Data dodania: 2007-12-21 23:32
Jesteśmy już w Schengen!
Warmia i Mazury nie mają granicy z żadnym z krajów w strefie Schengen. Ale lokalni samorządowcy nie przepuścili okazji, by świętować otwarcie granicy - najbliższą znaleźli w podlaskiej wsi Bolcie niedaleko Gołdapi
Niewielka miejscowość leży na styku granic Polski, Litwy i Obwodu Kaliningradzkiego, zaledwie kilkaset metrów od granicy naszego województwa.
Kilkunastu samorządowców ubrało się na tę okazję w biało-czerwone czapki i szaliki z napisem "Polska". - Naszymi strojami chcemy pokazać, że wchodząc do Wspólnej Europy, nie zapominamy, że jesteśmy Polakami, nie wyrzekamy się polskości - mówił marszałek województwa Jacek Protas.
Polskie i litewskie władze od dawna planowały w tej niewielkiej miejscowości otworzyć przejście graniczne. Droga przez granicę miała powstać już pod koniec lat 90., po stronie litewskiej jest nawet dojazd do najbliższej przygranicznej wsi. Jednak pomysł nie został zrealizowany. Dopiero kilka dni temu - z okazji wejścia do strefy Schengen - w Bolciach została zrobiona prowizoryczna droga żwirowa do miejsca, gdzie stykają się granice, a organizatorzy nocnej fety ustawili na ten jeden raz symboliczne słupy graniczne i szlaban.
Z likwidacji granic cieszyli się ludzie mieszkający po jej obu stronach. - Teraz będziemy mogli częściej odwiedzać groby naszych rodzin, które są po polskiej stronie - mówiła Alesie Jankauskiene, Litwinka polskiego pochodzenia. Jej rodzice mieszkali w Polsce, ona ma swój dom na Litwie, zaledwie 5 km od granicy.
- Nareszcie nie ma żadnych granic, bo przecież wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi. Jak wspólnota to wspólnota - mówił rolnik Mieczysław Ceglaski z Bolć.
Okoliczni mieszkańcy byli podwójnie zadowoleni, nie tylko z likwidacji granicy. - To była pierwsza taka uroczystość u nas, wcześniej jedynie w dożynki coś się działo - mówili.
Dlatego niektórzy przyszli na spotkanie z szampanem. Byli tacy, którzy żartowali, że w końcu będą mogli chodzić na żurawiny, które rosną po litewskiej stronie. I wspominali, że nigdy nie przechodzili nielegalnie przez granicę Polski z Litwą. Nie mogli powiedzieć tego samego o granicy polsko-rosyjskiej. Przyznawali, że zdarzało się, że przemycali przez nią papierosy i alkohol do Obwodu Kaliningradzkiego. - Teraz słyszeliśmy, że rosyjscy celnicy mają odpuścić i nie będą pilnować granicy tak dokładnie jak kiedyś - mieszkaniec Żerdzin zdradził plotkę, która krąży po okolicy.
- A my liczymy, że zlikwidowanie granic pomoże nam odbudować wspólną turystykę, zwłaszcza rowerową - mówiła Daiva Stroliene, dyrektor departamentu w regionalnej administracji w Mariampolu.
Mieszkańcy obawiali się tylko, że teraz litewscy celnicy będą ich częściej legitymować - układ z Schengen daje celnikom i straży granicznej możliwość kontrolowania nawet na terytorium obcego kraju. - Nasi już nas znali i nie musieliśmy nosić przy sobie żadnego dowodu - mówili.
Zupełnie inny nastrój panował na polsko-rosyjskim przejściu w Bezledach. Po wejściu Polski do strefy Schengen kontrole na tej granicy - teraz to zewnętrzna granica całej Unii Europejskiej - stały się jeszcze dokładniejsze, a Rosjanie muszą mieć droższe wizy. Jeszcze pół roku temu były bezpłatne, po wejściu do Schengen płacą 35 euro. To zniechęci wielu handlarzy do przyjeżdżania do Polski. - Ruch w piątek, pierwszego dnia w Schengen, był mniejszy. Tylko ciężarówek jest sporo, ale tak jest zawsze na koniec tygodnia - mówi celnik Grzegorz Kabelis, kierownik zmiany.
Układ z Schengen, znoszący m.in. kontrole graniczne, został podpisany 14 czerwca 1985 r. W nocy z czwartku na piątek przyłączyło się do niego dziewięć nowych krajów Unii Europejskiej, w tym Polska. Obecnie należą do niego 24 kraje.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz