W zeszłej edycji Olsztyńskiego Budżetu Obywatelskiego jednym ze zwycięskich projektów miejskich okazała się być sterylizacja kotów wolno bytujących.
Pomysłodawcy zwrócili uwagę na to, że dzięki zabiegom można będzie ograniczyć bezdomność wśród kotów.
– Koty urodzone lub żyjące na wolności, bytujące w otoczeniu człowieka w stanie dzikim, głównie w pobliżu budynków mieszkalnych i gospodarczych, są elementem ekosystemu, a ich obecność zapobiega rozprzestrzenianiu się gryzoni. Dlatego nie powinno się ich wyłapywać, lecz stwarzać warunki bytowania w miejscach ich dotychczasowego schronienia. Aby ograniczyć ich populację poddaje się je zabiegom sterylizacji lub kastracji, a następnie wypuszcza w miejscu złapania, w ich naturalnym środowisku – powiedział dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Olsztyna, Zdzisław Zdanowski.
Dyrektor dodał, że część olsztynian opiekuje się bezdomnymi zwierzętami, jednak nie jest ich stać na to, aby poddać je sterylizacji bądź kastracji. Dzięki OBO, miasto w całości sfinansuje to zadanie. Koszt to 50 tys. zł. Akcja ma potrwać do 18 listopada.
Opiekun zwierząt musi otrzymać skierowanie do przychodni weterynaryjnej. W tym celu musi złożyć wniosek w Biurze Obsługi Klienta.
– Po otrzymaniu skierowania opiekun we własnym zakresie kontaktuje się z przychodnią, by uzgodnić termin wizyty. Zabiegi przeprowadza wyłoniona w konkursie Przychodnia Weterynaryjna Dla Małych Zwierząt Dogmed przy al. Wojska Polskiego 46 (tel. 89 526 08 08) – poinformowali urzędnicy.
Mankamenty w realizacji projektu widzi radny Mirosław Arczak. Wytyka urzędnikom to, że nie po raz pierwszy ignorowani są wnioskodawcy.
– Według moich sygnałów wnioskodawczyni w ogóle nie była informowana i wciągana w sposób realizacji tego projektu. To jest wg mnie zasadniczy zarzut do realizacji projektów obywatelskich w Olsztynie. To rzecz, którą musimy poprawiać w następnych edycjach. Żeby podczas realizacji OBO urzędnicy byli cały czas w ścisłym kontakcie z wnioskodawcami, którzy powinni mieć wpływ na kształt projektów – przyznał w rozmowie z nami Mirosław Arczak.
I dodał: – Ten projekt ma oczywiście sens. Jest on jednak opóźniony, ponieważ wczesnowiosenny miot już się urodził. Wszystko przez opieszałość urzędników. A przecież był to projekt prosty do realizacji i uważam, że zasłanianie się epidemią nie ma w tym przypadku sensu, bo nie trzeba było szukać wykonawcy z drugiego krańca Polski, tylko porozglądać się na olsztyńskim podwórku.
Radny dodał, że sama biurokracja może przysporzyć wielu problemów osobom, które zajmują się na co dzień bezdomnymi kotami.
– Są to często osoby starsze, nie mające swojego samochodu. A tu trzeba przewieźć zwierzęta na Zatorze. Wcześniej jednak potrzeba uzyskać skierowanie wydawane w urzędzie miasta. Taki mechanizm działania tego projektu pokazuje, że utrudnia się tym wolontariuszom wzięcie udziału w projekcie – podsumował Mirosław Arczak.
Radny zwraca również uwagę na niską skuteczność działania urzędników. Przypomniał, że jeszcze w maju w sprawie zawieszonych projektów OBO przesłał interpelację do prezydenta Piotra Grzymowicza.
– W odpowiedzi jasno napisano, że zapytania ofertowe zostały wysłane na adresy e-mail. Zostały one pozyskane przez Urząd Miasta, bowiem z informacji od Izby Lekarsko-Weterynaryjnej otrzymano tylko dane adresowe i nr telefonów. Z 10. zainteresowanych gabinetów ostatecznie odpowiedziały tylko 4. To także zastanawiająco niska skuteczność. W jednym przypadku podany adres jest błędny. Być może pozostałe także nie są już np. używane przez gabinety? Zabrakło potwierdzenia telefonicznego otrzymania tego zapytania – podsumował.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz