Propozycje "kodów", tworzonych przez różnych artystów, spopularyzował Dan Brown w swojej bestsellerowej powieści "Kod Da Vinci" z 2003 roku. W trakcie czytania dowiadujemy się, że włoski wynalazca, Leonardo Da Vinci ukrył w swoich obrazach informacje dotyczące "prawdziwej" historii Kościoła i strzeżonego przez tę instytucję sekretu. Książka odbiła się dużym echem i spotkała się z równie wielką krytyką. Idea ukrytego przekazu istniała oczywiście o wiele wcześniej w różnego rodzaju mediach, ale wtedy zyskała ponownie na popularności.
Z biegiem czasu historycy sztuki zaczęli patrzeć na dzieła polskich autorów - oraz ukryte treści, które mogły pojawić się w ich dziełach. Jednym z nich był rzeźbiarz Xawery Dunikowski. Przez długi czas uważany był za naczelnego artystę socrealizmu. Jego rzeźby miały wychwalać panujący od 1945 roku w Polsce ustrój. Według niektórych nie jest to do końca zgodne z prawdą.
- Choć uznawano go za artystę związanego z władzą, tak naprawdę nie tworzył ku chwale, tylko robił tak jak, uważał za sprawiedliwe - wyjaśniał w jednym z wywiadów profesor Lechosław Lemański, historyk sztuki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jednym z dzieł Dunikowskiego są dobrze znane "szubienice", czyli Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Pierwotnie noszący nazwę "Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej" monument składa się z dwóch kolumn. Znajdują się na nich motywy industrialne, czołgi, krowy oraz radziecki żołnierz. Pomnik miał przedstawiać triumf Armii Czerwonej. Według niektórych dzieło rzeźbiarza ośmiesza sowietów.
Polityk Andrzej Maciejewski, pasjonat historii, w rozmowie z portalem NaTemat wskazywał na charakterystyczną konstrukcję pomnika.
- Nawiązuje on do idei łuku triumfalnego, stawianego zwycięzcom. Dunikowski go nie zamyka, więc autor nie zgadzał się z nazwaniem Armii Radzieckiej bohaterami. Ubrany jak łachmyta, sowiecki żołnierz bez broni to anty-bohater - tłumaczył ówczesny działacz Kongresu Nowej Prawicy.
"Szubienice" budzą wiele kontrowersji, jednak według historyków sztuki nawet takie pomniki są w przestrzeni publicznej potrzebne - choćby jako manifestacja poglądów ich przeciwników.
- To jest rodzaj "agory" - tam się ujawnia głos ludu. Są nieobyczajne napisy, jest wandalizm, ale też były swego czasu klepsydry wystawione dzieciom zamordowanym w czasie ataku Rosjan na Ukrainę - tłumaczy dr Ewa Gładkowska, historyk sztuki z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - To jest coś, co jedna z historyczek sztuki, Claire Bishop, nazwała "sztuką partycypacyjną". Według niej w przestrzeni społecznej powinny być takie kontrowersyjne rzeczy Własne życie tego pomnika wobec działań historii jest fascynujące.
Xawery Dunikowski w 1949 roku otrzymał Order Budowniczego Polski Ludowej. Jego dzieła miały uwiarygadniać władze PRL. Jednocześnie to dzięki niemu Polska była jedynym krajem bloku wschodniego, gdzie nie stanął pomnik Stalina. Koncepcja artysty nie spodobała się Bierutowi i innym oficjelom. Nazwany "karłem z wielkim łapą" monument ostatecznie nie opuścił pracowni. Podobna historia dotyczyła rzeźby Lenina, którego niepełne popiersie przypomina głowę diabła na króciutkich nóżkach.
Komentarze (36)
Dodaj swój komentarz