Zapytaliśmy naszych czytelników na Facebook'u ile teraz dają na tacę. Okazało się, że post został potraktowany dość prześmiewczo, bo czytelnicy jednoznacznie stwierdzili, że „nic”, bo "dlaczego mają kogoś utrzymywać". Można zauważyć, że coraz większa część społeczeństwa rzadziej uczęszcza na msze święte, a w związku z tym kościół otrzymuje mniejsze wsparcie finansowe. Skąd zatem bierze się niechęć do tego miejsca? Jednym z powodów są zbyt częste odniesienia kapłana podczas mszy do polityki, szczególnie w trakcie kazania, kiedy można poruszać wiele innych wątków związanych z życiem codziennym. W niektórych rodzinach, tradycja chodzenia co niedzielę do Kościoła nie jest podtrzymywana i szczególnie młodzi są negatywnie nastawieni do tego miejsca.
W związku z tym, wypowiedziało się też wiele osób niezwiązanych z Kościołem katolickim, wyznających inne wiary lub niewierzące w ogóle. Miały one... najwięcej do powiedzenia, np. że "utrzymywanie księży za nicnierobienie" jest karygodne i "z jakiej racji im się to należy". Wypowiedziały się też panie wyznające rodzimowierstwo (historyczną słowiańską religię), które zachwalały swoich kapłanów, tłumacząc, że oni sami na siebie zarabiają, a finansowe wsparcie ze strony wiernych nie jest konieczne.
Osoby, które chodzą do kościoła i zadeklarowały, że "dają na tacę" wskazały, że są to jednak niskie kwoty: od 2 do 10 złotych. Wyjątkami są śluby czy pogrzeby, gdzie ofiara składana bezpośrednio podczas mszy jest większa, jednak niewiele, bo wynosi około 20 złotych.
Z perspektywy kościoła nie są to zbyt duże pieniądze, a trzeba też wziąć pod uwagę, że nie zawsze jest to źródłem utrzymania księży. W katolicyzmie zachęca się wiernych do przekazywania ofiary na tacę, co później przeznaczane jest na potrzeby wspólnoty kościoła. Wchodząc do świątyni trzeba dostosowywać się do panujących tam zasad.
Państwo przeznacza około 3 mld złotych rocznie na fundusz kościelny, w ramach którego można wyróżnić: opłacenie katechetów, wsparcie prasy religijnej czy inne wydatki kościoła. Według portalu Business Insider w dobie wysokiej inflacji horrendalnie wzrosły ceny za podstawowe usługi kościelne, jak: pogrzeby, śluby czy msze zamawiane za zmarłych. Niektórzy nawet stwierdzili, że powinno być to opodatkowane, dzięki czemu nie wywoływałoby to takiej odrazy.
Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że kościół jest nie tylko miejscem kultu, ale także odwiedza się go podczas zwiedzania danego miasta jako obiekt zabytkowy. Z drugiej strony warto też dodać, że księża opłacają składkę ZUS tylko w 20%, resztę opłaca państwo. Dobrym rozwiązaniem na zmniejszenie opłat wiernym może być przejście na system niemiecki. Oznaczałoby to, że każdy miałby prawo zadeklarować swoją wiarę i w związku z tym, kto będzie chodził do kościoła, będzie przekazywał niewielka część podatku dochodowego na wybraną przez siebie religię. W takiej sytuacji zlikwidowane byłyby „daniny” na tacę.
Wielu komentujących stwierdziło też, że swoje pieniądze woleliby przeznaczyć dla dziecka w ramach oszczędności, dla potrzebujących lub na cele charytatywne. Pojawiły się nawet odpowiedzi „Wolę zgubić, niż „dać na tacę”. Jak zatem widać, wspieranie Kościoła w obecnych czasach powoli „wychodzi z mody”.
Komentarze (70)
Dodaj swój komentarz