Dziś jest: 21.11.2024
Imieniny: Janusza
Data dodania: 2011-12-19 11:22

Redakcja

Jarmark w matrixie, czyli Okiem Ekonomisty

Z jarmarkiem jest jak z wieloma innymi pomysłami olsztyńskiego matrixu. Wydano dużo pieniędzy (750 tysięcy złotych) i władza uznaje to za główny miernik swojej sprawności. Ale jak to przy innej okazji skomentował nasz czytelnik Ekipie prezydenta Grzymowicza zabrakło elastyczności - piszą autorzy bloga Olsztyn Okiem Ekonomisty.

reklama
Zaplanowano coś co sprawdziło się rok temu, ale tylko dlatego, że zima była wyjątkowo wczesna i mroźna. Nie trzeba mieć ponadnormalnych zdolności futuryzowania, aby przewidzieć, że oparcie jarmarku rok w rok o lodowe rzeźby i ośnieżone choinki nie sprawdzi się w naszym klimacie. Ale urzędnik działa jak maszyna, raz wyszło to będzie eksploatował pomysł do upadłego.

 

I teraz stoją choinki podparte szpetnymi barierami z magazynów jakiegoś ZOMO. Ludzi niedużo, dymi kilka koksowników. Smutny koncert (w piątek) kończy się po 17.00 i na scenę wchodzi pan z konkursem na temat olsztyńskiego "Społem"... Całość ratuje urok Starego Miasta i prywatna inicjatywa - czyli stoiska z różnościami. Szczególnie przy kilku z nich (np. grzaniec, wyroby litewskie) w piątkowy wieczór było dużo ludzi. 

 

I w zasadzie wszystko pięknie, ale powstaje pytanie gdzie roztopiło się te 750 tysięcy? Czas chyba zacząć uczyć się chińskiego bo skoro Unia finansuje takie projekty to jest z nią naprawdę niedobrze.

 

Problem w tym, że urzędnik chce wszystko regulować i organizować bo wtedy jest uzasadnienie dla jego istnienia i płacenia mu pensji. Teoria ekonomii mówi, że rynek to kupujący i sprzedawcy oraz procesy wymiany pomiędzy nimi zachodzące. A jarmark to pewien szczególny rodzaj rynku tylko, że organizowany z jakiejś okazji, albo w jakimś konkretnym terminie. Teoretycznie jarmarkowi najbliżej do tzw. "idealnej konkurencji" która w normalnym kapitaliźmie w zasadzie już nie występuje, a na jarmarkach jeszcze tak. Jak wynika z definicji urzędnik wcale nie jest jarmarkowi potrzebny. W Olsztynie jednak to urzędnik jest centralnym punktem jarmarku. On załatwia pieniądze, on decyduje kto będzie handlował, on decyduje o części artystycznej i wystroju. Klienci są tylko uczestnikami matrixu, a handlowcy to teatralna dekoracja zaplanowana w ratuszu.

 

A gdyby tak zrobić jarmark bez tej nadgorliwości biurokratycznej? Zapewnić handlującym niezbędne minimum - estetyczne budki do prowadzenia handlu i tyle? Ewentualnie zadbać o dobór sprzedawców czy zachęcić niektórych do pojawienia się. Czemu na jarmarku jest tak mało stoisk mają lokalne piekarnie, restauracje czy np. masarnie? Jest zimno, społeczeństwo domaga się gorących kiełbas w bułce i innych gotowych dań do szybkiego spożycia:) Wszystkie te rusztowania, bariery, zmasakrowane choinki nie są nikomu potrzebne - a kosztują !

 

Więcej tekstów autorów na Blogu – Olsztyn Okiem Ekonomisty

Źródło: http://olsztynski.blogspot.com/

Komentarze (4)

Dodaj swój komentarz

  • rozbawiony w mrożny dzień Mors 2012-01-28 09:57:04 83.11.*.*
    hahaha. Myślisz że twój wpis jest najnowszym krzykiem Olsztyńskiej mody ?
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • hahaha 2012-01-16 12:52:20 164.126.*.*
    jak Wam się nie podoba w Olsztynie to wypier...ać maruderzy
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • Norma 2012-01-08 19:15:37 83.25.*.*
    Igrzyska bez pomysłu.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • tt 2011-12-19 12:36:00 213.73.*.*
    Zgadzam się, że 750 tys. to przesada i jarmark w tym roku był smętnawy, ale autor, wpisując się w jeszcze bardziej smętną modę wiecznego krytykanctwa, biadolenia, narzekania i obwiniania urzędników nawet za pogodę - niestety sam sobie zaprzecza.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0

www.autoczescionline24.pl