Stadion, a właściwie ośrodek sportowy, w Biskupcu nosi imię Andrzeja Biedrzyckiego, wychowanka miejscowej Tęczy, który przez wiele sezonów był ostoją olsztyńskiego Stomilu, występując m.in. w piłkarskiej Ekstraklasie. Ten piękny wielofunkcyjny obiekt, powstał kosztem 14 milionów złotych (50 procent z Unii Europejskiej). Zmieściło się w nim m.in.: boisko główne, czterotorowa bieżnia lekkoatletyczną, trybuny (częściowo zadaszone) na 1500 miejsc, boisko treningowe ze sztuczną nawierzchnią i z trybunami na 500 miejsc, sala konferencyjna, sauna, siłownia i cztery szatnie.
Duszą całego przedsięwzięcia jest burmistrz Biskupca Kamil Kozłowski, wychowanek Tęczy, jej były piłkarz, a potem trener. To absolwentem kierunku wychowanie fizyczne więc w sumie zna sport od podszewki i nie trzeba było go przekonywać do tej inwestycji. A przecież nie tak dawno Biskupiec wzbogacił się w nową hale sportową, w której cały sezon Ligi Centralnej grali piłkarze ręczni Warmii Energa Olsztyn. Okazało się, że biskupiecki stadion został zmodernizowany, ponieważ jego projekt znalazł się w zasięgu „Rewitalizacji parku miejskiego”.
- W naszym województwie nie ma szans na pozyskanie środków na budowę infrastruktury sportowej - informował Kamil Kozłowski. - Dlatego opracowaliśmy projekt dotyczący parku miejskiego, na terenie którego znajduje się stadion. To była jedyna opcja na pozyskanie środków unijnych. Od roku 2015 staraliśmy się o zrealizowanie tej ważnej dla naszej społeczności inwestycji. Teraz mamy rok 2022, to pokazuje jak bardzo trzeba się uzbroić w cierpliwość przy takim pomyśle. Po drodze dużo jest zakrętów, problemów, które trzeba pokonać, jednak na pewno warto.
A skoro mowa o rewitalizacji to kojarzy się ona wprost z niedawnym wnioskiem Warmińsko-Mazurskiego Okręgowego Związku Rugby do prezydenta Olsztyna o poszerzenie granic obszaru rewitalizacji i włączenie Olimpijskiego Stadionu Rugby (tak docelowo nazwało ten obiekt środowisko olsztyńskich rugbistów) do planu takiej rewitalizacji.
- Uważamy, że tego typu obiekt w stopniu istotnym będzie miał wpływ na rozwój mieszkańców Zatorza i Starego Miasta - tłumaczył Henryk Pach, szef W-MOZR.
- Zorganizowane życie społeczne na stadionie, wpłynie m.in. na poprawę zdrowia mieszkańców, spowoduje też większą ich aktywność. Trzymamy kciuki, może uda się nam tym razem zdobyć środki na naszą inwestycję. Robimy to w trosce o mieszkańców, seniorów i młodzieży naszego miasta. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje, pomysły, na działania. Niestety nie mamy dotąd w tej sprawie stanowiska miasta. Dziękuję zarządowi Zatorza, który nas w tym bardzo wspiera. Po jednej stronie mamy byłe koszary dragonów, po drugiej Zatorze, a my jesteśmy między nimi czarną dziurą.
Przypomnijmy, że kilka lat temu grono zapaleńców na czele właśnie z panem Henrykiem, postanowiło restaurować całkowicie zdekapitalizowany stadion, a właściwie miejsca po nim, zlokalizowany przy ul. Artyleryjskiej. Zapaleńcy robili, i robią, wszystko (społecznie!), aby znaleźć jakieś pieniądze na prace budowlane. Drobnymi krokami dokonali tam prawdziwego cudu, bo już teraz miejsce to wygląda prawie jak stadion. Oczywiście do spełnienia ich idei, powstania tam Olimpijskiego Stadionu Rugby, bardzo daleka droga. Można ją jednak skrócić, ale tylko przez solidne wsparcie finansowe. Jednym ze sposobów może być właśnie włączenie terenu stadionu w obszar rewitalizacji miasta, Jak czytamy w oficjalnej definicji rewitalizacji jest to: „Proces wyprowadzania ze stanu kryzysowego zdegradowanych części miasta. Obejmuje wprowadzenie takich zmian, które przywrócą życie na takich terenach. Rewitalizacja ma na celu poprawienie poziomu życia mieszkańców takiego obszaru. Program nie skupia się wyłącznie na fizycznym odnowienia infrastruktury, ale też przypomina o istocie kwestii społecznych”.
Czyli wypisz wymaluj pokrywa się to idealnie z wnioskiem rugbistów. A warto też wiedzieć, że: „Podstawą do budowania planu finansowego takiego projektu rewitalizacyjnego są środki własne miasta. Niezależnie jednak od formy ewentualnego dofinansowania projektu przez Unię Europejską, mogą wynosi co najmniej 15 procent całkowitych kosztów projektu.”
Biskupiec jak widać potrafił to doskonale wykorzystać. Sądzimy, że Olsztyn nie jest od macochy i też to potrafi wykorzystać.
Lech Janka
Komentarze (21)
Dodaj swój komentarz