Przedświąteczna gorączka silnie dała się we znaki osobom, które w ostatnim tygodniu postanowiły odwiedzić markety. Okazuje się, że pomiędzy sklepowymi półkami rozgrywa się wiele zakupowych dramatów. Sprawdzamy, jak wygląda sytuacja w najpopularniejszych olsztyńskich sklepach.
Biedronka
Kolejka przed sklepem na ul. Kołobrzeskiej, ludzie obojętnie mijają dozowniki z płynem do dezynfekcji. Przy wejściu stoi ochroniarz i wpuszcza oczekujących. Zasada jest taka: jedna osoba na jeden duży koszyk – tak kontrolowana jest liczba klientów w sklepie. Pary wzbudzają niezadowolenie reszty czekających w kolejce, bo „zajmują” jedno dodatkowe miejsce. Pieczywo pakowane w oddzielne, plastikowe woreczki.
Kolejka pod Biedronką przy ul. Kołobrzeskiej
Podobnie sytuacja wygląda w Biedronce w Dekadzie. Przy drzwiach ochroniarz pilnuje, czy klienci przestrzegają zasad higieny. Ci, którzy nie założyli rękawiczek, są zawracani. Niewybredne dialogi można usłyszeć już przy wejściu do sklepu. Czekającym w długiej kolejce puszczają nerwy. Jest godz. 20.
- Przepraszam, ale pan tu nie stał – krzyczy starsza kobieta.
- Ale ja tylko chcę odebrać zakupy od żony – odpowiada młody mężczyzna.
- Każdy chce „tylko” coś, a ja już tu czekam od pół godziny – denerwuje się kobieta.
Nie brakuje też klientów, którzy próbują ominąć kolejkę „niezauważeni” lub ustawiają się z drugiej strony.
Kolejka pod Biedronką w Dekadzie
Niemal identycznie sytuacja wygląda w samym sklepie. Ludzie wykłócają się o to, że jedni nie zachowują odpowiedniego odstępu, inni denerwują się, że klienci blokują koszykami wąskie alejki między półkami.
W kolejce do kas też jest nerwowo. Są czynne trzy kasy samoobsługowe, a dwie dodatkowe obsługują pracownice marketu. Jeden mężczyzna przy kasie samoobsługowej ma problem, więc poprosi o pomoc kasjerkę. To z kolei nie podoba się innym oczekującym.
- To jest kasa samoobsługowa, więc dlaczego prosi pan o pomoc panią kasjerkę? My też tu czekamy – pyta zirytowana kobieta.
Mężczyzna nie chce się kłócić, więc tylko przeprasza.
W Biedronce przy ul. 1 Maja przy wejściu znajdują się płyny do dezynfekcji oraz rękawiczki, jednak nikt nie pilnuje, ile osób jest w sklepie. Niektórzy omijają stolik z rękawiczkami i wchodzą do sklepu. Tego też nikt nie pilnuje, lecz w środku jest tylko około pięć osób. Nie ma też kolejek do kas.
Piekarnia
W środku mogą przebywać jedynie dwie osoby, dlatego też przed drzwiami ustawia się długa kolejka. Po godzinie 15:00 na próżno jest szukać zwykłego chleba pszennego, o czym świadczy rozmowa, podsłuchana w jednej z olsztyńskich piekarni:
- Dzień dobry, poproszę chleb krojony - mówi starsza kobieta.
- Zwykłego już niestety nie mamy - odpowiada ekspedientka.
- Dlaczego? I już dzisiaj nie będzie? - pyta zaniepokojona klientka.
- Proszę pani, ludzie powariowali! Wykupują po 5-6 bochenków chleba, a potem to wszystko mrożą. Nie wiemy nawet, kiedy będzie dostawa, bo piekarze nie nadążają z produkcją - komentuje w emocjach sprzedawczyni.
Poczta
Godzina 15:30. Przed Pocztą na Dworcu Głównym kolejka oczekujących sięga do pobliskiego sklepu spożywczego. Do placówki wpuszczane są maksymalnie dwie osoby. Wchodzący ubierają rękawiczki i stają za linią, oddzielającą ich od okienka. Niektórzy ignorują naklejoną na posadzce taśmę i zajmują miejsce tuż przy szybie. Ci, którzy starają się przestrzegać zasad i zachowują rekomendowaną odległość, zmuszeni są krzyczeć w stronę okienka. W przeciwnym razie, rozmowa z pracownikiem poczty kończy się na bezskutecznie artykułowanym:
„Słucham?”
„Proszę powtórzyć.”
„Przepraszam, ale nie rozumiem.”
Niektórzy dają za wygraną i podchodzą bezpośrednio do stanowiska.
Jak sytuacja wygląda w innych marketach? Prosimy naszych czytelników o dzielenie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach.
as, mjs
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz