Data dodania: 2007-08-20 22:08
Komu zamek, komu? Bo jak nie to się rozsypie
Po wakacjach władze Lidzbarka Warmińskiego wystawią na sprzedaż pałac biskupów, we wrześniu okaże się, czy znajdzie się kupiec na zamek w Ełku. Czy prywatni właściciele są w stanie zrobić z zabytków perełki, które przyciągną turystów?
W Lidzbarku na sprzedaż idą trzy skrzydła podzamcza, w tym pałac biskupa Grabowskiego z basztą. - Od kilku lat ponawiamy tę ofertę, ale nie ma chętnych - mówi Maria Grzegorzewska, sekretarz urzędu miasta.
Władze Ełku już siódmy raz próbują sprzedać zamek. Jednak tym razem są dobrej myśli. - Dołączyliśmy do oferty dodatkową działkę, która pozwoli inwestorom na większą inwestycję w tym miejscu - mówi Artur Urbański, wiceprezydent Ełku. Nieruchomością zainteresowane są nawet firmy z Izraela, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Samorządy liczą, że prywatni właściciele uratują podupadające budowle. Mają nadzieję, że inwestorzy skuszą się na ofertę właśnie teraz, gdy ceny nieruchomości poszły w górę, a zabytki wciąż są sprzedawane z bonifikatą - jej wysokość bywa różna.
W prywatnych rękach jest już kilka zamków w regionie. Opinie o tym, jak teraz wyglądają, są różne. - Ja mam złe zdanie na temat sprywatyzowanych budowli zamkowych - mówi Andrzej Rzempołuch, historyk sztuki z Muzeum Warmii i Mazur. - Jako przykład mogę wskazać zamek w Rynie i w Barcianach. Ten pierwszy był znakomitym przykładem wcześniejszych przemian architektonicznych. Po przebudowie w 1853 roku na więzienie stał się jedynym w swoim rodzaju przykładem nurtu neogotyckiego w naszym regionie. Niestety utracił ten charakter. Prywatny inwestor zabudował dziedziniec, który jest teraz salą widowiskową, a wystrój wnętrz ociera się o historyczny kicz. Takie przekształcenia, a tym bardziej rozbudowa budowli średniowiecznych jest niedopuszczalna.
Barbara Zalewska, wojewódzki konserwator zabytków: - Połączenie funkcji współczesnych i średniowiecznej konstrukcji jest coraz bardziej popularne, choć w Rynie można było to lepiej dopracować - mówi.
Konserwatorzy przyznają, że nie brakuje przykładów złego gospodarowania budowlami przez prywatnych właścicieli. Zamek w Giżycku został sprzedany w latach 90. i od tego czasu kilkukrotnie przechodził z rąk do rąk. Budynek jest w coraz gorszym stanie, na początku sierpnia odpadł od niego spory kawał muru.
Dlatego Andrzej Rzempołuch przestrzega samorządy, które chcą pozbyć się swoich warowni. - Jeżeli władze Lidzbarka chcą prywatyzować podzamcze, to tracą wpływ na to, co będzie się tam działo. Zamek i przedzamcze stanowią integralny zespół, który nie powinien być sztucznie dzielony - mówi.
Najwięcej o problemach, jakie mają z zabytkowymi budowlami, mogą powiedzieć sami inwestorzy. Andrzej Dowgiałło, właściciel hotelu w ryńskim zamku, nie planuje na razie kolejnych inwestycji w podobnych obiektach. - Inwestowanie w zabytki to strasznie skomplikowana sprawa, trudna i kosztowna. Dla mnie jest jeszcze za wcześnie na kolejną inwestycję w zabytki - tłumaczy.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz