ds. rozwoju ws. umarzania podatków podmiotom gospodarczym.
– Otrzymaliśmy bardzo lakoniczną odpowiedź, że w zasadzie zimą turyści jeżdżą w góry (40 proc.), a na Mazury przyjeżdża tylko 4 proc. naszej populacji, więc pomoc byłaby nieuzasadniona. Zostawiono nas samym sobie. Z drugiej strony apeluje się do samorządów, żeby umarzały podatki od nieruchomości i inne daniny z tytułu prowadzonej działalności nie rekompensując tego gminom. Tłumaczy się to, że zostały przydzielone różnego rodzaju podmiotom tarcze, z których przedsiębiorcy mogą korzystać. To nie jest realna pomoc – przyznał Piotr Jakubowski.
Zdenerwowania nie krył Andrzej Dowgiałło, właściciel kilku hoteli w województwie. Uważa za niesprawiedliwe wybiórcze traktowanie regionów.
– Górale tupali, wywalczyli swoje. My, jako Warmia i Mazury, jesteśmy postrzegani jako zaścianek Polski. Odczytujemy to, że ktoś musiał być kozłem ofiarnym. W związku z tym wskazano na najbardziej spolegliwe, najbardziej ubogie województwo. Jest to skandal totalny – przyznał przedsiębiorca.
I dodał: – Mamy wrażenie, że funkcjonujemy w przedszkolu, gdzie panie przedszkolanki nie potrafią niczego porządnie zrobić. Otwarcie hoteli to olbrzymie koszty. A po chwili się znowu zamyka. Nie zgadzamy się z tym, bo to nieludzkie, niemoralne czy nieetyczne, żeby z nas robić kozłów ofiarnych.
Andrzej Dowgiałło
Przyznał, że hotelarze przygotowują pozwy zbiorowe.
Katarzyna Tkaczyk-Manfroy, szefowa hotelu Villa Pallas, przedstawiła trudną sytuację, przed jaką stanęli hotelarze na Warmii i Mazurach. Przyznała, że obiekty stosują wszystkie wymogi sanitarne, ponoszę olbrzymie koszty, zatrudniają wiele osób.
– Robimy to, żeby spełniać wszystkie zarządzenia, jakie wymyślił sobie rząd. Nie ma mowy, żeby ktoś zaraził się w jakimkolwiek hotelu w naszym regionie. Nigdzie nie było takiej sytuacji, żeby goście skarżyli się na brak poszanowania obostrzeń. Pytamy, dlaczego to my, jako województwo, które w obecnym okresie nie ma tak naprawdę wielu gości, jesteśmy zamknięci, skoro do Zakopanego przyjeżdża mnóstwo ludzi, a tam hotele pozostają otwarte – powiedziała Traczyk.
Katarzyna Tkaczyk-Manfroy
Dodała, że do jej hotelu dzwonią goście, którzy przyjeżdżają do Olsztyna do szpitali na poważne zabiegi i są załamani, bo nie wiedzą, czy będą mogli przenocować.
– Wszystko jest robione na ostatnią chwilę. Czujemy się pokrzywdzeni. Przyłączymy się do protestów hotelarzy w całym kraju – wyjaśniła.
Również posłanka Urszula Pasławska zwróciła się do premiera Mateusza Morawieckiego ws. podjęcia działań w celu uruchomienia dodatkowych środków mających zrekompensować przedsiębiorcom z Warmii i Mazur poniesione straty na skutek lockdownu.
Komentarze (24)
Dodaj swój komentarz