W poniedziałek (12 czerwca) na facebookowym profilu Przystanku Zatoka pojawił się osobliwy post. Właściciele prosili o udostępnienie wpisu, gdyż poszukiwali "sympatycznych Gości''.
W sobotę mieliśmy na naszym restauracyjnym tarasie bardzo sympatycznych Gości. Jedli, piwkowali, biesiadowali - po czym sobie... wyszli bez uregulowania rachunku. A nazywając to po imieniu: UCIEKLI
- czytamy w poście.
Właściciele restauracji wspomnieli, że taras jest monitorowany - zarejestrował zarówno twarze klientów, jak i numery rejestracyjne aut, którymi przyjechali. Po dwóch dniach nagranie miało znaleźć się w rękach Policji. Warunkiem miało być uregulowanie rachunku - przelew na kwotę 414 złotych.
Po dwóch dniach na profilu restauracji pojawił się drugi post. Goście nie zdecydowali się na regulację długu, co poskutkowało przekazaniu materiału Policji. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że jednym z gości była kobieta w ciąży. Informacja ta zainteresowała komentujących. Część z nich uważała, że fakt ten nie powinien być w ogóle wspomniany - "złodziej jest złodziej".
Pozostali biadolili nad losem dziecka, któremu matka przekaże "wartości", których przykład zademonstrowała wychodząc z grupą ludzi z restauracji bez zapłacenia za wieczór.
- To po prostu istota z tak zwanej "wiochy", która oprócz nie zapłaconego żarcia, zapragnęła mieć także potomka, który to, niestety, pewnie będzie wyznawał takie prymitywne "wartości", jak jego prymitywna matka - pisał zbulwersowany zdarzeniem internauta.
- Czy te 414 złotych było warte takiego wstydu? Aż szkoda pomyśleć, co tacy ludzie mają w głowach - pisała jedna z komentujących.
W komentarzach znalazły się osoby, które nadal uważały, że mogło dojść do pomyłki. Właściciele wyjaśnili sytuację. Klienci poprosili o rozdzielenie rachunków, a gdy kelner wrócił, ich już nie było. Zdanie internautów da się podsumować słowami "Ale bezczelni... Szok".
Komentarze (19)
Dodaj swój komentarz