Sławomir Mentzen, ekonomista i polityk, w poniedziałek spotkał się przy piwie z sympatykami na Targu Rybnym. Znamienne było to, że nie było to zgromadzenie czy też koncert, dlatego słuchacze mogli wysłuchać polityka będąc bez maseczek i popijając piwo. Ekonomista jest wiceprezesem partii Wolność, która wchodzi w skład Konfederacji (pozostałe duże ugrupowania wchodzące w jej skład to Ruch Narodowy, Konfederacja Korony Polskiej). Liderem partii Wolność i jednocześnie jednym z szefów Konfederacji jest Janusz Korwin-Mikke, z którym przeprowadziliśmy obszerny wywiad: Janusz Korwin-Mikke specjalnie dla Olsztyn.com.pl: ''Po sanacji posprzątał Hitler, natomiast nie wiem, kto posprząta po PiS-ie''.
Mentzen na spotkaniu z sympatykami (przyszło ok. 150 osób) opowiedział historie kilku polskich firm, których właściciele zaczynali od przysłowiowego zera, a teraz są wiodącymi przedstawicielami swoich branż. Wspomniał m.in. o przedsiębiorstwach CCC (dystrybucja obuwia) czy Kross (producent rowerów). Wspomniał także o spółce Raben, która jest co prawda holenderska, ale jej polski oddział zatrudnia połowę osób pracujących w Europie (ok. 5 tys.).
– To mój ulubiony przykład. W 1989 roku Ewald Raben był studentem ekonomii w Holandii. Miał 22 lata. W gazecie przeczytał, że w Polsce rodzi się kapitalizm i będzie wolny rynek. Pomyślał sobie: co ja tu będę czas marnował na tych studiach, jak oni tam budują wszystko od zera. Rzucił studia i pojechał do Polski, a nawet nie umiał przywitać się po polsku. Ze słownikiem w ręku rejestrował działalność gospodarczą. Zaczął od zera w trakcie studiów i pojechał do obcego dla siebie kraju. Takich ludzi Polska przyciągała – zauważył Sławomir Mentzen.
Ekonomista dodał, że okres tzw. dobrobytu gospodarczego w naszym kraju trwał do 2015 roku, czyli do czasu, gdy do władzy doszli politycy Prawa i Sprawiedliwości.
– Jeżeli spojrzymy na statystyki, okazuje się że w tym okresie rozwijaliśmy się najszybciej w Europie. Potem do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość. Stwierdzili, że tak dalej być nie może, że to idzie w złym kierunku. Transformacja gospodarcza to się nam nie udaje, polskie przedsiębiorstwa są za mało innowacyjne. Powstała tzw. Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, czyli plan Morawieckiego. W tym planie było zdiagnozowanych kilka pułapek: rodzi się zbyt mało dzieci, polscy przedsiębiorcy produkujący rzeczy, które nie są zbyt wysoko zaawansowane, niekompetencje urzędników czy dużo kapitału zagranicznego a mało prywatnego. Wszystko się zgadza – przyznał polityk.
I dodał: – Problem jest taki, że Morawiecki zaproponował oprócz diagnozy rozwiązania. Żadne z nich się nie sprawdziło. Pułapka demograficzna – w 2015 roku byliśmy chyba na 5. czy 6. miejscu od końca pod względem urodzeń dzieci. Doszedł do wniosku, że ludzie nie mają pieniędzy na dzieci. To tak nie działa. Minęło pięć lat. Patrzyliście państwo ile się dzieci obecnie rodzi? Mniej niż w 2015 roku – zauważył Mentzen.
Polityk Konfederacji zaznaczył, że jeżeli chodzi o pułapkę średniego dochodu (wytworzenie niezbyt wysoko zaawansowanych wyrobów), to należy spojrzeć na przykłady rozwijania biznesu od przysłowiowego zera. Przedsiębiorcy zaczynali od prostych rzeczy i z czasem, gdy zarobili więcej pieniędzy i zebrali niezbędne doświadczenie, przechodzili do tworzenia bardzo zaawansowanych produktów. Ten schemat powtarzał się na całym świecie – w Japonii, Korei Południowej, Hong Kongu, Singapurze czy Chinach.
– Nie ma czegoś takiego jak pułapka średniego dochodu. A mimo to był to filar, na podstawie którego Mateusz Morawiecki przestawił całą polską gospodarkę. Chciał, żeby to urzędnicy brali teraz ciężar rozwoju gospodarczego, żeby wskazywali trendy. Wymyślili, że w Polsce będzie milion samochodów elektrycznych, albo że będzie szybka kolej, prom Batory, drony bojowe. I nic z tego nie ma. Kompletna porażka – skrytykował plan premiera Mentzen.
Następny zarzut dotyczył słabego państwa. Ekonomista przyznał, że zgadza się z tym sloganem. Podał przykład, że zdarzają się sytuacje, gdy pracownicy administracji nawet w 2016 roku nie potrafią odebrać wiadomości elektronicznej. Zdaniem Sławomira Mentzena, w takim przypadku urzędnikom powinno się ograniczać liczbę zadań. Tymczasem politycy dali im więcej obowiązków, w tym dodatkowe narzędzia do kontroli przedsiębiorców. Zwrócił jednak uwagę na to, że prawo jest bardzo skomplikowane.
– Problem jest w tym, że prawo, które ma być kontrolowane przez tych urzędników jest tak skomplikowane, długie i tak szybko się zmienia, że nikt nie jest w stanie go przestrzegać. Stawiam tezę, że nie ma w Polsce ani jednego przedsiębiorcy, który działa zgodnie z prawem – przyznał Mentzen.
