Łatwo o chorobę
Niektóre kaliningradzkie prostytutki zarabiają wyłącznie na porcję narkotyków. Około 100 mężczyzn w ciągu nocy na szansę zarazić się HIV-em. Na nic zdadzą się pytania: „Gdzie twoja rezina, Zina?”. Większość prostytutek nie używa prezerwatyw. Klienci, to głównie mężczyźni, po wypiciu alkoholu. Wielu z nich zostaje pobitych, obrabowanych.
Nieustanna promocja
Ceny za usługę są niskie. Przy czym po ostatnich spadkach wartości rubla, „dziewczyny do towarzystwa” momentalnie podniosły ceny swoich usług w wymiarze rublowym. Ceny jednak nie odstraszają. To ciągle około 10-15 USD za „podstawową usługę”. Miejsce pracy, to najczęściej samochód, klatka schodowa lub pod gołym niebem. Korzystanie z sutenerów jest o wiele droższe. W soboty kaliningradzkie prostytutki muszą świadczyć bezpłatne usługi miejscowym stróżom porządku - policjantom. Takie jest tutaj niepisane prawo.
Są też klienci, zwolennicy seksu zbiorowego. Tzw. panel kosztuje jednak drożej, około 50 USD za godzinę. Rekordzistki pracujące w Kaliningradzie wyłącznie na własny rachunek zarabiają nawet do 500 USD za noc.
Różne kategorie
Według danych kaliningradzkiej policji prostytucję, w 450-tysięcznym Kaliningradzie, ogółem uprawia ponad 800 kobiet. Nie wszystkie widać na ulicach. Elita, piękne i młode, nie są dostępne dla przeciętnie zarabiającego Rosjanina. Pracują one głównie dla cudzoziemców i tzw. „nowych Ruskich”. Są na telefon. Prostytucja w enklawie ściśle powiązana jest ze światem przestępczym. Mimo „opieki” prostytutki często padają tutaj ofiarą przestępców. Są gwałcone, bite, okaleczane, szczególnie przez „wygłodniałych”, byłych więźniów. Nierzadko są zabijane lub przepadają bez wieści. Wiele z nich mafia wywozi za granicę. Do uprawiania najstarszego zawodu świata zmusza kaliningradzkie kobiety głównie bieda, brak pieniędzy i perspektyw.
Roman Hyczko
Komentarze (20)
Dodaj swój komentarz