I zwrócił się do przedsiębiorców: – Załóżmy, że macie w firmie tylko jednego pracownika. Ten pracownik podlega pod kodeks pracy. W kodeksie jest 360 stron różnego rodzaju przepisów, które was obowiązują. Jestem przekonany, że nie znacie tych wszystkich przepisów. Co więcej, nie znacie wszystkich rozporządzeń. Zatem możecie nie wiedzieć, że jeżeli macie pracownika, musicie go przeszkolić z obsługi każdego urządzenia elektronicznego, które macie w biurze – wytłumaczył polityk Konfederacji i dodał, że oprócz przeszkolenia z obsługi domofonu, radia, czajnika elektrycznego czy komputera, trzeba w firmie mieć np. charakterystykę substancji chemicznych, które znajdują się w kąciku sanitarnym.
Mało tego, nie można kupić dowolnego biurka ze sklepu meblowego, tylko takie, którego kolor opisany jest w rozporządzeniu. Te i wiele innych rozporządzeń, zdaniem Mentzena, sprawiają, że przedsiębiorcy nie są w stanie robić wszystkiego zgodnie z przepisami.
Ekonomista wspomniał o komplikacjach związanych z podatkiem VAT. Przyznał, że polska Ustawa o VAT ma strukturę fraktalną. Poszczególne przepisy zapętlają się. Jego zdaniem jest to najgorszy zbiór przepisów podatkowych w całej Europie.
– Najgorszą cechą polskiego systemu podatkowego jest to, że wystarczy zrobić jeden malutki błąd i cała firma jest zamieciona. Mniejsze firmy bardzo często rozliczają się na ryczałcie i zamiast odliczać skomplikowany system podatkowy, po prostu liczą sobie przychód i płacą określony procent od niego. Sprawa wydaje się prosta. W teorii – powiedział Mentzen.
I dodał: – W praktyce trzeba dużo czasu spędzić na analizie, czy możemy być na ryczałcie, a następnie musimy się bardzo pilnować. Dlaczego? Wystarczy, że się zrobi, przez całe życie swojej firmy, jedną rzecz, która nie łapie się na liście rzeczy, które można robić na ryczałcie i w tym momencie traci się prawo do rozliczenia ryczałtu. Załóżmy, że mamy firmę handlową, która płaci ryczałt i nagle jej właściciel dokona jakiegoś doradztwa, komuś wystawi fakturę na 100 zł netto. W tym momencie ten gość traci prawo do ryczałtu. Oczywiście o tym nie wie, dowie się po 4 latach, kiedy przyjdą kontrolerzy i powiedzą mu: panie, 4 lata temu dokonałeś jednej usługi, której nie powinieneś był robić, więc od tego momentu powinien pan był płacić podatek dochodowy a nie przychodowy, więc teraz go panu naliczamy razem z odsetkami. I firma jest zamieciona, bo zrobiła jeden błąd na 100 zł – wyjaśnił działacz Konfederacji.
Wyjaśnił, że podobnie wygląda sytuacja z VAT-em.
– Wiele firm nie jest na Vacie, bo ma przychody niższe niż 250 tys. zł. I znowu błąd, bo wystarczy zrobić jedną usługę z listy rzeczy, które powodują automatyczne wejście na VAT, że firma trafia na VAT, mimo że o tym nie wie. Ostatnio zmieniła się Ustawa o VAT, w której znalazł się przepis mówiący, że wystarczy sprzedać jedną używaną rzecz na Allegro, np. elektronikę i firma z automatu wchodzi na VAT. Wystarczy sprzedać stary telefon albo komputer, aby firma została zamieciona – dodał Sławomir Mentzen.
Stwierdził, że uszczelnienie przepisów, danie urzędnikom więcej władzy, jest złe, ponieważ uniemożliwia przedsiębiorcom zarabiania pieniędzy i budowanie własnych firm, bo każdy teraz patrzy na przepisy. Podał przykłady, gdy w życie weszło najpierw RODO, a później BDO (baza danych odpadowych), do której musieli zapisać się przedsiębiorcy.
– Kulminacją tego traktowania ludzi, którzy tworzą PKB była walka z koronawirusem w marcu i kwietniu 2020 roku. Władza powiedziała, że należy zamknąć wszystkie knajpki, fryzjerów. Zamknęli wszystko. Premier obiecał tzw. tarczę antykryzysową. Odmrozili nas na szczęście z powodów gospodarczych, potem politycznych, bo były wybory – przyznał Mentzen.
Jego zdaniem może nas teraz czekać druga fala zamrażania gospodarki, o czym wspominał wiceminister finansów, Piotr Patkowski.
– Znowu będą nas zamykać, znowu w restauracjach nie będzie można napić się piwa. Muszę powiedzieć państwu, że moje nastawienie do walki z wirusem jest skrajnie negatywne, ponieważ uważam to za upadek rozumu, ciemnotę, zabobon. Spójrzmy, jak to wygląda w praktyce. Tutaj państwo siedzicie i pijecie piwo, jest to legalne. Wirus tutaj nie szaleje. Nawet minister zdrowia mógłby spojrzeć na was i by przyznał, że legalnie pijecie piwo, ale jak wrócicie do domu autobusem to tam już wirus będzie śmiertelny, tam trzeba założyć maskę. Możecie tutaj wejść bez maski, ale do Biedronki już nie, bo tam wirus szaleje. W Sejmie nikt nie ma maski, ale jak się z Sejmu wyjdzie i wejdzie do Żabki, to tam wirus szaleje. Ludzie mają w to wierzyć, że rzeczywiście tak jest – skwitował polityk.
Na koniec Sławomir Mentzen odpowiedział na pytania publiczności.
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz